Szwajcar z Białorusi dla Boliwii z wizytą w Olsztynie

29 10 2019

W lipcu po raz pierwszy mieliśmy okazję zobaczyć na ulicach Olsztyna tramwaj inny niż Solaris Tramino, choć by mieć taką okazję należało wyrzec się snu. Szwajcarski producent Stadler – notabene od pewnego czasu właściciel tramwajowej części Solarisa – testował w naszym mieście model Metelica w wersji przeznaczonej dla boliwijskiego miasta Cochabamba.

Stadler Metelica dla Cochabamby na parkingu stacji benzynowej Orlen przy alei Warszawskiej w Olsztynie (11 lipca 2019)

Stadler Metelica dla Cochabamby na parkingu stacji benzynowej Orlen przy alei Warszawskiej w Olsztynie (11 lipca 2019) © MPK Olsztyn

Olsztyn wybrano na testy homologacyjne nieprzypadkowo – Metelica dla pierwszej sieci tramwajowej w Boliwii będzie miała 2,5 metra szerokości, czyli dokładnie tyle, ile olsztyńskie Solarisy Tramino S111O. Infrastruktura olsztyńskiej sieci przystosowana jest do pojazdów takiej szerokości, co pozwala zbadać dostosowanie skrajni wozu, a torowiska w naszym kraju mają standardową, kolejową szerokość – 1435 mm. Na Białorusi, gdzie tramwaj powstawał, torowiska – podobnie jak w pozostałych krajach byłego Związku Radzieckiego są szersze – mają po 1524 mm. Testowana w Olsztynie Metelica jest w całości niskopodłogowym tramwajem trójczłonowym, o długości 33,76 m, czyli o ponad cztery metry dłuższym niż kursujące w naszym mieście Tramino i ponad metr od Durmazlarów Panorama, które zobaczymy w 2020 roku. Tramwaj pomieści 221 pasażerów, w tym 66 na miejscach siedzących, rozmieszczonych w układzie 2+2 (dane przy przyjęciu normy 4 osób na mkw.; przy 8 os. na mkw. byłoby to 376 osób). W dwukierunkowym pojeździe zaplanowano miejsce dla czterech wózków inwalidzkich. Metelica dla Cochabamby waży 46,5 tony i ma mieć możliwość rozwinięcia prędkości do 80 km/h. Z czterech wózków tramwaju dwa, umieszczone po jednym w skrajnych członach, są napędowe, a dwa – w członie środkowym – toczne. Nacisk na oś ma nie przekraczać 10 ton. Po obu stronach tramwaju znajduje się po pięć par drzwi – po dwie w członach skrajnych, po jednej w członie środkowym, pomiędzy wózkami tocznymi.

Stadler Metelica dla Cochabamby na parkingu stacji benzynowej Orlen przy alei Warszawskiej w Olsztynie (11 lipca 2019)

Stadler Metelica dla Cochabamby na parkingu stacji benzynowej Orlen przy alei Warszawskiej w Olsztynie (11 lipca 2019) © MPK Olsztyn

Tramwaj dotarł do Olsztyna 11 lipca, pierwsze jazdy odbyły się w nocy z 18 na 19 lipca, a trwały do 3 sierpnia. Dwa dni później testowana Metelica opuściła stolicę Warmii i Mazur, by powrócić do Mińska na ostateczny odbiór. W tym samym czasie drugi z gotowych już tramwajów odbywał podróż drogą morską z litewskiej Kłajpedy do chilijskiej Ariki, skąd już lądem, przed Andy, dotarł (10 września) na lawetach do miejsca przeznaczenia.

632-tysięczna Cochabamba to czwarte największe miasto Boliwii. Jej aglomeracja liczy aż 1,336 mln mieszkańców. Leży na wysokości 2600 m n.p.m., w dolinie rzeki Rocha na wschodnich stokach Andów, w paśmie Kordyliery Wschodniej. Zamieszkują je w większości Ajmarowie i Indianie Keczua. Cochabamba jest ważnym ośrodkiem handlowym i uniwersyteckim, a charakterystycznym punktem miasta jest ponad 34-metrowa statua Chrystusa Pokoju (Cristo de la Concordia) – swego czasu największa na świecie, zdetronizowana dopiero w 2010 roku przez pomnik Chrystusa Króla w polskim Świebodzinie.

Tramwaj w Cochabambie będzie – bo sieć dopiero powstaje, jej otwarcie planowane jest na 2020 rok – środkiem transportu dla całej aglomeracji. Połączy miasto z satelickimi miejscowościami na zachodzie i wschodzie. Zaplanowano trzy linie oznaczone kolorami (czerwona – 5,26 km, żółta – 9,8 km, zielona – 27,37 km) o łącznej długości ponad 42 kilometrów, na których znajdą się w sumie 42 przystanki. Na każdej z linii, z których część będzie jednotorowa z mijankami, kursować będą po cztery tramwaje – planowana częstotliwość np. linii żółtej to 20 minut. Swoją drogą: Cochabamba nie odrobiła olsztyńskiej lekcji (choć to jasne, że byłoby jej trudno) i zamówiła dokładnie tyle tramwajów, ile ma kursować na trasach (12). Choć Stadler do 2023 roku ma serwisować tramwaje w ramach gwarancji, to i tak rezygnacja z posiadania wozów rezerwowych wydaje się być brawurą graniczącą z szaleństwem. Olsztyn przy niemal czterokrotnie mniejszej sieci posiada 15 tramwajów, z których dwa są rezerwowe, a w ciągu blisko już czterech lat eksploatacji okazało się, że to liczba niewystarczająca i wielokrotnie widzieliśmy na ulicach autobusy „za tramwaj”.

Prototyp Stadlera Metelica na targach Inno Trans 2014 w Berlinie

Prototyp Stadlera Metelica na targach Inno Trans 2014 w Berlinie © OlsztyńskieTramwaje.pl

Zamieć, bo to po rosyjsku oznacza nazwa tramwaju, to „budżetowy” model Stadlera, przeznaczony do mniej zamożnych krajów. Początkowo stworzono go z myślą przede wszystkim o rynkach państw byłego Związku Radzieckiego, stąd produkcja na Białorusi. Z tego samego powodu prototyp pokazywany na targach InnoTrans w Berlinie w 2014 roku był przystosowany do radzieckiego rozstawu szyn, czyli 1524 mm. Rzeczywiście, pierwszego klienta dla tego modelu Stadler znalazł na Wschodzie – 23 tramwaje do obsługi swoich linii zamówił Sankt Petersburg. Producent deklaruje, że jest w stanie wyprodukować także model normalnotorowy, czego dowodem jest zresztą wersja dla Cochabamby. Stadler oferuje Metelicę w różnych szerokościach pudła, ale faktem jest, że począwszy od prototypu wszystkie wyprodukowane egzemplarze są szerokości „olsztyńskiej”, czyli 2,5 metra.

Podczas testów tramwaj obsługiwali pracownicy MPK Olsztyn, oczywiście pod nadzorem przedstawicieli Stadlera. Cochabambijska Metelica jeździła po wybranych trasach olsztyńskiej sieci – od zajezdni tramwajowej przy Towarowej do krańcówki Kanta – pokonując łącznie ponad 400 km. Pierwszego dnia – a właściwie nocy – był to przejazd powolny,w asyście służb technicznych MPK oraz nadzoru ruchu, ponieważ należało sprawdzić, czy skrajnia pozwoli wjechać wszędzie (pozwoliła). W kolejne noce przeprowadzano także testy szybkościowe z prędkością maksymalną 60 km/h(Metelica dla Cochabamby może pojechać nawet 80 km/h, choć na żadnym odcinku torowiska w Olsztynie taka prędkość nie jest dopuszczona) czy hamowania. Mierzony był również poziom hałasu oraz zakłóceń elektromagnetycznych emitowanych przez tramwaj.

 

 

 

 

Podczas przygotowywania tekstu korzystałem z artykułów zamieszczonych w serwisie TransportPubliczny.pl.





Czekanie na dofinansowanie

19 10 2019

Od nieudanego przetargu na budowę linii tramwajowej na Pieczewo minął już ponad rok, a kolejnego wciąż nie ogłoszono. Miasto liczyło, że przez ten czas spadną ceny na rynku budowlanym – co jednak, jak podejrzewaliśmy, nie nastąpiło – więc uruchomiono plan awaryjny. Olsztyn stara się o dodatkowe dofinansowanie dla tej inwestycji.

Pętla Pieczewo (13 maja 2018)

Pętla Pieczewo (13 maja 2018) Fot. Paweł Bukowski

Projekt linii pieczewskiej przekwalifikowano na tzw. duży projekt, którym to statusem mogły się dotąd pochwalić w programie operacyjnym Polska Wschodnia (z którego dofinansowywana zostanie budowa) jedynie inwestycje kolejowe – w naszym województwie: przebudowa linii z Olsztyna do Działdowa. Cały projekt wraz z zakupem dwóch tramwajów i rozbudową systemu inteligentnego sterowania ruchem (ITS) kosztować ma 255 140 223,36 zł. Wydatki kwalifikowalne, czyli te podlegające dofinansowaniu (pozostałe miasto musi pokryć w całości samo), wyniosą 208 182 750,23 zł. Początkowo Ministerstwo Rozwoju przyznało Olsztynowi 70-procentowe dofinansowanie – 28 lutego 2017 roku prezydent Piotr Grzymowicz podpisał w Warszawie umowę, która gwarantowała nam ok. 145 mln zł na projekt rozbudowy sieci. 16 października 2017 roku resort rozwoju poinformował, że zwiększa naszemu miastu dofinansowanie do maksymalnego poziomu 85%, co oznacza dokładnie 176 955 337,69 zł. To jednak nie wystarczyło – górka cenowa na rynku budowlanym wywindowała koszty do niebotycznych rozmiarów. W przetargu z lipca 2018 roku miasto było gotowe zapłacić 246 mln zł, a najtańszy wykonawca zażądał aż o 62,5% więcej (więcej o tym przetargu w naszym wpisie z ubiegłego roku).

Projekt rozbudowy sieci jako tzw. duży projekt (czyli taki, którego wartość przekracza 50 mln euro, a w przypadku promowania zrównoważonego transportu, który to warunek linia na Pieczewo spełnia – 75 mln euro) podlega eksperckiej analizie Jaspers (Joint Assistance to Support Projects in European Regions, czyli Wspólna Pomoc dla Wsparcia Projektów w Regionach Europejskich). To inicjatywa Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Inwestycyjnego oraz Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju – eksperci pomagają przygotować wniosek tak, aby spełniał wymagania niezbędne do zdobycia dofinansowania. Olsztyński projekt powiększenia sieci tramwajowej taką procedurę już przeszedł i w połowie września otrzymał pozytywną ocenę Jaspers. Teraz, po przeskoczeniu do wyższej kategorii dużego projektu miasto czeka na decyzję o przyznaniu następnego dofinansowania i ma nadzieję na kolejne 170-180 mln zł, co oznaczałoby, że całkowita wartość inwestycji wyniosłaby ponad 400 mln zł. To dawałoby szansę na zmieszczenie się przez wykonawców w zaplanowanym budżecie, a może nawet pozwoliłoby skorzystać z opcji na zakup dodatkowych tramwajów (zamówionych zostało 12, a umowa pozwala tę liczbę nawet podwoić). Wydawać byłoby zresztą na co, bo trzeba pamiętać, że do uruchomienia linii z Pieczewa do centrum konieczna jest rozbudowa krańcówki przy Wysokiej Bramie – zamiast jednego toru na ulicy 11 Listopada mamy mieć dwa na placu Jedności Słowiańskiej, a problemem pozostaje także brak miejsca w zajezdni. W hali postojowej miejsce jest na 18 wozów, obecnie mamy ich 15. Dostawa nowych tramwajów wiosną i latem 2020 roku spowoduje, że przestaną się one mieścić i konieczna stanie się budowa drugiej hali. Jeśli się to nie uda, część wozów będzie musiała nocować pod chmurką – na terenie zajezdni, a nawet poza nią, np. na torach przy ulicy Towarowej.

Kozły oporowe na końcu torowiska w ulicy Towarowej (18 października 2015)

Kozły oporowe na końcu torowiska w ulicy Towarowej (18 października 2015)

Niedawne wybory parlamentarne spowolniły procesy decyzyjne w ministerstwach, więc Olsztyn wciąż czeka na informację o przyznaniu dofinansowania. Niedawno „Gazeta Wyborcza Olsztyn” napisała, że miasto stara się także przygotować na czarny scenariusz, w którym dodatkowych pieniędzy unijnych rząd nie przyzna. Opcją na taki wypadek miałoby być wybudowanie torowiska wzdłuż całej ulicy Wilczyńskiego. Zamiast przez Krasickiego, Synów Pułku, Wyszyńskiego i aleję Piłsudskiego tramwaje z Pieczewa pojechałyby do centrum i Dworca Głównego główną ulicą Jarot. Tory połączyłyby się z istniejącą siecią przy skrzyżowaniu z aleją Sikorskiego i ulicą Płoskiego. Powstałby też wówczas najprawdopodobniej krótki odcinek w kierunku zachodnim – na Osiedle Generałów, które zyskałoby dostęp do tramwaju bez przesiadki.

Oznaczałoby to, że wybudujemy o ponad połowę mniej torów – od dzisiejszej pętli Pieczewo do Osiedla Generałów jest ok. 2,7-2,8 km, podczas gdy planowana trasa przez Nagórki i Kormoran ma mieć ok. 6 km. Według miasta zdobycie dodatkowych pieniędzy jest bardzo prawdopodobne, ale trzeba powiedzieć, że proponowany plan awaryjny nie oznaczałby tragedii, bo akurat linia na Wilczyńskiego to jeden z najbardziej potrzebnych w Olsztynie odcinków. Jej wybudowanie spowodowałoby – w połączeniu z istniejącym torowiskiem na Witosa – że niemal każdy mieszkaniec Jarot miałby do tramwaju nie dłużej niż 5-7 minut piechotą. Ponieważ całe osiedle liczy blisko 25 tysięcy mieszkańców, należy szacować, że co najmniej kilka tysięcy nowych, potencjalnych pasażerów znalazłoby się w tzw. strefie oddziaływania przystanków tramwaju, czyli nie dalej niż 400-500 metrów od nich. Wilczyńskiego jest też główną ulicą handlową południowych sypialni Olsztyna – w tej części miasta w zasadzie tylko tu są budynki z lokalami handlowymi i usługowymi w parterach, więc ruch generowałyby nie tylko dojazdy do szkoły i pracy, ale także handel i usługi właśnie. Budowa linii tramwajowej byłaby tu także okazją do uspokojenia i ucywilizowania ruchu, uporządkowania parkowania, stworzenia pasów czy dróg dla rowerów, których wzdłuż tej będącej kręgosłupem osiedla ulicy brakuje. Gdyby udało się pociągnąć linię na Osiedle Generałów, to kolejne tysiące olsztynian zyskałyby bezpośredni szybki dojazd do centrum, o takim drobiazgu jak lepsze wypełnienie wozów nie wspominając. Przepustowość głównej trasy tramwajowej wzdłuż alei Sikorskiego oraz ulic Obiegowej, Żołnierskiej i Kościuszki ma jeszcze rezerwy, więc takie dowiązanie kolejnych odnóg na wysokości Jarot nie powinno spowodować jeszcze problemów.

Wizualizacja Durmazlara Panorama dla Olsztyna (styczeń 2019)

Którykolwiek z wariantów miałby zostać zrealizowany, łączy je jedno – koniec prac zaplanowano na jesień 2022 roku. Jeśli przetarg uda się ogłosić jeszcze w tym roku, a sfinalizować umową na wiosnę 2020 roku, to w przyszłym roku mielibyśmy do czynienia pewnie głównie z pracami przygotowawczymi, a właściwa budowa trwałaby w latach 2021-2022.

Oznacza to, że powstające już powoli dla Olsztyna w tureckiej Bursie tramwaje Durmazlar Panorama swój debiut i pierwsze lata służby liniowej odbywać będą na istniejących trasach. Termin dostawy pierwszych dwóch wozów to 17 kwietnia 2020 roku, później przez pięć miesięcy, do 17 września, trafiać mają do stolicy Warmii po dwa tramwaje miesięcznie. Według deklaracji producenta prace nad olsztyńskimi Panoramami przebiegają zgodnie z harmonogramem, a nawet być może nieco go wyprzedzają. We wrześniu w fabryce przeprowadzane były badania wytrzymałościowe pudła pojazdu, w pierwszej połowie grudnia powinna być już montowana informacja pasażerska w pierwszym tramwaju (odpowiada za nią olsztyńska firma informatyczna Sprint), jeszcze w tym roku ma też do Turcji udać się ekipa operatora, czyli MPK Olsztyn, by dokonywać pierwszych, cząstkowych odbiorów technicznych. Tureckie pojazdy dla Olsztyna mają być nieco „spolonizowane” – oprócz Sprintu swoje komponenty dostarczy Durmazlarowi np. krakowska firma EC Engineering, która wyprodukuje pantografy dla olsztyńskich Panoram. Jak przypomina serwis TransportPubliczny.pl, EC Engineering brał udział także przy produkcji poprzedniego tramwaju dla naszego miasta – to jej inżynierowie zaprojektowali dla Solarisa olsztyńskie Tramino.