Nadeszły w Olsztynie złe czasy dla tramwajów

10 02 2025

Olsztyn nie kupi nowych tramwajów, nie planuje w przewidywalnej przyszłości rozbudowy sieci i rozwiązał ratuszową jednostkę odpowiedzialną za inwestycje tramwajowe – chyba można oficjalnie stwierdzić, że nadeszły złe czasy dla szynowego środka transportu w naszym mieście.

Dobranoc

Dobranoc © OlsztyńskieTramwaje.pl

W ostatnich tygodniach 2024 roku trwał wyścig z czasem, by udało się podpisać umowę z wyłonionym w przetargu producentem wozów dla Olsztyna – firmą Saatz Polska. Był on związany ofertą przez 120 dni od rozstrzygnięcia, czyli do 10 grudnia 2024 roku. Warunki przetargu dopuszczały jednorazowe przedłużenie jej ważności o 60 dni za zgodą obu stron. Saatz zadeklarował, że gotów jest to zrobić, bo miasto czekało na rozstrzygnięcie konkursu ogłoszonego przez Centrum Unijnych Projektów Transportowych (CUPT). W jego ramach Ministerstwo Infrastruktury deklarowało dofinansowanie zakupu tramwajów dla polskich miast ze środków unijnych. Niestety, ponieważ fundusze na ten cel pochodzić będą z Krajowego Programu Odbudowy i Zwiększania Odporności (KPO), który z powodu działań poprzedniego rządu przez długi czas był zablokowany, rozstrzygnięcie konkursu się opóźniało, choć terminy goniły – pieniądze niezmiennie trzeba wykorzystać i rozliczyć do końca sierpnia 2026 roku. Na początku grudnia ogłoszono, że po raz kolejny termin rozdzielenia pieniędzy się przesunie – do 20 grudnia 2024 roku, czyli już po terminie związania ofertą Saatz Polska. Tym samym miasto zmuszone byłoby zaryzykować i podpisać umowę z dostawcą tramwajów bez gwarancji dofinansowania, a mówimy o kontrakcie na kwotę 110 687 700 zł. Olsztyn się na to nie zdecydował, mimo że znalezienie wykonawcy tramwajów w tak krótkim czasie nie było łatwe i oznacza to, że w najbliższych latach nowych wozów dla miasta nie będzie.

Olsztyn konkurował z większością polskich miast z sieciami tramwajowymi, a na dodatek warunki konkursu dopuszczały refinansowanie już zrealizowanych dostaw, co stawiało w uprzywilejowanej sytuacji samorządy, które już kupiły tramwaje w ostatnich latach, więc ryzyko nieotrzymania dotacji było wysokie. Ostatecznie konkurs taborowy ze środków KPO rozstrzygnięto dopiero w nowym roku – w pierwszej połowie stycznia 2025 roku – i okazało się, że obawy były uzasadnione, bo pieniądze otrzymały Wrocław, Poznań, Kraków i Bydgoszcz, a Olsztyn wraz ze Szczecinem i Toruniem znalazł się na czele listy rezerwowej (z niższą punktacją trafiły tam też Łódź i konurbacja górnośląsko-zagłębiowska). Niemniej jednak rezygnacja przez Olsztyn z prolongowania ważności oferty jeszcze przed rozstrzygnięciem konkursu CUPT to ewidentny znak, że miasto tylko szukało pretekstu do rezygnacji z zakupu nowych tramwajów. O dofinansowanie do kolejnych wozów należało walczyć do samego końca, bo nowy tabor jest Olsztynowi niezbędny, by po uruchomieniu trasy na Pieczewo i linii 4 i 5 móc dysponować odpowiednią rezerwą i móc myśleć o wzmacnianiu rozkładów, czego wymaga szczególnie „trójka” do Kortowa, albo uruchamianiu kolejnych linii.

Durmazlar Panorama DRP5H05 #3024 na linii 4 w kierunku Pieczewa i Solaris Tramino S111O #3011 na linii 5 w kierunku Wysokiej Bramy mijają się w pobliżu przystanku Piłsudskiego (18 sierpnia 2024)

Durmazlar Panorama DRP5H05 #3024 na linii 4 w kierunku Pieczewa i Solaris Tramino S111O #3011 na linii 5 w kierunku Wysokiej Bramy mijają się w pobliżu przystanku Piłsudskiego (18 sierpnia 2024) © OlsztyńskieTramwaje.pl

W przewidywalnej perspektywie Olsztyn nie planuje też rozbudowywać sieci, choć akurat tu przygotowywana już inwestycja – linia w ulicy Wilczyńskiego przez Jaroty do Osiedla Generałów – byłaby znacznie mniejsza w stosunku do poprzednich etapów, a więc łatwiejsza do sfinansowania, mniej uciążliwa podczas budowy i szybsza w realizacji. Ponadto byłby to chyba najefektywniejszy nowy odcinek olsztyńskiej sieci. Dwukilometrowe (lub nieco dłuższe, gdyby zdecydować się wydłużyć je na Osiedlu Generałów poza plac generał Zawackiej „Zo”, czyli rondo na skrzyżowaniu ulic Wilczyńskiego, Popiełuszki i Hallera) torowisko pozwoliłoby znaleźć się w strefie dostępności pasażerskiej tramwaju – przyjmuje się, że to 400-500 metrów od przystanku – kolejnym dziesiątkom tysięcy potencjalnych pasażerów. Transportem szynowym, czyli szybkim, objęte zostałyby kolejne duże osiedla. Pozwoliłoby to też na uwolnienie taboru autobusowego z mocno obciążonych linii (117 czy 126) i przekazanie go do obsługi innych osiedli, więc tramwaj na Wilczyńskiego poprawiłby sytuację pasażerów komunikacji miejskiej w całym Olsztynie. Utworzenie dodatkowego połączenia między dwiema południowymi odnogami sieci pozwoliłoby nie tylko na zorganizowanie nowych połączeń, ale byłoby też doskonałą alternatywą na czas remontów czy zdarzeń nadzwyczajnych – więcej powiązań między poszczególnymi częściami sieci to możliwość organizacji objazdów. Po wydłużeniu odnogi do Kortowa – dopiero wtedy ten pomysł zyska ekonomiczny sens – trasą przez Wilczyńskiego mogłaby pojechać wyczekiwana przez wielu nowa linia łącząca osiedla mieszkaniowe południowych dzielnic z kampusem Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.

Kozły oporowe na końcu torowiska w ulicy Wilczyńskiego (widok w kierunku Jarot), obok przejeżdżający Solaris Urbino 12 IV #A810 na linii 121 (19 maja 2024)

Kozły oporowe na końcu torowiska w ulicy Wilczyńskiego (widok w kierunku Jarot), obok przejeżdżający Solaris Urbino 12 IV #A810 na linii 121 (19 maja 2024) © OlsztyńskieTramwaje.pl

Olsztyn potrzebuje nie tylko tego odcinka, ale całościowej wizji rozwoju transportu publicznego – zarówno w granicach miasta, jak i całej aglomeracji. W Polsce wciąż niestety nie udało się wypracować dobrze funkcjonujących mechanizmów prawnych funkcjonowania komunikacji tramwajowej obsługującej miasto i otaczające go gminy i miejscowości, czego smutnym przykładem jest trwająca w kryzysie sieć tramwajów podmiejskich w Łodzi i problemy z jej restytucją i rozwojem. Należy więc przyjąć, że tramwaje długo poza Olsztyn nie wyjadą i planować kształt ich docelowej sieci w istniejących granicach (choć akurat przedłużenie linii z Pieczewa do istniejącej pętli autobusowej przy ulicy Kruka w pobliżu węzła obwodnicy – to świetne miejsce na parking przesiadkowy – wymagałoby przejazdu przez dzisiejsze tereny gminy Purda, o które tak mało dyplomatycznie miasto zaczęło się ostatnio ubiegać). Planować jako jeden spójny system z komunikacją autobusową, planować na lata – w perspektywie 5, 10, 20, 30 lat z uwzględnieniem trendów demograficznych, czyli starzejącego się społeczeństwa i spadającej liczby mieszkańców – coraz mniej ludzi będzie w stanie podróżować własnym samochodem, a coraz więcej będzie potrzebowało sprawnej komunikacji publicznej. Planować należy też zacząć szybko, bo obecna strategia rozwoju transportu publicznego dla Olsztyna obejmuje okres tylko do 2027 roku. Tramwaje w Olsztynie wciąż mają potencjał rozwojowy, należy tylko rozsądnie zaplanować jego wykorzystanie, w synergii z autobusami, komunikacją rowerową, pieszą i indywidualną samochodową. Zarysowanie kierunków rozwoju sieci tramwajowej wymaga na pewno osobnego tekstu, ale by nie unikać odpowiedzi można wskazać miejsca, o których już wielokrotnie dyskutowano – to przede wszystkim duże osiedla mieszkaniowe – Kormoran, Pojezierze, Zatorze, rozwijająca się na nowo Podleśna, Podgrodzie i Mleczna – ale też inne generatory ruchu lub miejsca, które mogą lub mają takimi się stać: przede wszystkim nabrzeże Jeziora Krzywego w okolicy dawnej plaży miejskiej, dzisiejszego CRS Ukiel.

Solaris Urbino 18 IV #2023 na linii 307 na pętli Plaża Miejska (13 sierpnia 2018)

Solaris Urbino 18 IV #2023 na linii 307 na pętli Plaża Miejska (13 sierpnia 2018) © OlsztyńskieTramwaje.pl

Tymczasem Olsztyn zamiast bez przerwy pracować nad rozwojem sieci tramwajowej, by w zależności od stanu budżetu wolniej lub szybciej ją rozbudowywać, zlikwidował ratuszową jednostkę zarządzającą projektami tramwajowymi. Istniała ona od początku procesu przywracania komunikacji szynowej w naszym mieście, czyli przez blisko półtorej dekady. Przez ten czas miała dwóch szefów (po Zdzisławie Bukowskim przez wiele lat kierował nią Andrzej Karwowski) i przeprowadziła wiele znaczących projektów – budowę tras z Dworca Głównego i Starego Miasta na południowe Jaroty, do Kortowa i na Pieczewo, rozbudowę krańcówki przy Wysokiej Bramie, budowę i rozbudowę zajezdni, dwukrotny zakup tramwajów (od Solarisa i Durmazlara) oraz wszystkie prace drogowe, które towarzyszyły powrotowi komunikacji szynowej do Olsztyna. Zebrane przez ten czas doświadczenie jest bezcenne i powinno być nadal wykorzystywane przy przygotowywaniu kolejnych inwestycji tramwajowych przez wydzieloną do tego celu osobną jednostkę. Tymczasem nawet, jeśli ludzie zajmujący się do tej pory projektami tramwajowymi pozostaną w ratuszu, ich specjalistyczna wiedza nie będzie już wykorzystywana, bo po prostu nad żadnymi projektami związanymi z tramwajami w olsztyńskim magistracie pracować się już nie będzie. Kiedy przyjdzie opamiętanie, że rozwój tramwajów jest Olsztynowi niezbędny, zebranie ponownie odpowiedniego zespołu będzie bardzo trudne i kosztowne.

Bombardier Flexity Outlook Berlin na linii 50 na Bösebrücke nad stacją S-Bahn Bornholmer Strasse (26 września 2024)

Bombardier Flexity Outlook Berlin na linii 50 na Bösebrücke nad stacją S-Bahn Bornholmer Strasse w Berlinie (26 września 2024) © OlsztyńskieTramwaje.pl

To nie jest tak, że Olsztyn będzie rozbudowywał sieć w nieskończoność – jesteśmy miastem takiej a innej wielkości i w którymś momencie zapotrzebowanie na uzasadnione ekonomicznie nowe odcinki torowisk zostanie zaspokojone i będzie można skupić się na utrzymaniu i remontach infrastruktury i taboru, wymianie posiadanych wozów na nowe czy wprowadzaniu nowych rozwiązań i usprawnień w istniejącym systemie. Tylko że ten moment jeszcze nie nadszedł i sporo pracy i inwestycji nas od niego dzieli. Padają argumenty o tym, że mieszkańcy muszą odpocząć od uciążliwości związanych z budową nowych torowisk, ale z niewiadomych i nielogicznych powodów nie stosuje się tej samej zasady do inwestycji drogowych. Dotarła niestety do Olsztyna samochodowa kontrreformacja, która sprowadza się do wstrzymania inwestycji w komunikację miejską – oprócz tramwajów dostaje się także autobusom – i przeznaczania dostępnych pieniędzy na budowę dróg, niestety w kształcie, który sytuację w mieście tylko pogorszy, a nie poprawi. Najlepszym tego zjawiska przykładem będzie przeskalowana ulica Nowobałtycka, przy pomocy której – wobec braku atrakcyjnej alternatywy w postaci sprawnego transportu publicznego – zachęcimy jeszcze więcej mieszkańców aglomeracji do przyjeżdżania do Olsztyna samochodem. Wobec tych wszystkich okoliczności wstrzymania rozwoju transportu tramwajowego i transportu publicznego w ogóle w naszym mieście nie da się określić inaczej niż słynnym cytatem z francuskiego dyplomaty Charlesa-Maurice`a de Talleyranda: to gorzej niż zbrodnia – to błąd.





Olsztyn oficjalnie wybrał tramwaj Saatza

25 09 2024

Olsztyn oficjalnie zdecydował, że zwycięzcą przetargu na dostawę sześciu fabrycznie nowych tramwajów dla miasta (z opcją ewentualnego zamówienia ośmiu dodatkowych) jest firma Saatz z siedzibą w Warszawie i zakładami w okolicach Grudziądza. Decyzję opublikowano 20 września.

Solaris Tramino S111O #3003 na linii 4 i Durmazlar Panorama DRP5H05 #3024 na linii 5 na przystanku końcowym Pieczewo (19 maja 2024)

Solaris Tramino S111O #3003 na linii 4 i Durmazlar Panorama DRP5H05 #3024 na linii 5 na przystanku końcowym Pieczewo (19 maja 2024) © OlsztyńskieTramwaje.pl

Gwoli kronikarskiego obowiązku napiszmy, że oferta Saatza otrzymała 88 na 100 możliwych punktów, zaś propozycja drugiego z oferentów – firmy CSI Invest z Brzozy pod Bydgoszczą – 77,73 punktu. W kwestii ocenianych parametrów technicznych więcej punktów, co już wcześniej wyliczaliśmy, zdobyła oferta CSI Invest – 25 na 35 możliwych (Saatz – 23 na 35). Ponieważ jednak połowę punktów przyznawano za cenę, a za trzeci oceniany parametr – przedłużenie rękojmi na pojazdy o dwa lata – obie firmy otrzymały tyle samo punktów (15), ostatecznie wyżej znalazła się oferta Saatza. Oczywiście, konkurent teraz może się od tego wyniku odwołać, ale zakładając, że werdykt komisji przetargowej się utrzyma, możemy w drugiej połowie 2026 roku zacząć jeździć po Olsztynie trzecim już typem tramwajów. Dla operatora, czyli MPK Olsztyn, z pewnością nie będzie to sytuacja komfortowa, bo trzy różne modele do codziennej obsługi technicznej to większa komplikacja, ale cóż zrobić, jeśli żaden z już funkcjonujących na rynku producentów nie zdecydował się złożyć oferty. O tym, dlaczego tak się mogło stać, pisaliśmy w jednym z naszych wcześniejszych wpisów, w sierpniu.

Wspominaliśmy wtedy, że zaprezentowany przez Saatz schemat rozplanowania wnętrza przyszłego tramwaju dla Olsztyna przypomina układem Durmazlara Panorama, z czego wzięły się nasze spekulacje, że być może firma ta porozumiała się z tureckim producentem i skorzysta z jego konstrukcji przy budowie swojego wozu. W komentarzach pojawiły się wówczas uwagi, że konstrukcja tramwaju niskopodłogowego z członami podwieszanymi nie jest chroniona patentami (nie jesteśmy niestety w stanie potwierdzić prawdziwości tego stwierdzenia) i pojazd dla naszego miasta może przypominać np. znanego z Łodzi Cityrunnera, czyli Bombardiera Flexity Outlook (kanadyjski Bombardier kilka lat temu został przejęty przez francuski Alstom i pod dawną marką tramwajów się już nie produkuje). Jak będzie w rzeczywistości, pewnie będziemy dowiadywać się z czasem. Zwycięzca przetargu, z którym się skontaktowaliśmy, do czasu podpisania umowy – co jest absolutnie zrozumiałe – woli powstrzymać się od udzielania bardziej szczegółowych informacji. Pozostaje nam więc czekać na oficjalne zawarcie kontraktu.





Olsztyn chce kupić sześć nowych tramwajów

26 08 2024

Olsztyn postanowił rozbudować swoją flotę tramwajów – chce kupić sześć nowych wozów, a możliwość zamówienia kolejnych ośmiu wpisać do umowy jako opcję. Nowy przetarg, który trzeba było w tym celu ogłosić, to konsekwencja fiaska rozmów z Durmazlarem w kwestii skorzystania z opcji rozszerzenia zamówienia na dostarczone w latach 2021-2022 Panoramy. Ogłoszenie przetargowe opublikowano 28 czerwca 2024, a 13 sierpnia 2024 przyszła pora na otwarcie ofert. Przyniosło ono spore zaskoczenie, bo okazało się, że zainteresowani zbudowaniem tramwajów dla naszego miasta są nie producenci, ale firmy, które do tej pory zajmowały się naprawami głównymi miejskich pojazdów szynowych.

Durmazlar Panorama DRP5H05 #3022 na linii 5 w kierunku Pieczewa rusza z przystanku Planetarium (18 sierpnia 2024)

Durmazlar Panorama DRP5H05 #3022 na linii 5 w kierunku Pieczewa rusza z przystanku Planetarium (18 sierpnia 2024) © OlsztyńskieTramwaje.pl

Miasto przed rozpisaniem przetargu postanowiło zorganizować konsultacje rynkowe z potencjalnymi oferentami. Do rozmów, które trwały od 5 kwietnia do 31 maja 2024 zaprosiło osiem firm: Stadler Polska, CAF Polska, Škoda Transportation, Pesę Bydgoszcz, Modertrans Poznań, Siemens Mobility, CSI Invest i Saatz. Pierwsze sześć to znani producenci taboru, dwie ostatnie działają od 2018 roku i specjalizują się w naprawach i serwisowaniu pojazdów szynowych. CAF i Pesa nie wzięły udziału w konsultacjach, pozostali producenci wyrazili wątpliwości, czy do zakładanego terminu – obecnie mowa o sierpniu 2026 roku – da się wyprodukować tramwaje, jakich Olsztyn oczekuje, bo modele, które posiadają w swojej ofercie nie spełniają warunków sformułowanych w dokumentacji, w opisie przedmiotu zamówienia. Z kolei CSI Invest i Saatz zadeklarowały, że takie tramwaje byłyby w stanie dostarczyć w oparciu o technologię innych producentów. Obie firmy stworzone zostały przez byłych menedżerów firm z branży transportu szynowego – CSI Invest z podbydgoskiej Brzozy założyli ludzie związani przez lata z Pesą, Saatzem (formalnie z Warszawy, ale swoje zakłady posiadający pod Grudziądzem – w Dolnej Grupie i Starych Marzach) kieruje były prezes Cegielskiego. CSI jest znana w Olsztynie, bo w czasie realizacji kontraktu z Durmazlarem była swego rodzaju pośrednikiem w kontaktach z tureckim producentem, zwłaszcza w okresie pandemii koronawirusa, kiedy wizyty w Polsce specjalistów z Bursy były niemożliwe. Ta sama firma odpowiadała też za uzyskanie homologacji przez tureckie tramwaje dla naszego miasta.

W ogłoszeniu przetargowym dano chętnym ponad miesiąc na złożenie ofert – początkowo terminem był 30 lipca – ale po pytaniach i uwagach, jakie się pojawiły w międzyczasie, zdecydowano się wydłużyć ten czas o dwa tygodnie, do 13 sierpnia. Dość liberalnie sformułowano wymagania dla wykonawców – wymagano od nich, by w ciągu ostatnich 10 lat wyprodukowali i dostarczyli minimum jeden co najmniej trójczłonowy tramwaj niskopodłogowy, który uzyskał homologację na terenie Unii Europejskiej albo wykonali naprawy główne co najmniej 20 tramwajów dopuszczonych do ruchu z pasażerami w krajach UE. Za niskopodłogowy uznaje się w tym wypadku tramwaj posiadający co najmniej 70% niskiej podłogi, czyli takiej, która nie przekracza wysokości 37 cm od poziomu główki szyny. Naprawę główną zdefiniowano jako pełną odnowę tramwaju po przejechaniu przez niego co najmniej pół miliona kilometrów (w dokumentacji wymieniono czynności, jakie w czasie tego remontu powinien wykonać oferent). Tak sformułowane warunki spowodowały protesty części potencjalnych uczestników przetargu, o czym jeszcze napiszemy.

Pesa Swing 122NaSF #2363 na linii 4 na pętli Buleward Nikoła Petkow w Sofii, w tle masyw Witoszy (24 marca 2024)

Pesą po olsztyńskich torach w najbliższych latach nie pojedziemy, bo bydgoski producent po raz kolejny nie zdecydował się na wzięcie udziału w przetargu na dostawę taboru dla naszego miasta. Na zdjęciu: Pesa Swing 122NaSF #2363 na linii 4 na pętli Buleward Nikoła Petkow (Булевардъ Никола Петков) w Sofii, w tle masyw Witoszy (24 marca 2024) © OlsztyńskieTramwaje.pl

Olsztyn oczekuje, że wybrany w przetargu dostawca w ciągu dwóch lat (pierwotnie terminem miał być 15 czerwca 2026 roku, ale ostatecznie przesunięto go o dwa miesiące – na 14 sierpnia 2026 roku) dostarczy sześć tramwajów, na które udzieli trzyletniej gwarancji oraz 15-letniej rękojmi na konstrukcję pudeł i wózków, a także pięcioletniej rękojmi na wady lakiernicze nadwozia i zabezpieczenie antykorozyjne podwozia. Tak krótki termin produkcji wozów wynika z dofinansowania, jakim miasto zamierza pokryć większość kosztów zakupu – mają to być pieniądze ze specjalnego programu na zakup taboru tramwajowego w ramach postcovidowego Krajowego Programu Odbudowy i Zwiększania Odporności (KPO), będącego częścią unijnego Planu Odbudowy dla Europy. Z KPO sfinansować zaś można projekty, które rozpoczęły się po 1 lutego 2020 roku i zakończą do 31 sierpnia 2026 roku. To osłabia pozycję Olsztyna w walce o pieniądze, bo jak widać z terminów program umożliwia także dofinansowanie zakupów taboru, które się już zakończyły, co stawia w uprzywilejowanej sytuacji miasta, które w ostatnich latach kupiły tramwaje lub je zamówiły i są w trakcie ich dostaw. Im będzie zdecydowanie łatwiej rozliczyć projekt i uzyskać wsparcie z unijnych pieniędzy. Tak napięty terminarz w połączeniu z faktem, że odtwarzając przed ponad dekadą sieć tramwajową w naszym mieście zdecydowaliśmy się na niestandardową szerokość taboru (2,5 metra – w Polsce standardem jest 2,4 metra, a w innych europejskich krajach w nowych sieciach najczęściej kupuje się pojazdy o szerokości 2,65 metra), co powoduje, że producenci nie mają w swoich katalogach gotowych wozów, które mogliby nam zaoferować i muszą projektować je specjalnie dla Olsztyna, poskutkował tym, że do przetargu zgłosili się tylko debiutanci, którzy chcą wykorzystać okazję i wejść na niełatwy rynek.

Specjalną zachętą dla producentów nie jest też opcja rozszerzenia zamówienia podstawowego, bo chociaż Olsztyn deklaruje, że oprócz sześciu wozów może zamówić jeszcze nawet osiem kolejnych (przy czym musiałby kupić co najmniej dwa i zdecydować się na to w ciągu dwóch lat od podpisania umowy – wówczas wykonawca będzie miał kolejne dwa lata na zbudowanie dodatkowych tramwajów), to chce za dodatkowe tramwaje zapłacić tyle samo, co za sześć pierwszych. Wzbudziło to protesty potencjalnych oferentów, bo w pierwotnej wersji dokumentacji miasto na skorzystanie z opcji miałoby aż cztery lata, co z dwoma latami na produkcję daje sześć, a trudno oczekiwać, że przez ten czas ceny nie wzrosną. Ostatecznie skrócono więc czas możliwy na skorzystanie z opcji o połowę, limit kwotowy ewentualnej waloryzacji określono zaś na 15% (bez podatku VAT). Czy to wystarczy? Trudno orzec – jeśli inflacja będzie tak wysoka jak w ostatnich latach, może łącznie przekroczyć ten pułap i podobnie jak w przypadku rozmów z Durmazlarem do porozumienia może nie dojść.

Dziś nie wiadomo też, skąd Olsztyn miałby wziąć na taki zakup pieniądze. Jeśli nie uda się zdobyć dofinansowania z KPO, miasto będzie się starało – jak w poprzednich latach – zdobyć fundusze z programu transportowego dla województw Polski Wschodniej, ale pozostaje pytanie, czy z tej puli da się uszczknąć dodatkowe pieniądze. Tym bardziej, że ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych wymaga, by od 1 stycznia 2028 roku 30% pojazdów komunikacji miejskiej posiadało napęd elektryczny lub na biometan i Olsztyn musi w najbliższych latach kupić autobusy o takim napędzie – planował to zrobić właśnie sięgając po środki z programu dla Polski Wschodniej (PO PW). Niestety, od uchwalenia wspomnianej ustawy w styczniu 2018 roku nie usunięto z jej zapisów ewidentnego idiotyzmu dyskryminującego miasta inwestujące w rozbudowę transportu bezemisyjnego, jakim są tramwaje. Według definicji z tej ustawy bowiem tramwaj… nie jest pojazdem elektrycznym, ponieważ za taki uznawany jest tylko pojazd samochodowy, czyli autobus lub trolejbus. Na ekologiczność tramwaju miasto może powołać się w analizie, jaką musi przedstawić ministrowi energii i ministrowi klimatu co półtora roku, jeśli nie osiągnie wymaganego poziomu pojazdów zeroemisyjnych, ale tylko jeśli zbuduje nową trasę tramwajową i dzięki temu wycofa autobusy spalinowe – sam zakup taboru tramwajowego do obsługi istniejących linii nie zwolni z zakupu autobusów na baterie czy biometan.

Moderusy Gamma LF03ACBD #926 i #924 na linii 10 na przystanku końcowym Błażeja w Poznaniu (10 maja 2022)

Na udział w olsztyńskim przetargu nie zdecydował się też poznański Modertrans, któremu zdarzało się sięgać nawet po niewielkie zamówienia – w 2022 roku wygrał przetarg na dostawę zaledwie trzech, 15-metrowych tramwajów dla podberlińskiego Woltersdorfu. Na zdjęciu: Moderusy Gamma LF03ACBD #926 i #924 na linii 10 na przystanku końcowym Błażeja w Poznaniu (10 maja 2022) © OlsztyńskieTramwaje.pl

W przetargu przyjęto trzy kryteria oceny. Połowę punktów otrzymać można będzie za cenę, 35% za parametry techniczne oferowanego pojazdu, a 15% za ewentualne przedłużenie rękojmi o kolejne dwa lata. Parametrów technicznych ocenianych będzie sześć.

Zapunktować będzie można zmniejszając nacisk pojazdu na oś. Nie może on przekroczyć 100 kN – uzyskanie wyniku powyżej 95 kN nie będzie jednak dodatkowo nagradzane. Jeśli producentowi uda się zredukować nacisk do poziomu powyżej 90 kN, ale nie więcej niż 95 kN włącznie, otrzyma pięć punktów, jeśli da radę zejść poniżej 90 kN, otrzyma maksimum punktów w tej podkategorii, czyli 10.

Drugim punktowanym kryterium będzie niska podłoga w przedziale pasażerskim – tu można uzyskać maksymalnie pięć punktów. By tak się stało, pojazd musi mieć od 90% do 100% niskiej podłogi w części dla pasażerów. Jeśli niskiej podłogi będzie od 70% (to wymagane minimum) do 90%, to punktów za ten parametr nie będzie.

Zyskać można także na szerokości przejść w przedziale pasażerskim – tu do zdobycia jest także pięć punktów. Za przejście o szerokości od wymaganych 70 cm do 80 cm bonusu nie będzie, wspomniane pięć punktów zostanie przyznane tylko, gdy przejście będzie szersze na co najmniej 80 cm.

Kolejną piątkę można zdobyć za zwiększenie szerokości przejścia nad wózkami. Nie będzie punktowane przejście o szerokości między minimalnymi 58 cm a 64 cm. Dopiero osiągnięcie co najmniej tego drugiego rozmiaru będzie nagradzane.

Piątym ocenianym parametrem będzie liczba miejsc siedzących. Musi być ich co najmniej 15% (w tym maksymalnie 20% siedzeń może być rozkładanych). Jeśli jednak liczba siedzeń będzie wyższa, producent otrzyma punkty (maksymalnie pięć). Za liczbę miejsc siedzących między 16% a 18% przyznany będzie jeden, pomiędzy 18% a 20% – trzy, a za 20% i więcej – maksimum.

Ostatnie pięć punktów można zgarnąć za poziom hałasu tramwaju. Pojazd nie może być głośniejszy niż 76 dB, ale za hałas w przedziale 75-76 dB punktów nie będzie. Otrzyma je dopiero wóz cichszy niż 75 dB.

W specyfikacji przetargowej znalazło się także sporo innych wymagań, już niepunktowanych. Są tam zapisane rzeczy oczywiste: że tramwaj ma być dwukierunkowy, jednoprzestrzenny i niskopodłogowy. To ostatnie oznacza niską (37 cm powyżej poziomu główki szyny) i płaską podłogę na co najmniej 70% powierzchni przestrzeni pasażerskiej. Zapisano także, że pojazd ma być napędzany silnikami prądu przemiennego ze sterowaniem elektronicznym oraz wyposażony w urządzenia klimatyzacyjne dla części pasażerskiej i dla kabiny motorniczego, a także w system autodiagnostyki.

Škoda 26T #621 na linii 1 na przystanku Alsó-Majláth w Miszkolcu (26 marca 2022)

Oferty w przetargu nie złożyła też czeska Škoda, która po przejęciu fińskiego Transtechu przed kilkoma laty, nieustannie się rozwija i coraz śmielej poczyna sobie na kolejnych rynkach. Na zdjęciu: Škoda 26T #621 na linii 1 na przystanku Alsó-Majláth w Miszkolcu (26 marca 2022) © OlsztyńskieTramwaje.pl

Tramwaj ma zapewniać niskie koszty użytkowania, dlatego średnie zużycie energii przez wóz ma być nie większe niż 5 kWh/km. Pomiary tej wartości mają się odbyć w Olsztynie – podczas przejazdu na liniach 1 i 4 w obydwu kierunkach na każdej z linii, bez obciążenia i z obciążeniem maksymalnym. Żywotność tramwaju (jego okres eksploatacji) przewidziano na ćwierć wieku, a roczne przebiegi mają wynosić średnio 80 tys. km. Naprawę główną zaplanowano po 10 latach kursowania, po przejechaniu 800 tysięcy kilometrów.

Pojazd musi pomieścić co najmniej 200 pasażerów przy przyjęciu normy 5 osób na metr kwadratowy. Co najmniej 15% miejsc musi być siedzących, choć jak wspomnieliśmy wcześniej za zwiększenie ich liczby można dostać dodatkowe punkty w przetargu.

Długość nowego tramwaju dla Olsztyna powinna wynosić między 29 a 33 metry, a szerokość – 2,5 metra. Nie zdecydowano się na dopuszczenie pojazdów węższych, o standardowej w Polsce szerokości 2,4 m, ze zmniejszającymi szczelinę między pojazdem a platformą przystankową progami w drzwiach . Niedozwolone jest również podcięcie pudła – możliwe jest tylko jego zwężenie o maksymalnie 2 cm na wysokości dolnej linii okien, jeśli producent udokumentuje, że ma to uzasadnienie techniczne. Wybór liczby członów pozostawiono producentowi. Tramwaj ze złożonym pantografem powinien mieć nie więcej niż 3,8 metra wysokości, a pantograf może być jeden, umieszczony w członie środkowym, lub dwa – po jednym w członach skrajnych.

Nie wymaga się już stosowania wózków skrętnych, ale za to koła o średnicy od 57 do 65 cm muszą być wyposażone w smarownice. Tramwaj ma się poruszać z prędkością maksymalną 70 km/h, a przyśpieszenie przy ruszaniu, od 0 km/h do 30 km/h ma wynieść co najmniej 1,1 m/s². Tradycyjnie już wpisano do dokumentacji wymóg, by wóz był w stanie pokonać 200 metrów na energii z baterii, co powinno wystarczyć w przypadku awarii lub utraty zasilania na opuszczenie skrzyżowania. Pojazd dla Olsztyna musi pokonywać wzniesienia o nachyleniu do 6% i długości jednego kilometra przy maksymalnym obciążeniu.

Ponieważ na Warmii wciąż zdarzają się prawdziwe zimy, a tramwaj może nocować pod chmurką (choć na obecną chwilę miejsc w halach zajezdni mamy z lekkim zapasem), zapisano wymóg, że musi się on dać uruchomić w temperaturze -30°C po 48 godzinach postoju na zewnątrz. Nadwozie ma mieć konstrukcję metalową, odporną na korozję, a poszycie należy wykonać z materiału o zwiększonej odporności na rdzę. I jedno, i drugie nie może mieć elementów aluminiowych. Konstrukcja ma też być odporna na działanie roztworów soli drogowej wykorzystywanej do zimowego utrzymania dróg oraz na działanie środków czyszczących. Poszycie i lakier muszą wytrzymać mycie co najmniej trzy, a okresowo nawet siedem razy w tygodniu w myjni automatycznej.

CAF Urbos 3 (5-członowy) #2229 na linii 19 mija Várkert Bazár w Budapeszcie, w tle Pałac Królewski na budańskim Wzgórzu Zamkowym (25 sierpnia 2024)

Do konsultacji przedprzetargowych zaproszony został też właściciel Solarisa – koncern Construcciones y Auxiliar de Ferrocarriles (CAF) z baskijskiego miasta Beasain. Nie zdecydował się jednak wziąć w nich udziału, nie złożył też oferty w przeatrgu, co oznacza, że na razie pozostanie nieobecny ze swoimi produktami szynowymi na polskim rynku. Na zdjęciu: pięcioczłonowy CAF Urbos 3 #2229 na linii 19 mija Várkert Bazár w Budapeszcie, w tle Pałac Królewski na budańskim Wzgórzu Zamkowym (25 sierpnia 2024) © OlsztyńskieTramwaje.pl

Drzwi tramwaju powinny być zasadniczo dwuskrzydłowe (w dokumentacji przetargowej nie określa się ich szerokości), ale podobnie jak w Durmazlarach Panorama dopuszcza się, by pary drzwi najbliższych czoła pojazdu były jednak jednoskrzydłowe. Dozwolone układy drzwi to 0/6/0, 1/5/1, 0/5/0 lub 1/4/1 [jednoskrzydłowe/dwuskrzydłowe/jednoskrzydłowe]. Pary drzwi po obu stronach nadwozia mają być umieszczone symetrycznie, co nie jest takie oczywiste, bo na przykład Škoda w swoim modelu 36T dla niemieckiego regionu Rhein-Neckar (jego najbardziej znane miasta to Mannheim, Heidelberg i Ludwigshafen) nie umieściła ich naprzeciwko siebie, lecz z niewielkim przesunięciem, co pozwoliło na swobodniejszą organizację przestrzeni wewnątrz pojazdu. Pierwsze lub drugie pary drzwi podwójnych licząc od czoła powinny być wyposażone w ręcznie rozkładane rampy dla wózków inwalidzkich i dziecięcych – w całym tramwaju powinno być ich więc cztery. Wszystkie drzwi mają być odskokowo-przesuwne, z mechanizmem zabezpieczającym przed przytrzaśnięciem. Wszystkie powinny mieć możliwość otwierania zarówno przez prowadzącego pojazd, jak i przez pasażera. Za ciekawostkę można uznać fakt, że swoje dodatkowe drzwi może mieć motorniczy, bo wejście do jego kabiny dopuszcza się zarówno ze środka, jak i z zewnątrz pojazdu.

Niska podłoga, czyli znajdująca się nie wyżej niż na poziomie 37 cm ponad główką szyny, musi zajmować co najmniej 70% powierzchni. W przypadku zastosowania wózków skrętnych lub z osią klasyczną dopuszczalne jest podniesienie podłogi do wysokości 48 cm powyżej główki szyny, z zastosowaniem pochylni o spadku do 8% pomiędzy czołem tramwaju a zewnętrznymi krawędziami pierwszych drzwi podwójnych od czoła pojazdu. Podłoga powinna być pokryta wykładziną antypoślizgową.

Stadler Tango Lajkonik #RY837 na linii 18 wjeżdża ulicą Franciszkańską na plac Wszystkich Świętych w Krakowie (12 marca 2022)

Tramwaje Stadlera powstają dziś tam, gdzie wyprodukowano Solarisy Tramino dla Olsztyna – w fabryce w Środzie Wielkopolskiej. Mimo udziału w konsultacjach przed przetargiem szwajcarski producent nie złożył jednak swojej oferty. Na zdjęciu: Stadler Tango Lajkonik #RY837 na linii 18 wjeżdża ulicą Franciszkańską na plac Wszystkich Świętych w Krakowie (12 marca 2022) © OlsztyńskieTramwaje.pl

Wnętrze tramwaju ma być wyposażone w okna umieszczone w jednej linii, z częściami przesuwnymi stanowiącymi między 25% a 35% ich powierzchni. Okna te motorniczy będzie mógł za pomocą klucza zablokować przed otwieraniem, by efektywniej działała klimatyzacja (osobna dla przestrzeni pasażerskiej, osobna dla kabin motorniczego). Ta będzie się uruchamiać automatycznie według zadanego programu w określonych zakresach temperatur, czyli tak jak i teraz jej regulacją nie będzie zajmował się prowadzący pojazd. Wzornictwo wnętrza ma być skonsultowane z zamawiającym, ale zapisano, że ma nawiązywać do designu już kursujących po Olsztynie tramwajów, więc powinniśmy się spodziewać ciemnych szarości i poręczy w kolorze limonkowym.

Standardem w olsztyńskich tramwajach jest publiczna sieć bezprzewodowego internetu, więc także i w nowym tramwajach wi-fi się pojawi. Podobnie jak w Durmazlarach Panorama będzie w nich można też skorzystać z ładowarek USB – w zamawianych wozach będzie ich sześć par po dwa gniazda w standardzie USB 3.0.

Pojazdy będą wyposażone w monitoring – co najmniej 17 kamer (plus cztery lusterkowe) pozwoli kontrolować sytuację na zewnątrz i wewnątrz. Mają one pokrywać 90% przestrzeni pasażerskiej tramwaju. Z kolei czujniki umieszczone przy każdych drzwiach pozwolą zliczać pasażerów bez żadnej wymaganej aktywności ze strony tychże.

Informacja pasażerska nie będzie się różniła od tej, którą znamy z kursujących już po naszym mieście wozów. W środku znajdą się trzy podwójne wyświetlacze podsufitowe, na których prezentowana będzie informacja o numerze linii, przystanku końcowym, ulicach, którymi kursuje dana linia, a także o najbliższym przystanku i możliwych przesiadkach oraz komunikaty Zarządu Dróg, Zieleni i Transportu. Cztery wewnętrzne wyświetlacze boczne pokażą numer linii, przystanek końcowy, możliwości przesiadek, listę przystanków na trasie (tzw. koraliki) aktualizowaną w czasie rzeczywistym, podobnie jak pozycja pojazdu na fragmencie mapy miasta. Dwa wyświetlacze czołowe górne oraz cztery zewnętrzne wyświetlacze boczne będą się składały z białych diod, a nie pomarańczowych jak do tej pory. Wyświetlacze numery brygady, które zostaną umieszczone w każdej z kabin, określonego koloru wyświetlacza nie mają. Nowe tramwaje zostaną wyposażone w znany z dotychczasowych system głosowego zapowiadania przystanków.

W każdym wozie znajdzie się biletomat, w którym będzie można zapłacić tylko bezgotówkowo. Oprócz drukowania biletów papierowych i kodowania biletów elektronicznych na karcie miejskiej automat będzie także umożliwiał sprzedaż biletów wirtualnych przypisywanych do karty płatniczej, którą dokonano zapłaty za nie. Biletomaty mają mieć polską, angielską i niemiecką wersję językową – dziwi brak wersji ukraińskiej. W pojeździe znajdzie się sześć kasowników trójsystemowych, czyli takich, w których będzie można skasować bilet papierowy, ale także aktywować lub sprawdzić kartę miejską oraz – to novum – kupić, podobnie jak w biletomacie, bilet wirtualny przypisany do karty płatniczej.

Hyundai Rotem 140N #4208 na linii 2 na przystanku początkowym Winnica w Warszawie (4 lipca 2022)

Południowokoreański koncern Hyundai wszedł przebojem na polski rynek, zdobywając kontrakt na 85 tramwajów dla Warszawy, ale kolejnymi miastami nie wydaje się być zainteresowany. Na zdjęciu: Hyundai Rotem 140N #4208 na linii 2 na przystanku początkowym Winnica w Warszawie (4 lipca 2022) © OlsztyńskieTramwaje.pl

Już w 10 dni po opublikowaniu ogłoszenia pojawiło się skierowane do Krajowej Izby Odwoławczej odwołanie w sprawie warunków przetargu. Poznański Modertrans zakwestionował w nim dopuszczenie do konkursu firm, które tramwajów nie produkowały, a jedynie naprawiały. Zarzucił, że brak im doświadczenia w projektowaniu, w 13 punktach wymieniając elementy tego procesu, którymi firmy remontowe się nie zajmowały. Na 13 stronach pisma szczegółowo uargumentowano, dlaczego zdaniem Modertransu konieczne jest doświadczenie w produkcji tramwajów. W reakcji na to Olsztyn wezwał strony do przystąpienia w ciągu trzech dni do odwołania po stronie Modertransu lub swojej. Zareagowały na to trzy podmioty: Stadler Polska i CSI Invest podzieliły zastrzeżenia producenta z Poznania, a zagrożony wykluczeniem z przetargu Saatz poparł stanowisko miasta. Ostatecznie sprawy przybrały jednak niespodziewany obrót, bo po nieco ponad tygodniu Modetrans swoje odwołanie wycofał, tym samym bezprzedmiotowe stały się też pisma pozostałych firm w tej sprawie, a że w międzyczasie termin na składanie odwołań minął, kolejnego nie było i można było dalej prowadzić przetarg.

CAF Urbos 3 (9-członowy) #2104 na linii 1 skręca w Etele út po odjeździe z przystanku początkowego Kelenföld vasútállomás w Budapeszcie (25 sierpnia 2024)

Najdłuższy na świecie jednoprzestrzenny tramwaj pasażerski wykorzystywany w ruchu liniowym – dziewięcioczłonowy, 56-metrowy CAF Urbos 3 #2104 na linii 1 skręca w Etele út po odjeździe z przystanku początkowego Kelenföld vasútállomás w Budapeszcie (25 sierpnia 2024) © OlsztyńskieTramwaje.pl

Po otwarciu ofert 13 sierpnia okazało się, że złożono tylko dwie i obie pochodzą nie od producentów taboru, lecz od firm, które do tej pory zajmowały się serwisowaniem tramwajów. Saatz za zamówienie podstawowe, czyli dostarczenie sześciu pojazdów wraz z osprzętem niezbędnym do ich obsługi, chce otrzymać 110 687 700 zł, a CSI Invest – 149 544 630 zł. Na kilka dni przed zakończeniem przyjmowania ofert Olsztyn ogłosił, że za ten zakres kontraktu jest gotów zapłacić 110 700 000 zł, więc oferta Saaatz (elektronicznie podpisana 11 sierpnia) wygląda na konstruowaną specjalnie tak, by się w tym kosztorysie zmieścić. Za realizację opcji obie firmy oczekują odpowiednio 138 065 040 zł (Saatz) i 180 072 000 zł (CSI), czyli za całość 248 752 740 zł (Saatz) i 329 616 630 zł (CSI).

W pierwszych komentarzach po otwarciu ofert dominowało zaskoczenie faktem, że żaden z producentów nie zdecydował się na start. Z pewnością wpływ miały na to: stosunkowo krótki czas na budowę tramwajów, konieczność zaprojektowania w tym czasie pojazdu o nietypowej szerokości 2,5 metra (choć nie w każdym przypadku, o czym za chwilę), wielkość, a raczej niewielkość zamówienia, a także fakt, że obecni na polskim rynku producenci i tak obłożeni są zleceniami, realizowanym i dofinansowanymi w ramach obecnego wieloletniego budżetu unijnego oraz wspominanego już podprogramu tramwajowego KPO. Nas dziwi i trochę smuci, że na start nie zdecydowała się Škoda, która na początku tego roku zaprezentowała wizualizacje właśnie 2,5-metrowej szerokości nowego tramwaju dla czeskiej stolicy – ForCity Plus Praha 52T. To co prawda wóz jednokierunkowy, ale dla producenta z takim doświadczeniem produkcja dwukierunkowej wersji nie byłaby problemem. Pozostałe zaś jego parametry (te, które ujawniono) zasadniczo odpowiadają wymogom olsztyńskiego przetargu: 52T, których 40 sztuk zostanie dostarczonych do Pragi do końca 2026 roku, będzie mieć 31,99 m długości, pięć członów, cztery wózki (dwa skrętne, dwa częściowo skrętne), pięcioro wyłącznie dwuskrzydłowych drzwi o szerokości 1,3 m, przewiezie 243 pasażerów (173 na miejscach stojących przy normie 5 osób/mkw., 70 na siedzących), pojedzie 80 km/h i będzie w całości niskopodłogowy. Zaprezentowane wizualizacje pojazdu wywodzącego się z kursującego od lat nad Wełtawą modelu 15T też wyglądają atrakcyjnie..

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Specyfikacja przetargowa – obszerna, bo opis przedmiotu zamówienia liczył 81 stron – bardzo przypominała tę z 2018 roku, kiedy to Olsztyn wybrał Durmazlara. Najprawdopodobniej wynika to z faktu, że po trzech przetargach (nie zapominajmy, że ten, w którym wybrano tureckiego producenta był powtórką) zamawiający coraz lepiej wie, które rozwiązania się sprawdziły i wymagać ich po raz kolejny, a przy których się nie upierać (patrz zniknięcie wózków skrętnych). Ale może chodziło też o to, by nie zamykać możliwości firmom, które zbudują swój pierwszy tramwaj na bazie modelu Panorama, który po Olsztynie kursuje? Przy tak skromnym zamówieniu i krótkim terminie realizacji możemy być skazani na debiutantów. Należy tu jednak przypomnieć, że i Pesa, i Modertrans, i Newag, który jednak myśl o produkcji tramwajów chyba porzucił, też kiedyś były zakładami naprawczymi i gdzieś dano im szansę zbudować pierwszy tramwaj…

Natomiast trop turecki może się okazać trafny, bo 21 sierpnia na platformie przetargowej Olsztyna zamieszczono dokumenty ofertowe CSI Invest i Saatza i znaleźć w nich można informację, że tramwaj zaproponowany przez pierwszą z tych firm będzie nosił nazwę Panorama CSI (!), natomiast propozycja Saatza – model ST1 – jak wynika z załączonego schematu z propozycją układu miejsc w pojeździe (prezentujemy go poniżej) także bardzo przypomina konstrukcję wozu rodem z Bursy. Można więc spekulować, że obaj oferenci porozumieli się jakoś z Durmazlarem co do wykorzystania konstrukcji olsztyńskiej Panoramy przy ewentualnej budowie nowego tramwaju dla naszego miasta.

Proponowany układ rozplanowania wnętrza tramwaju modelu ST1 oferowanego przez firmę Saatz

Proponowany układ rozplanowania wnętrza tramwaju modelu ST1 oferowanego przez firmę Saatz

Wśród upublicznionych dokumentów ofertowych są też te, w których uczestnicy przetargu deklarują wypełnianie tzw. pozacenowych kryteriów oceny, czyli w tym przypadku parametrów technicznych i ewentualnej dodatkowej rękojmi, za które łącznie można otrzymać połowę punktów (drugą połowę stanowi cena).

CSI Invest deklaruje, że jego tramwaj będzie miał maksymalny dozwolony nacisk na oś, czyli 100 kN – daje to w tym kryterium zero punktów na 100 możliwych (0/10). Udział niskiej podłogi ma wynosić 95% (5/5), szerokość przejścia w przedziale pasażerskim – 80 cm (5/5), szerokość przejścia nad wózkami – 64 cm (5/5), liczba miejsc siedzących ma wynosić 40 (36 stałych i 4 rozkładane) na 200 ogółem, czyli 20%, co oznacza pięć punktów na pięć możliwych (5/5), poziom hałasu tramwaju wyniesie 74,99 dB (5/5). Firma udzieli też dodatkowej dwuletniej rękojmi (15/15). Oznacza to, że oferta CSI Invest za kryteria pozacenowe otrzyma 40 na 50 możliwych punktów.

Saatz deklaruje dostarczenie tramwaju o mniejszym nacisku na oś – 94,9 kN (5/10), niskopodłogowego w 71% (0/5), o szerokości przejścia w przedziale pasażerskim 80 cm (5/5), szerokości przejścia nad wózkami – 64 cm (5/5), z 36 miejscami siedzącymi (32 stacjonarne i 4 rozkładane) na 210 ogółem, co daje 17,1% (1/5) i o poziomie hałasu 74,9 dB (5/5). Także ten oferent gotów jest wydłużyć rękojmię na wozy o dwa lata (15/15). Daje to ofercie Saatz łącznie 36 punktów na 50 możliwych do zdobycia.

Patrząc na różnicę w cenach ofert (Saatz – 110 687 700 zł, a CSI Invest – 149 544 630 zł za zamówienie podstawowe) oraz biorąc pod uwagę fakt, że tylko oferta Saatza mieści się w kosztorysie miasta, wynik przetargu wydaje się przesądzony, ale podejrzewamy, że jak zawsze, gdy walka toczy się o kwoty dziewięciocyfrowe, nie obejdzie się bez protestów i odwołań, więc zwycięzcę i producenta nowych tramwajów dla Olsztyna możemy poznać dopiero po serii prawniczych pojedynków.