19 grudnia 2015 – znów ruszyły tramwaje w Olsztynie

22 12 2015

19 grudnia 2015 był historycznym dniem – po 50 latach i 30 dniach znów zaczęły po Olsztynie kursować tramwaje. „Trzeci początek” olsztyńskich tramwajów zainaugurował Solaris Tramino Olsztyn S111O o numerze taborowym #3006 ruszając spod ratusza w trasę linii 1.

Pierwszy tramwaj po ponad 50 latach w regularnym ruchu w Olsztynie - Solaris Tramino S111O o numerze taborowym #3006, w tle olsztyński ratusz (19 grudnia 2015)

Pierwszy tramwaj po ponad 50 latach w regularnym ruchu w Olsztynie – Solaris Tramino S111O o numerze taborowym #3006, w tle olsztyński ratusz (19 grudnia 2015) Fot. Paweł Bukowski

Staramy się, żeby nasze wpisy były raczej nieemocjonalne – ten będzie nieco inny, bo i jest po temu okazja. Część tych, którzy już tramwajem jechali, a pewnie nawet więcej tych, którzy tego nie zrobili, już narzekają: że wolno, że stoi na światłach, że autobusem szybciej. Napiszemy o tym poniżej, wyjaśnimy, co się dzieje i dlaczego, ale najważniejsze, żeby nie zagadać tego wydarzenia dyskusją o drobiazgach. Do końca roku system tramwajowy jest w fazie próbnej, pewne rzeczy będą się jeszcze docierać, konieczne będą poprawki. Ale widząc drzewa nie przestawajmy widzieć lasu. A fakty są takie, że wydarzyło się naprawdę coś wielkiego. Olsztyn uruchomił drugą po wojnie nową sieć tramwajową w Polsce (w 1959 roku powstała sieć częstochowska). Mimo renesansu tramwajów w cywilizowanym świecie w ostatnich dziesięcioleciach żadne inne polskie miasto nie okazało się na tyle mądre, żeby postawić na tramwaje, a przecież potencjalnych kandydatów jest wielu – Białystok, Lublin, Rzeszów, Kielce czy Radom. Najwyraźniej jednak były zabór rosyjski wolniej przekonuje się do nowoczesnych rozwiązań, dzięki czemu łatwiej było nam sięgnąć po pieniądze unijne z programu Rozwój Polski Wschodniej.

Równie dużym osiągnięciem jest to, że Olsztyn, mimo że mu tramwaje pół wieku temu zlikwidowano, z determinacją postanowił je odzyskać. Na dodatek mądrze wykorzystaliśmy ten fakt. Skoro już 50 lat temu wyrwano nam szyny i zerwano sieć trakcyjną, a przez pół wieku niszczono pamiątki po tramwajach tak skutecznie, że dziś miłośnikom komunikacji miejskiej, którzy zjechali na otwarcie, nawet nie mieliśmy, czego pokazywać, to postanowiliśmy tramwaje odbudować we współczesnej i nowoczesnej formie. Zamiast – klimatycznych, przyznajmy – tramwajów wąskotorowych mamy klasyczny standard kolejowy – 1435 mm. Nie mamy problemu z przeciskaniem się tramwajów przez wąskie ulice Starego Miasta (choć ma to swój urok – kto nie był, niech wpadnie do Grudziądza), bo wybudowaliśmy torowiska wykorzystując szerokie ulice, czasem je nawet zwężając, gdzie trzeba. Puściliśmy linie tam, gdzie mieszka najwięcej olsztyniaków i tam też zamierzamy je rozbudowywać.

Solarisy Tramino S111O czekające w alei Piłsudskiego w kolejce, by zabrać pierwszych pasażerów (19 grudnia 2015)

Solarisy Tramino S111O czekające w alei Piłsudskiego w kolejce, by zabrać pierwszych pasażerów (19 grudnia 2015) Fot. Paweł Bukowski

Przy okazji budowy tramwajów wypiękniało nam miasto. Choć do zrobienia jest jeszcze wiele – na przykład torowiska trawiastego mamy w zasadzie tylko krótki, „pokazowy” odcinek – to zamiast komunikacyjnego ścieku w samym centrum, mamy teraz uspokojony ruch na brukowanej teraz ulicy 11 Listopada i aleję Piłsudskiego bardziej przypominającą właśnie aleję niż szosę jak dotychczas. Wbrew pierwotnym planom nie obarierkowano całego miasta, przybyło przejść dla pieszych, łatwiej też poruszać się po mieście rowerem. Paradoksalnie chyba najwięcej zyskali stawiający się w pozycji największych ofiar kierowcy samochodów – wybudowano im ulicę Obiegową z pierwszym bezkolizyjnym skrzyżowaniem w mieście, wprowadzono nowy inteligentny system sterowania ruchem, wyremontowano aleję Sikorskiego – główny dojazd do południowych dzielnic miasta, powstał też nowy dojazd do nich – przez dawny poligon na Pieczewie (stworzony na czas budowy pozostał).

Tak jak przez długie miesiące w modzie było w Olsztynie narzekanie na tramwaje, tak wraz ze zbliżającym się uruchomieniem linii tendencja się odwróciła. Dziś, co bardziej naturalne, olsztyniacy interesują się swoim tramwajem bardziej niż – jak same to przyznają – oczekiwały tego władze. My zaskoczeni nie jesteśmy, bo akurat oprócz pozytywnego wpływu na miasto i samej estetycznej przyjemności podróżowania Solarisem Tramino (sporo tramwajów widzieliśmy i testowaliśmy w życiu, ale olsztyński – i to wcale nie z powodu lokalnego patriotyzmu – podoba nam się zdecydowanie najbardziej), będzie to przede wszystkim wygodny środek transportu na co dzień. Tłumy na otwarciu i trwające przez pierwsze dwa dni zainteresowanie olsztyńskim tramwajem to po części oczywiście efekt nowości, ale także – co słychać w samym tramwaju, bo oprócz zrobienia sobie zdjęcia w Tramino w modzie jest też dzwonienie, by powiedzieć „dzwonię z tramwaju” – niewątpliwie dowód dumy z czegoś, czego nie zrobił w Polsce nikt inny.

Tłumy na placu Jana Pawła II podczas oficjalnej inauguracji komunikacji tramwajowej w Olsztynie (19 grudnia 2015)

Tłumy na placu Jana Pawła II podczas oficjalnej inauguracji komunikacji tramwajowej w Olsztynie (19 grudnia 2015) Fot. Paweł Bukowski

Uroczysta inauguracja linii tramwajowej była stosunkowo krótka, bo trwała zaledwie pół godziny, choć można zażartować, że w przypadku przemówień to i tak sporo. Impreza rozpoczęła się punktualnie w południe na placu Jana Pawła II, przed olsztyńskim ratuszem. Sygnał do rozpoczęcia uroczystości dał ratuszowy zegar, a potem miejski trębacz odegrał z balkonu gmachu magistratu hymn Warmii „O Warmio moja miła”. Cykl przemówień rozpoczął prezydent Piotr Grzymowicz, potem byli przedstawiciele samorządu województwa, instytucji rządowych, które pośredniczyły w przekazywaniu środków unijnych (Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości i Ministerstwo Rozwoju). Tylko nowy wojewoda wzgardził tak ważną dla Olsztyna uroczystością. Potem jeszcze przedstawiciel warmińskiej kurii arcybiskupiej poświęcił tramwaj i można było przejść do przecinania wstęgi. Przepasano nią wóz o numerze #3006, a przecinających nie liczyliśmy, bo oprócz wspomnianych oficjeli byli tam też przedstawiciele wykonawców sieci i Solarisa. Faktem jest, że przecięcie poszło sprawnie (patrz jeden z filmów poniżej) i VIP-y mogły wsiadać do tramwaju przy akompaniamencie piosenki wybranej w nieoficjalnym miejskim konkursie na przebój tramwajowy, czyli utworu „Serce w tramwaju” olsztyńskiego zespołu Annette Music. Prominentów nie było więcej niż dwie setki, a ponieważ tylu pasażerów pomieści Solaris Tramino Olsztyn, to „doładowano” pojazd dziennikarzami i pasażerami z tłumu oczekujących dookoła niego i punktualnie o 12:30 przy biciu ratuszowego zegara, w chmurach konfetti i nie żałując dzwonka pierwsza „jedynka” ruszyła w drogę w kierunku Jarot. My zaproszeni nie byliśmy (zresztą i tak woleliśmy sfilmować odjazd), ale wiemy, że był to jednak przejazd nie do końca liniowy, bo ekspresowy – #3006 nie zatrzymał się na większości przystanków i do przystanku końcowego Kanta dotarł w mniej niż kwadrans.

Solaris Tramino Olsztyn S111O #3005 na przystanku końcowym Wysoka Brama przed pierwszym kursem liniowym (19 grudnia 2015)

Solaris Tramino Olsztyn S111O #3005 na przystanku końcowym Wysoka Brama przed pierwszym kursem liniowym (19 grudnia 2015) © OlsztyńskieTramwaje.pl

Pięć minut później, dokładnie o 12:35, odjechał z placu Jana Pawła II drugi tramwaj – #3005 także był wypełniony pasażerami po brzegi. Co ciekawe, te dwa wozy zostały zamówione przez miasto w MPK jako przewóz specjalny i specjalne było też ich miejsce odjazdu, bo startowały ze wspomnianego placu Jana Pawła II (dawniej placu Wolności), sprzed znanej chyba wszystkim w Olsztynie księgarni Książnicy Polskiej. Nie ma tam formalnie przystanku, ale na szczęście wbrew pierwotnym planom nie oddzielono tu – poszerzonego – chodnika od torowiska barierkami, więc wsiadanie do niskopodłogowego Tramino nie było żadnym problemem. Kurs #3005 choć formalnie był „przewozem okolicznościowym”, to i tak wpisał się w rozkład jazdy i 15-minutowy sobotni takt linii 1.

Kolejne odjazdy były już rozkładowe, więc ci, którzy nie zmieścili się do pierwszych dwóch tramwajów, musieli czekać następne kwadranse. Te pięć pierwszych kursów (oprócz #3006 i #3005 także #3007 o 12:50, #3004 o 13:05, #3002 o 13:20) traktowanych było jako inauguracyjne i ich pasażerowie otrzymywali pamiątkowe dyplomy. Owe „certyfikaty” były niemal identyczne jak te wręczane pasażerom podczas dnia otwartego w zajezdni 6 grudnia – różniły się jedynie datą. Po tych pięciu kursach dwa pierwsze Tramino (#3006 i #3005) zjechały do zajezdni, a na trasie pozostały trzy składy. Według – bardzo ambitnego – rozkładu jazdy powinno to z powodzeniem wystarczyć, ale niestety okazało się, że rzeczywistość nie jest tak różowa. Kolejne kursy odbywały się zupełnie w oderwaniu od rozkładu, bo czasy przejazdu okazały się nie tylko dużo dłuższe, ale i nieprzewidywalne. My wybraliśmy w trasę kursem o godzinie 13:20 spod Wysokiej Bramy, czyli piątym z „pierwszych” tramwajów. Wóz odjechał nawet minutę przed czasem – o 13:19. Planowo powinien dojechać do przystanku końcowego Kanta w 17 minut (z powrotem nawet minutę szybciej). Niestety, ustawienia świateł na skrzyżowaniach spowodowały, że na miejscu zamiast o 13:37 byliśmy o 13:58, czyli po 39 minutach. Trafiliśmy być może pechowo, bo był to chyba najdłuższy przejazd tego dnia, ale faktem jest, że pozostałe przejazdy nie trwały dużo krócej. Na dodatek na powrót przyszło nam czekać ponad 40 minut. Podobna sytuacja utrzymywała się przez cały dzień – tramwaje jeździły praktycznie stadami: trzy składy potrafiły odjechać po sobie w ciągu 10 minut, by wytworzyć potem nawet blisko godzinną przerwę w rozkładzie. Ludzie oczekujący na przystankach musieli mieć anielską cierpliwość i wielkie samozaparcie, by jednak przejechać się tramwajem. Mimo obecności pracownika nadzoru ruchu MPK na krańcówce Kanta o odjazdach decydowali najprawdopodobniej i tak motorniczowie (a powinni – naszym zdaniem – dyspozytorzy Zarządu Dróg, Zieleni i Transportu, czyli organizatora przewozów), którzy odjeżdżali w kierunku Wysokiej Bramy od razu po wymianie pasażerów, najprawdopodobniej chcąc nadrabiać opóźnienie (co było nierealne). Nie było tym samym szans na wyregulowanie taktu w odstępach choćby większych niż rozkładowe 15 czy później 20 minut, ale jednak przewidywalnych.

Solaris Tramino Olsztyn S111O #3002 na przystanku końcowym Kanta (19 grudnia 2015)

Solaris Tramino Olsztyn S111O #3002 na przystanku końcowym Kanta (19 grudnia 2015) © OlsztyńskieTramwaje.pl

Przyczyny takiego stanu rzeczy są oczywiste. Po pierwsze: ustalone czasy przejazdu (na linii 1 to 17 i 16 minut w zależności od kierunku) są bardzo wyśrubowane, bo opierają się na bardzo optymistycznych założeniach ze studium wykonalności projektu. Być może są one do osiągnięcia, ale konieczne jest do tego idealne funkcjonowanie wszystkich elementów systemu, przede wszystkim zaś systemu inteligentnego sterowania ruchem (ITS), dającego bezwzględny priorytet tramwajom. I tu dochodzimy do przyczyny drugiej: ITS po prostu jeszcze nie działa. Ma zostać uruchomiony 1 stycznia 2016, choć formalnie powinien zostać odebrany do końca października tego roku. Rozumiemy konieczność skalibrowania systemu, rozumiemy, że tramwaje testowo zaczęły kursować dopiero 19 listopada i to w małej liczbie, ale decyzję o „rozpoznaniu bojem” od dnia, kiedy w sieci olsztyńskiej komunikacji miejskiej zostanie przeprowadzona mała rewolucja uważamy za odwagę graniczącą z brawurą. Jeśli 1 stycznia system nie zadziała właściwie, to 4 stycznia 2016 – po noworocznym weekendzie – będziemy mieli poważny problem. Obecnie sygnalizacje świetlne funkcjonują w trybie awaryjnym, co oznacza, że system wykrywa tramwaje nie na podstawie danych lokalizacyjnych z GPS-ów, lecz przez pętle indukcyjne na skrzyżowaniach. Po przejeździe tramwaju system oblicza czas potrzebny do przejazdu do następnego skrzyżowania, dodając do tego odpowiedni okres na wymianę pasażerów na przystankach, i po takim czasie włącza pionową kreskę, czyli zielone światło, dla tramwaju na tym skrzyżowaniu. Problem zaczyna się, jeśli tramwaj nie zdąży przejechać w tym czasie, bo na przykład pasażerowie dłużej wysiadali i wsiadali – wtedy wóz musi przeczekać cały cykl świateł. Ma to także ten minus, że tramwaj nie istnieje w systemie, dopóki nie przejedzie pierwszej pętli indukcyjnej. Oznacza to, że ruszając spod Wysokiej Bramy musi odczekać część lub nawet cały cykl na placu Jana Pawła II, bo dopiero po przecięciu ulicy Pieniężnego pojawi się w systemie. Analogicznie przy ruszaniu z krańcówki Kanta: pierwsza pętla indukcyjna znajduje się dopiero za przystankiem Witosa, przy przecięciu ulicy Janowicza, z czego wynika, że na tym skrzyżowaniu tramwaj też musi poczekać na swoje zielone, bo go sobie nie zapali. To oczywiście rozwiązanie tymczasowe, ale to właśnie ono w znacznym stopniu wpływa na wydłużenie czasów przejazdów. (O pierwszych dniach funkcjonowania tramwajów i problemach z tym związanych napiszemy w kolejnym wpisie.)

Solaris Urbino 12 na autobusowej linii 1 i Solaris Tramino Olsztyn S111O na tramwajowej linii 1 w alei Piłsudskiego (19 grudnia 2015)

Solaris Urbino 12 na autobusowej linii 1 i Solaris Tramino Olsztyn S111O na tramwajowej linii 1 w alei Piłsudskiego (19 grudnia 2015) © OlsztyńskieTramwaje.pl

Ciekawostka i gratka dla miłośników komunikacji miejskiej: do 31 grudnia 2015 w Olsztynie funkcjonować będą „podwójne” linie. Autobusowa i tramwajowa „jedynka” jeżdżą od 19 grudnia, od 27 grudnia będziemy mieli dwie „dwójki”, a w Sylwestra będzie jedyna szansa uchwycenia obok siebie dwóch „trójek”. Na dodatek wszystkie te pary linii w którymś miejscu się spotykają, więc jest możliwość ujrzenia obok siebie autobusu i tramwaju o tym samym numerze. Na przystankach pojawiają się już nowe rozkłady i tabliczki z nową numeracją – kilka dni nie stanowi problemu, a i tak nie dałoby się wymienić wszystkich w jeden dzień – ale trzeba było znaleźć rozwiązanie dla systemu generującego np. rozkłady jazdy. Wyróżnienie kolorem (czerwony – tramwaj, niebieski – autobus) jest dla ludzi wystarczające, ale dla komputera niekoniecznie. Stąd też na stronie organizatora olsztyńskiej komunikacji, czyli ZDZiT-u, pojawiły się przez moment rozkłady dla linii 801, 802 i 803, pod którymi to numerami kryły się po prostu tramwajowe linie 1, 2 i 3. Znaleziono jednak sprytniejsze rozwiązanie – na razie linie tramwajowe (czyli dziś w praktyce „jedynka”) oznaczane są cyfrą z kropką. Dla komputera inny numer, dla większości ludzi bez różnicy, bo tylko nieliczni zastanawiają się, dlaczego liczebnik porządkowy i „linia pierwsza” zamiast „linii jeden”.

Wracając na koniec do historii chcemy wspomnieć o bardzo ciekawym wydawnictwie, jakie niedawno ukazało się nakładem drukarni Spręcograf z podolsztyńskiego Spręcowa. Maciej Wachowski, współwłaściciel tej drukarni, jest jednocześnie kolekcjonerem starych pocztówek i ze swojego olsztyńskiego zbioru wybrał wspólnie z żoną 12 najciekawszych, a następnie skomponował z nich kalendarz. Starannie wydany, na dobrym papierze, w dwóch wersjach – poziomej i pionowej robi naprawdę duże wrażenie. Poniżej można ten kalendarz obejrzeć w formie pokazu slajdów, ale naprawdę polecamy zakupienie go sobie w formie „realnej”. Dostępny jest w olsztyńskich księgarniach Książnicy Polskiej – Centrum Książki przy pl. Jana Pawła II 2/3, Logos przy ul. Kołobrzeskiej 5 i Orion przy ul. Jagiellońskiej 33 oraz na stoisku bukinisty przed Starym Ratuszem (ul. Stare Miasto). Zainteresowanym spoza Olsztyna polecamy kontakt z wydawcą. Według nas to rewelacyjny gadżet promocyjny na start tramwajów, ale zdaje się, że ratusz nie skorzystał z okazji. Można być za to sprytniejszym od ratusza i dać go w prezencie świątecznym. My kupiliśmy jeden egzemplarz więcej i chcemy go bardzo niedługo rozdać w naszym drobnym konkursie.

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.





Tysiące ludzi na dniu otwartym tramwajów

8 12 2015

Około 8 tysięcy ludzi odwiedziło zajezdnię tramwajową podczas dnia otwartego 6 grudnia 2015 i to zaledwie w ciągu czterech godzin. Największą atrakcją były oczywiście przejażdżki tramwajem. Poznaliśmy też daty startu wszystkich linii tramwajowych.

Dzień otwarty w zajezdni tramwajowej (6 grudnia 2015)

Dzień otwarty w zajezdni tramwajowej (6 grudnia 2015) Fot. Emil Marecki / Warmia To Nie Mazury (wtnm.pl)

Przed godziną 10, kiedy to rozpoczynał się dzień otwarty, pod bramą zajezdni MPK tłoczyło się już ok. 500-600 osób, w kolejnych godzinach tłum bynajmniej nie malał. W hali postojowej można było oglądać i oczywiście wejść do Solarisów Tramino, ale oczywiście największą atrakcją była możliwość przejechania się tramwajem. #3004 i #3005 kursowały wahadłowo między zajezdnią a placem Konstytucji 3 Maja (zmiana kierunku odbywała się jeszcze na torowisku technicznym wzdłuż ulicy Dworcowej). Choć cały kurs trwał w sumie około 10 minut, to i tak była okazja przekonać się choćby o wyjątkowo niskim poziomie hałasu olsztyńskich tramwajów czy przyśpieszeniach, jakie oferują silniki Tramino. Ci, którzy zaliczyli przejażdżkę, otrzymywali okolicznościowy dyplom. Oczywiście dyplomy skończyły się szybko, co pokazuje też, jak bardzo niedoszacowane jest zainteresowanie olsztyniaków tramwajami. Przygotowano 2 tysiące pamiątkowych certyfikatów, a potrzebne było cztery razy tyle. Prezydent Piotr Grzymowicz zapowiedział na swoim profilu Facebookowym, że ci, dla których dyplomów zabrakło, będą mogli je odebrać w ratuszu od 9 grudnia. Jak pisaliśmy wcześniej wielokrotnie: tramwaj to promocyjny samograj, należy tylko pozwolić mu zagrać. Oczywiście pomóc mu trzeba – wciąż czekamy na dobrą informację o nowym układzie sieci komunikacji miejskiej od 1 stycznia 2016 (jest już decyzja, że właśnie wtedy wejdzie w życie) czy oszczędności czasu dzięki tramwajom. Wolelibyśmy usłyszeć o może prozaicznych, ale jednak wymiernych zyskach – ludzie zazwyczaj kierują się racjonalnymi przesłankami – zamiast o „101 rzeczach, które zrobisz w tramwaju” (to hasło trwającej właśnie – dość niemrawo – kampanii reklamowej).

Wiadomo już, kiedy dokładnie odbędzie się uroczyste uruchomienie olsztyńskiej sieci tramwajowej. Ponowne – dodajmy – uruchomienie, po 50 latach i jednym miesiącu przerwy. Przecięcie wstęgi i oficjalny pierwszy przejazd będą miały miejsce w samo południe, w sobotę 19 grudnia, pod ratuszem, czyli na placu Jana Pawła II. Sądząc po frekwencji podczas dnia otwartego w zajezdni można spodziewać tłumów, więc zapewne z ruchu zostanie na ten czas wyłączona z ruchu ulica 11 Listopada. Lokalizacja przed ratuszem jest naturalna – w końcu to serce miasta i symbol jego rangi – ale też bardzo dobrze wpisuje się w tradycję. Dokładnie w tym samym miejscu przecinano wstęgę po powojennej odbudowie olsztyńskiej sieci tramwajowej, kiedy 30 kwietnia 1946 roku ruszała linia 1 z Dworca Głównego nad Jezioro Długie. Ciekawostką jest fakt, że pierwszy tramwaj w ruchu liniowym (nie wiemy jeszcze, który numer dostąpi zaszczytu uroczystego otwarcia) przyjedzie najpierw z zajezdni przy Towarowej pod Wysoką Bramę, a następnie spod ratusza ruszy w trasę linii 1, ale na następną „jedynkę” trzeba będzie poczekać… 8 dni. Po prostu pierwszy przejazd odbędzie się na tej trasie ze względu na chęć startu z samego centrum miasta i być może ze względu na tradycję – do tej pory dwa razy w Olsztynie uruchamiano tramwaje i dwukrotnie jako pierwsza ruszała linia 1 – ale ruch liniowy na początku będzie odbywał się na linii 2, między Dworcem Głównym i Jarotami. Przez okres Bożego Narodzenia będziemy się cieszyli tylko jedną linią, w poświąteczną niedzielę 27 grudnia ruszy druga – będzie to linia 1 spod Wysokiej Bramy do Jarot. Linia 3 do Kortowa zostanie uruchomiona w Sylwestra, a od 1 stycznia 2016 wprowadzony zostanie już wspomniany nowy układ wszystkich linii i zmieniona numeracja autobusów. Pierwszego dnia kursowania tramwajów – 19 grudnia – na pewno pojedziemy nimi za darmo. Być może będzie to także możliwe w kolejnych dniach, ale decyzje jeszcze nie zapadły.

Otwarcie linii tramwajowej po powojennej odbudowie (30 kwietnia 1946)

Otwarcie linii tramwajowej po powojennej odbudowie (30 kwietnia 1946) na placu Wolności (dzisiejszy plac Jana Pawła II) © Michał Kołodziejski

Być może uda się uczcić otwarcie olsztyńskiej sieci tramwajowej w wyjątkowy sposób. Trwają rozmowy na temat wypożyczenia z jednego z polskich miast historycznego tramwaju. Miałby to być tramwaj typu N z chorzowskiego Konstalu, jaki w latach 50. i 60. zobaczyć można było na olsztyńskich ulicach. Przejażdżki nim miałyby się odbywać na jednym z nieużywanych w pierwszych dniach odcinków, najprawdopodobniej na odnodze do Kortowa. Z pewnością wziąłby on także udział w uroczystym otwarciu linii tramwajowej i przecięciu wstęgi. Pomysł świetny i warto wydać trochę pieniędzy – choćby z funduszy na promocję projektu, której wymaga dofinansowująca uruchomienie olsztyńskich tramwajów Unia Europejska – by nawiązać do historii. Tym bardziej, że 19 grudnia 2015 będzie naprawdę wyjątkowym dniem – poprzednią nową sieć tramwajową w Polsce (notabene jedyną po II wojnie światowej) otwarto 8 marca… 1959 roku w Częstochowie. Jeśli robimy coś raz na pięćdziesiąt kilka lat, to warto to uczcić, zwłaszcza że na otwarciu tramwajów pojawią się ludzie z całej Polski i zresztą nie tylko – swój przyjazd zapowiadają m.in. miłośnicy komunikacji miejskiej z Niemiec i Czech.

Konstal N z 1949 roku na przystanku końcowym Powstańców Śląskich w Bytomiu

Konstal N z 1949 roku na przystanku końcowym Powstańców Śląskich w Bytomiu © OlsztyńskieTramwaje.pl

Dzień otwarty w zajezdni tramwajowej (6 grudnia 2015)

 





Cała sieć przetestowana

2 12 2015

Nie ma już odcinka olsztyńskiej sieci, na którym nie pojawiłby się tramwaj. 24 listopada 2015 Solaris Tramino o numerze taborowym #3001 w czwartej podróży po torach stolicy Warmii dotarł tam, gdzie go do tej pory nie było. Od 19 grudnia zaś powinniśmy już jeździć tramwajami po mieście nie w ramach testów, lecz regularnego ruchu liniowego.

Solaris Tramino Olsztyn S111O #3001 wjeżdża na przystanek końcowy Kanta podczas czwartego przejazdu próbnego (24 listopada 2015)

Solaris Tramino Olsztyn S111O #3001 wjeżdża na przystanek końcowy Kanta podczas czwartego przejazdu próbnego (24 listopada 2015) Fot. Bartosz Bartkiewicz

Podczas przejazdu próbnego 24 listopada początkowo założono ostrożnie, że tramwaj ma dojechać na przystanek końcowy w Kortowie, o Jarotach nie było mowy, jednak ostatecznie okazało się, że testy idą na tyle dobrze, że uda się dotrzeć także na południowy kraniec sieci. Odcinek do Szpitala Wojewódzkiego był już przetestowany, więc #3001 przejechał przez niego szybko. Przy skręcie z Żołnierskiej w Obiegową doraźnie poprawiono krawężniki i platformy peronów, więc przejazd nie zakończył się tutaj jak przy poprzednim teście. Od tego miejsca w kierunku południowym tramwaj już wszędzie jedzie poza jezdnią, na torowisku wydzielonym. W znakomitej większości jest to tor typu kolejowego, na tzw. podsypce tłuczniowej. Południowa część sieci jest też odcinkiem, na którym tramwaj może osiągać najwyższe prędkości – dozwolona jest tu jazda 60 km/h i 70 km/h. Przy powrocie do zajezdni tę cechę zresztą przetestowano – Solaris Tramino rozpędził się do 70 km/h właśnie i był to widok o tyle niecodzienny, który raczej trudno nam będzie już ujrzeć, że tramwaj osiągnął taką prędkość jadąc lewym torem, czyli – mówiąc potocznie – pod prąd. Pierwsze problemy pojawiły się w miejscu spodziewanym, czyli na przystanku Galeria Warmińska, już po skręcie w ulicę Tuwima. Jak przy każdym z przystanków znajdujących się przy wyjściu z łuku odległość pudła tramwaju przy przegubie od krawędzi była minimalna, ale ostatecznie przejechać się udało i Tramino ruszyło jednotorem do Kortowa. Podróż odbyła się bez specjalnych przygód – jedynym problemem okazał się jeden z torów (północny) na przystanku końcowym Uniwersytet-Prawocheńskiego. Tam także łuk okazał się nieco zbyt ciasny dla wychylającego się pudła Tramino, więc nie próbowano dojechać nim do samego końca toru, do kozła oporowego. Na tor południowy udało się wjechać bez problemu. W drodze powrotnej ulicą Tuwima tramwaj zaliczył mały postój na podjeździe między mostem na Łynie a przystankiem Pozorty – powodem były drobne kłopoty z elektryką pojazdu. Test 24 listopada zaczął się nieco wcześniej niż poprzednie – po godzinie 17 – więc po udanym i szybkim wypadzie do Kortowa zdecydowano o podjęciu próby dojechania do krańcówki na Jarotach. Ten przejazd także poszedł sprawnie – w kilkanaście minut Tramino dotarło do końca trasy. Na tym odcinku do poprawki okazał się peron wyspowy przystanku Płoskiego i peron przy jednym z torów na przystanku końcowym Kanta. Oczywiście były to miejsca, gdzie tramwaj nie wjeżdżał po prostej, lecz wychodził z łuku. Po sprawdzeniu całej trasy #3001 wrócił do zajezdni na Towarową. Czwarty test był pierwszym, który oficjalnie zapowiedziano, co od razu poskutkowało – liczba chcących sfotografować tramwaj na trasie albo go po prostu zobaczyć mimo nie najlepszej pogody była spora.

Solaris Tramino Olsztyn S111O #3001 na przystanku końcowym Uniwersytet-Prawocheńskiego podczas czwartego przejazdu próbnego (24 listopada 2015)

Solaris Tramino Olsztyn S111O #3001 na przystanku końcowym Uniwersytet-Prawocheńskiego podczas czwartego przejazdu próbnego (24 listopada 2015) Fot. Paweł Bukowski

Natychmiast po pierwszych testach pojawiły się głosy malkontentów dotyczące konieczności poprawek peronów na trasie. Tymczasem jest to sytuacja absolutnie normalna – w każdej sieci chwilą prawdy jest dopiero „rozpoznanie bojem”. W Olsztynie jest ono w praktyce jednym z elementów odbiorów technicznych trasy, więc wszelkie poprawki wykonują na własny koszt wykonawcy odcinków. Należy wziąć pod uwagę, że oczywiście można teoretycznie wyliczyć skrajnię dynamiczną, czyli jak będzie się zachowywał i wychylał tramwaj w ruchu, ale zawsze będzie to tylko pewien matematyczny model. To nie są lata 80., kiedy w całej Polsce tramwaje były identyczne i wiadomo było już z doświadczenia, jak zachowa się Konstal 105Na (lub 805Na w przypadku sieci wąskotorowych 1000 mm w Bydgoszczy, Elblągu, Grudziądzu, Łodzi czy Toruniu). Dziś tramwaje projektuje się indywidualnie dla każdego miasta i nawet w przypadku teoretycznie tych samych modeli ich zachowanie może być inne. A przypadek Olsztyna jest szczególny, bo nasz Solaris Tramino nie tylko różni się od innych wersji tego modelu długością czy liczbą i rozmieszczeniem wózków (co w oczywisty sposób wpływa na odmienne zachowanie na łukach), ale jest też pierwszym w Polsce tramwajem tej szerokości – dzięki temu, że budujemy sieć od nowa, mogliśmy zdecydować, jak szerokie będą nasze pojazdy szynowe i zamiast standardowej do tej pory w Polsce szerokości 2,4 metra zdecydowaliśmy się zakupić tramwaje 2,5-metrowe. Wydawać się może, że to zaledwie 10 centymetrów różnicy, ale będą one odczuwalne, choćby w przejściach między siedzeniami. Warto też zauważyć, że poprawki geometrii peronów dotyczą krótkich, kilkumetrowych fragmentów. Przyjmując w uproszczeniu, że do przebudowy jest około 20 metrów platform przystankowych, to przy 21 220 m toru pojedynczego, jakie wybudowaliśmy w Olsztynie, oznacza to ni mniej, ni więcej, tylko 0,1% długości trasy. Niech mnie ktoś przekona, że źle wykonano inwestycję, której 99,9% jest w najlepszym porządku. A warto przypomnieć po raz kolejny, że tylko w tym roku w Warszawie trzeba było przekładać nowe tory na Bemowie, bo na skrzyżowaniu ulic Powstańców Śląskich i Radiowej mijające się na łuku tramwaje zahaczały o siebie lusterkami, a we Wrocławiu na pętlę Oporów z powodu zbyt szerokich peronów nie wjechały nowe Pesy Twist.

Pierwsze testy pokazały, że nie ma żadnych poważniejszych problemów z zasilaniem i siecią trakcyjną. Podstacje trakcyjne – a właściwie stacje prostownikowe, bo w przewodach trakcji tramwajowej płynie prąd stały, a w sieci energetycznej zmienny – w zajezdni autobusowej przy alei Sikorskiego, przy Obiegowej i w zajezdni tramwajowej pracują bez zarzutu. Test obciążeniowy prędkości sieć już przeszła, do sprawdzenia pozostają inne sytuacje: kiedy po mieście jeździ maksymalna liczba tramwajów czy kiedy kilka tramwajów jednocześnie rusza z przystanku czy skrzyżowania (wtedy pobór prądu jest największy).

Solaris Tramino Olsztyn S111O #3001 na przystanku Pozorty podczas czwartego przejazdu próbnego (24 listopada 2015)

Solaris Tramino Olsztyn S111O #3001 na przystanku Pozorty podczas czwartego przejazdu próbnego (24 listopada 2015) Fot. Paweł Bukowski

Po sześciodniowej przerwie 30 listopada Tramino ponownie wyjechało na testy – po raz pierwszy w ciągu dnia. Przejechało wszystkie odcinki sieci z wyjątkiem odnogi do Kortowa, gdzie trwały jeszcze poprawki wynikające z poprzednich przejazdów sprawdzających. Podczas tych testów tramwaj jeszcze eskortowany był przez policję, ale najprawdopodobniej po raz ostatni, bo działają już praktycznie wszystkie sygnalizacje na trasie, więc kolejne przejazdy będą się już odbywały w normalnych warunkach, bez uprzywilejowania. Pierwszą stłuczkę z kierowaczami wróżymy niestety jeszcze przed oficjalnym startem. Od 2 grudnia przejazdy testowe będą już przejazdami szkoleniowymi dla olsztyńskich motorniczych, którzy by uzyskać uprawnienia muszą przejeździć po 35 godzin każdy. Na torach będą pojawiały się w tym czasie dwa Tramino – o numerach taborowych #3001 i #3002 – bo właśnie te dwa i tylko te dwa są wyposażone w dodatkowe miejsca dla instruktora. Pozostałych 13 tramwajów będzie w tym czasie sprawdzać się na terenie zajezdni. W związku z tym, że do przeszkolenia jest ponad 30 motorniczych – w mediach pojawiają się różne liczby: od 33 do 37 – zdobycie uprawnień przez wszystkich trochę potrwa. Miasto deklaruje, że do obsługi liniowej potrzebnych jest 24 motorniczych (jednocześnie po mieście kursować będzie do 12 tramwajów, trzy pozostaną w rezerwie) i tylu ma zdobyć uprawnienia jeszcze w grudniu. Na pewno jednak nie uda się to do połowy grudnia, więc już oficjalnie zrezygnowano z próby uruchomienia regularnej, liniowej komunikacji tramwajowej 15 grudnia, czyli w 108. rocznicę startu pierwszych tramwajów w Olsztynie. To słuszna decyzja przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze: rocznica rocznicą, ale start tramwajów w dzień roboczy nie tylko byłby trudniejszy, ale i pewnie cieszyłby się mniejszym zainteresowaniem, a to zdecydowanie się nowemu środkowi komunikacji należy. Weekend jest ku temu o wiele lepszą okazją, a sądząc po liczbie olsztyniaków, którzy poszukiwali Tramino po mieście, by przyjrzeć się testom, można spodziewać się tłumów. Przy tej okazji podpowiadamy magistratowi, że warto, by w weekend, gdy tramwaje wystartują, można się było nimi przejechać za darmo. Koszt w sumie dla miasta niewielki, zysk wizerunkowy nieoceniony. Po drugie: czekaliśmy na tramwaje latami, poczekamy i kilka dni dłużej, by wszystko było dopięte na ostatni guzik. Pośpieszny start pod presją rocznicy – ważnej, ale jednak będącej tylko datą w kalendarzu – byłby błędem albo co najmniej niepotrzebnym ryzykiem.

Solaris Tramino Olsztyn S111O #3001 na placu Jana Pawła II podczas przejazdu próbnego (30 listopada 2015)

Solaris Tramino Olsztyn S111O #3001 na placu Jana Pawła II podczas przejazdu próbnego (30 listopada 2015) Fot. Marcin Kierul / UM Olsztyn

Oficjalnie decyzja o terminie startu ma zapaść do 4 grudnia, ale najprawdopodobniej będzie to sobota 19 grudnia. W związku ze wspomnianą wyżej koniecznością przeszkolenia odpowiedniej liczby motorniczych pierwszego dnia nie zostaną uruchomione wszystkie linie. Pierwszą, którą będziemy mogli się przejechać, będzie linia 2 z Dworca Głównego do Jarot. W kolejnych dniach, sukcesywnie i najprawdopodobniej do końca roku, zostaną uruchomione pozostałe linie – najpierw linia 1 spod Wysokiej Bramy do Jarot, a jako ostatnia linia 3 z Dworca Głównego do Kortowa. Od 1 stycznia 2016 powinniśmy już mieć na ulicach tramwaje wszystkich linii, tego też dnia najprawdopodobniej wejdzie w życie nowy układ sieci komunikacji miejskiej, czyli część linii autobusowych zniknie, część zmieni trasy, pojawią się nowe linie, a wszystkie zostaną przenumerowane według nowego trzycyfrowego standardu. Od 2 stycznia 2016 zaś – zgodnie z uchwałą Rady Miejskiej – zniknie możliwość zakupu papierowych sieciówek (kto ma, warto zachować na pamiątkę), bo będą one dostępne wyłącznie w formie elektronicznej, ładowane na Olsztyńską Kartę Miejską.

Plakat reklamujący dzień otwarty zajezdni tramwajowej (6 grudnia 2015)

Plakat reklamujący dzień otwarty zajezdni tramwajowej (6 grudnia 2015)

Tramwajem będzie jednak okazja przejechać się wcześniej – miasto zdecydowało się na zorganizowanie dnia otwartego w zajezdni tramwajowej. 6 grudnia 2015, w Mikołajki, przez cztery godziny będzie można zwiedzać remizę przy ulicy Towarowej, obejrzeć tramwaje, wsiąść do nich i posłuchać, co opowiadają o nich motorniczowie, ale największą atrakcją będzie z pewnością możliwość przejechania się olsztyńskimi Solarisami Tramino. Przejażdżka będzie mniej więcej dwukilometrowa – tramwaj pojedzie z zajezdni torem technicznym ulicami Towarową i Dworcową do Dworca Głównego i wróci do bazy MPK Olsztyn.

Czwarty przejazd testowy (24 listopada 2015)

Piąty przejazd testowy (30 listopada 2015)