Pesa? Solaris? Škoda? Bombardier? – kto dostarczy tramwaje Olsztynowi

7 09 2011

Na ogłoszenie przetargu na dostawę taboru tramwajowego dla Olsztyna czekamy już bardzo długo. Na szczęście wszystko zmierza do szczęśliwego finału. Lada dzień powinniśmy poznać szczegółowe warunki, jakie będą musieli spełnić producenci, by mieć szansę sprzedać tramwaje stolicy Warmii i Mazur. Obecnie zapisy ogłoszenia przetargowego po raz ostatni cyzelowane są przez inżyniera kontraktu i przeglądane przez prawników olsztyńskiego magistratu. Najprawdopodobniej w ciągu tygodnia przetarg powinien zostać ogłoszony. W oczekiwaniu na to proponuję przegląd przetargów na tabor tramwajowy przeprowadzonych w Polsce w ciągu ostatnich kilku lat.

Bydgoszcz

Pesa 122N na Gdańskiej w Bydgoszczy

Pesa 122N na Gdańskiej w Bydgoszczy Fot. Wikimedia Commons

Byłoby zaskoczeniem, gdyby w mieście, które jest siedzibą największego polskiego producenta tramwajów, nowe tramwaje były marki innej niż Pesa. Bydgoszcz nie była jednak pierwszym miastem, na którego tory wyjechały pojazdy powstające w firmie będącej spadkobiercą tradycji Zakładów Naprawy Taboru Kolejowego (ZNTK Bydgoszcz) – wyprzedziły ją Warszawa, Elbląg i Łódź. Dzięki temu jednak gród nad Brdą otrzymał już sprawdzone pojazdy – dla Elbląga i Łodzi wyprodukowano wcześniej wąskotorowe modele 121N (trójczłonowy dla Elbląga) i 122 N (pięcioczłonowy dla Łodzi). Ponieważ w Bydgoszczy także tramwaje kursują po torach o szerokości 1000 mm, wybór mógł paść na jeden z tych dwóch modeli. Umowę podpisano we wrześniu 2007 roku i w niecały rok później dwa tramwaje Pesa 122N wyjechały na tory stolicy województwa kujawsko-pomorskiego (pierwszy ruszył 4 marca, a drugi 30 maja 2008 roku – w 120. rocznicę uruchomienia w Bydgoszczy tramwaju konnego). Ponieważ bydgoska sieć tramwajów się rozwija – trwa budowa linii do Dworca Głównego przez nowy most na Brdzie, a w fazie projektowania jest tramwaj do Fordonu – zaistniała potrzeba dokupienia następnych wozów i w marcu 2011 roku podpisana została umowa na zakup kolejnych tramwajów. Pesa, która była jedynym oferentem w przetargu, dostarczy swojemu miastu nawet 15 wozów modelu Swing (logika nakazywałaby oznaczyć je symbolem 122Na). Pierwszy bydgoski Swing wyjedzie na tory być może jeszcze w 2011 roku, ostatni ma zostać przekazany w 2014 roku.

Częstochowa

Wizualizacja tramwaju Pesy dla Częstochowy

Wizualizacja tramwaju Pesy dla Częstochowy

Częstochowa jest miastem z najmłodszą w Polsce siecią tramwajową, jedyną wybudowaną po II wojnie światowej. Po ponad pół wieku od jej uruchomienia w 1959 roku zapadła decyzja o rozbudowie sieci – 4,5-kilometrowy odcinek na Błeszno będzie odnogą głównej linii łączącej północne i południowe dzielnice miasta (Częstochowski Klub Miłośników Komunikacji Miejskiej prowadzi bardzo interesujący serwis poświęcony tramwajowi na Błeszno). Jednym z elementów projektu jest zakup nowego taboru. Częstochowa ogłosiła przetarg na siedem nowoczesnych niskopodłogowych wozów w lipcu 2010. W wymogach dla producenta określono m.in. długość (od 28 do 32 m) i szerokość (w zakresie 2,3-2,4 m) tramwaju oraz – co było wymogiem ostrzejszym niż wynikałoby z polskich norm – maksymalny nacisk jednej osi na szyny określony na 85 kN (norma to 100 kN). Do konkursu stanęło czterech producentów: Pesa, Solaris, konsorcjum nowosądeckiego Newagu z chorwackim Končarem oraz Fabryka Pojazdów Szynowych H. Cegielski Poznań. FPS HCP została wykluczona z przetargu, bo nie miała wystarczającego doświadczenia w produkcji tramwajów niskopodłogowych (jeden zamiast wymaganych trzech). Najwyżej oceniono propozycję bydgoskiej fabryki i to ona dostarczy pod Jasną Górę swoje nowe tramwaje. Nie będą to znane z kilku innych miast Swingi (czyli Pesy 120Na), lecz nowy model – jednoprzestrzenny, lecz nie pięcio-, a trójczłonowy, jednokierunkowy, z pięcioma parami drzwi podwójnych i dwiema pojedynczych. Mniejsza liczba członów pojazdu i wymóg skrętnych, a nie sztywnych wózków spowodował, że pojazd będzie miał 16 kół (cztery wózki) zamiast 12 jak Pesa Swing. Pierwszy tramwaj ma zostać zaprezentowany jesienią 2011 roku, wtedy też mają rozpocząć się testy homologacyjne. Dostawy siedmiu Pes dla Częstochowy będą zaś trwały od kwietnia do grudnia 2012 roku.

Elbląg

Pesa 121N dojeżdża do pętli Saperów w Elblągu

Pesa 121N dojeżdża do pętli Saperów w Elblągu © OlsztyńskieTramwaje.pl

Elbląg jest jednym z najmniejszych – po Grudziądzu i obok Gorzowa Wielkopolskiego – miast posiadających komunikację tramwajową. Ze wspomnianej trójki to właśnie miasto leżące u wrót Zalewu Wiślanego najbardziej dba o ten środek komunikacji. Grudziądz utrzymuje chwiejne status quo (plany rozbudowy sieci odłożono już chyba na dłużej, a zakupy taboru to nabywanie dobrych, ale bardzo mocno już używanych wozów z Niemiec np. z Krefeld), w Gorzowie pojawiają się wręcz i to – o zgrozo – ze strony dyrektora miejscowego MPK pomysły likwidacji tramwajów, a w Elblągu co i rusz powstają nowe odcinki torów. (O tramwajach w Elblągu więcej przeczytać można na stronie Elbląskie Tramwaje) 31 sierpnia 2002 roku położono tory w ulicy Dąbka, które znacznie uprościły dojazd do północnych sypialni – osiedli Zawada i Nad Jarem, a 21 grudnia 2006 otwarto przedłużenie tej linii w kierunku wschodnim, wzdłuż ulicy Ogólnej do skrzyżowania z Fromborską. Temu ostatniemu wydarzeniu towarzyszyło wprowadzenie do ruchu liniowego pierwszego z sześciu nowych tramwajów niskopodłogowych. Były to pierwsze w Polsce tak nowoczesne pojazdy wyprodukowane przez rodzimego producenta – Elbląg dał szansę znanej wcześniej z produkcji szynobusów firmie Pesa.  Na ulice miasta wyjechały Pesy 121N – jednokierunkowe, wąskotorowe (1000 mm), w całości niskopodłogowe, jednoprzestrzenne, trójczłonowe pojazdy o długości 20,2 m z czterema parami drzwi (dwiema podwójnych i dwiema pojedynczych). Warto pamiętać, że sukcesy polskich tramwajów zaczęły się od Elbląga.

Gdańsk

Pesa Swing na pętli Chełm w Gdańsku

Pesa 120 NaG Swing nazwana imieniem XVII-wiecznego gdańskiego rytownika Jeremiasza Falcka na pętli Chełm w Gdańsku © OlsztyńskieTramwaje.pl

Gdańsk o nowych tramwajach zaczął myśleć, kiedy ruszyła planowana od przełomu lat 70. i 80. XX wieku budowa trasy na Chełm. Wiadomo było, że ze względu na nachylenie trasy niemożliwe będzie wysyłanie na nią tramwajów Konstal 105Na stanowiących podstawowy tabor w mieście nad Motławą, ani częściowo niskopodłogowych Konstali 114Na – obu ze względu na hamulce elektromagnetyczne, które w przypadku awarii prądu nie zdołałyby zatrzymać tramwaju na pochyłości. Oprócz sprowadzenia używanych „dortmundów”, czyli Düwagów N8C, zdecydowano się także na zakup nowych wozów. Specyfikacja przetargowa sprawiała wrażenie „uszytej” pod Bombardiera NGT6, znanego także jako Flexity Classic. Wymagano tramwaju o długości dokładnie 26 metrów, co odpowiadało wymiarom pojazdu kanadyjskiego producenta. Bombardier przetarg wygrał i pod koniec 2007 roku trzy NGT6 Gdańsk, będące odpowiednikami trzeciej serii tego modelu dla Krakowa, wyjechały na tory.

W ramach kolejnego etapu Gdańskiego Projektu Komunikacji Miejskiej oprócz budowy przedłużenia linii na Chełm do Oruni Górnej przewidziano także zakup 35 tramwajów niskopodłogowych. W ogłoszonym w marcu 2009 roku przetargu na dostawę dla Gdańska wystartowały Bombardier, Alstom Konstal, Siemens, konsorcjum włoskiej firmy AnsaldoBreda i nowosądeckiego Newagu, hiszpański CAF i niemiecki Stadler Pankow (oferta FPS HCP została odrzucona z tego samego powodu, co w Częstochowie – niedostatecznego doświadczenia). Najważniejszym kryterium w przetargu była cena i zwycięzcą – mimo że część innych oferentów uzyskała wyższe oceny za wartość techniczną – została Pesa. Zaoferowała model 120Na Swing – wersję dla Gdańska określa się także jako 120NaG. Pierwsze dwa wozy dotarły do Trójmiasta 2 października 2010 roku, a wszystkie zamówione tramwaje mają zostać dostarczone do końca 2011 roku. Ciekawostką jest, że każda gdańska Pesa Swing ma swojego patrona – wszystkie noszą imiona znanych gdańszczan m.in. Jana Heweliusza, Daniela Fahrenheita czy Jana Dantyszka.

Kraków

Bombardier NGT6 Kraków III na pętli Mały Płaszów

Bombardier NGT6 Kraków III na pętli Mały Płaszów © OlsztyńskieTramwaje.pl

Jedną markę tramwajów polubił Kraków – pod Wawelem jedyne nowe tramwaje to Bombardiery. Produkty z rodziny Flexity Classic kanadyjskiego producenta były pierwszymi tak nowoczesnymi tramwajami w Polsce (o nieudanej próbie zakupu nowowczesnego taboru przez Poznań piszemy nieco niżej). Przed 1999 rokiem, kiedy to do stolicy Małopolski trafiły pierwsze modele NGT6 Kraków (Flexity Classic to nazwa handlowa tego modelu), na polskich torach można było zobaczyć jedynie polskie konstrukcje z lat 50., 60. i 70. (najnowszą był Konstal 105N) oraz całą gamę używanych tramwajów z Niemiec czy Holandii. Kraków jako pierwszy zdecydował się na niskopodłogowe w 65-70%, jednoprzestrzenne tramwaje najnowszej generacji. We wspomnianym 1999 roku na krakowskie tory wyruszyło 14 wozów NGT6 Kraków I. Dwa lata później doszlusowało nich 12 tramwajów oznaczonych jako NGT6 Kraków II – najważniejszą różnicą było dodanie dodatkowych drzwi na tylnym zwisie, bo cztery pary podwójnych drzwi nie wystarczały do skutecznej wymiany pasażerów i tym samym wydłużał się czas postoju na przystankach, a co za tym idzie także przejazdu. Kolejna partia 24 tramwajów tego samego producenta trafiła do Krakowa w 2007 roku – zmontowane zostały one w krakowskim Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym.

Do 50 Bombardierów wkrótce dołączą 24 kolejne. W ogłoszonym na początku 2010 roku przetargu na tabor wystartowało sześciu producentów. Miało być ich siedmiu, ale – można rzec – tradycyjnie z przetargu wykluczona została Fabryka Pojazdów Szynowych H. Cegielski Poznań, z powodu – a jakże – zbyt małego doświadczenia (nie obeszło się bez protestu). W szranki stanęły Bombardier, Alstom Konstal, CAF, Pesa, Solaris i Škoda. Do drugiego etapu kwalifikowało się pięć firm, więc przepadła najniżej oceniona oferta Czechów. I tu nastąpiła niespodzianka – w drugim etapie tylko jedna firma złożyła swoją ofertę. Był nią Bombardier, który zlecenie zdobył i na początku 2012 roku ma dostarczyć do Krakowa pierwszy z nowych tramwajów. Dostawy mają zakończyć się w pierwszym kwartale 2013 roku.

Łódź

Pesa 122N na przystanku Zielona w Łodzi

Pesa 122N odjeżdża z przystanku Zielona w Łodzi © OlsztyńskieTramwaje.pl

Łódź należała do tramwajowej awangardy – jako pierwsza sprawiła sobie tramwaj w całości niskopodłogowy. W 2001 roku zamówiła, a rok później wprowadziła do ruchu liniowego 15 tramwajów Bombardier Flexity Outlook, lepiej znanych jako Cityrunnery. Pięcioczłonowe, jednoprzestrzenne wozy o długości 29,5 metra sprowadzono do obsługi linii 10 przecinającej miasto z zachodu na wschód – od widzewskiej pętli Augustów na Retkinię. Obecnie pojawiają się także na południkowej linii 11 kursującej z Helenówka na Chocianowice. Na początku 2006 roku, w związku z uruchomieniem projektu Łódzkiego Tramwaju Regionalnego, ogłoszono przetarg na 10 jednoprzestrzennych, w 100% niskopodłogowych tramwajów o długości od 28 do 33 metrów. Spodziewano się, że stanie do niego Bombardier, obecny już w Łodzi z Cityrunnerami, ale okazało się, że oferty złożyło tylko dwóch producentów – chorwacki Končar i Pesa. Ostatecznie zwyciężyła firma z Bydgoszczy i to ona dostarczyła między 25 stycznia a 6 maja 2008 roku 10 tramwajów modelu 122N (wąskotorowa odmiana 120N, poprzednika Swinga). Pierwszy z nich wyjechał oficjalnie na trasę 1 lipca 2008 roku.

Poznań

Solaris Tramino S105P na Grunwaldzkiej w Poznaniu

Najnowszy produkt znanego głównie z produkcji autobusów Solarisa już na torach, w regularnym ruchu liniowym. To ostatni etap odbiorów technicznych - producent zobowiązał się, że Tramino w barwach MPK Poznań przejedzie 30 dni bez awarii i dopiero wtedy nastąpi oficjalne przejęcie tramwajów przez przewoźnika. Na zdjęciu: Solaris Tramino S105P na Grunwaldzkiej w Poznaniu © OlsztyńskieTramwaje.pl

W przypadku Poznania można mówić o wyjątkowym pechu. Dwie z trzech prób zakupu nowoczesnego tramwaju kończyły się kłopotami, a trzecia to wciąż niewiadoma. W 1996 roku w ramach przygotowań do otwarcia trasy Poznańskiego Szybkiego Tramwaju (PST – od tego skrótu poznaniacy szybko ukuli zdrobnienie i zaczęli nazywać swój szybki tramwaj Pestką) zdecydowano się ogłosić przetarg na nowoczesny tabor do obsługi linii kursujących nowym szlakiem na Piątkowo. Terminy były wyjątkowo krótkie, więc do przetargu zdecydowało się stanąć zaledwie kilku producentów – Konstal zaproponował swój model 116N, niemiecki Mittenwalder Gerätebau wystawił niskopodłogową przeróbkę znanej z NRD-owskich ulic Tatry KT4D, czyli Tatrę KTNF6, zakłady Cegielskiego samodzielnie złożyły ofertę dostarczenia Konstali 105N/2, zaś wspólnie z konsorcjum ČKD (Českomoravská Kolben Daněk) tramwajów Tatra RT6N1. Drogą selekcji negatywnej zdecydowano się na wybór pojazdu czesko-polskiego. Konsorcjum ČKD i HCP zobowiązało się dostarczyć 10 wozów – pięć wyprodukowanych w Pradze, pięć złożonych już w stolicy Wielkopolski. ČKD popadło jednak w kłopoty finansowe i tramwaje nie dotarły na czas, czyli na otwarcie trasy PST 1 lutego 1997 roku. Choć pierwotnie zakładano, że wszystkie Tatry zostaną dostarczone jeszcze w 1996 roku, to dostawy zakończyły się w pierwszej połowie 1998 roku. Polsko-czeskie wozy okazały się niezwykle awaryjne, na dodatek ich szerokość (3,05 m wobec najczęściej spotykanej 2,65 m) wymusiła przebudowę części wysepek przystankowych i konieczność zachowania ostrożności podczas mijania na łukach, bo tramwaj nie mieścił się w normatywnej skrajni. A i tak przez kilkanaście lat – do wycofania z trasy PST na początku 2010 roku – Tatry z Cegielskiego kursowały niemal wyłącznie na przystosowanej dla nich linii 12 z Osiedla Sobieskiego na Starołękę.

Kolejną próbę zakupu nowoczesnego taboru podjęto w 2002 roku. Zwycięzcą przetargu okazał się Siemens z modelem Combino, świetnie się wówczas sprzedającym. Poznań postawił na sprawdzonego producenta, a nie najniższą cenę. Niestety, pech prześladował gród Przemysła – jeszcze w trakcie dostaw 14 wozów w latach 2003-2004 okazało się, że Combino mają wadę konstrukcyjną. Lekkie aluminiowe elementy mocowania dachu w tramwajach z dużym przebiegiem mogły się okazać niebezpieczne w przypadku ewentualnej kolizji. Siemens zaproponował wszystkim przewoźnikom korzystającym z Combino naprawy na własny koszt. Tak stało się i w Poznaniu, ale swoje trzeba było odczekać – przez wiele miesięcy poznaniacy nie mogli korzystać z najnowszego zakupu. Przez dłuższy czas część poznańskich Combino stała w zajezdni bez odbioru technicznego, a pozostałe po kolei udawały się na naprawę w fabrykach Siemensa. Dopiero w 2007 roku na trasy wyjechały wszystkie.

Do trzech razy sztuka – chciałby pewnie powiedzieć Poznań. Władze miasta zmotywowane faktem, że odbędą się u nich mecze mistrzostw Europy w piłce nożnej Euro 2012, postanowiły dokonać kolejnego zakupu nowoczesnych tramwajów. W maju 2009 roku ogłoszono przetarg na dostawę 40 tramwajów. Chęć udziału w nim zgłosiły konsorcjum AnsaldoBreda i Newagu, Škoda, Siemens, Alstom Konstal, CAF, Bombardier, Stadler, Pesa i Solaris. Oczywiście w swoim rodzinnym mieście chciała wystartować w przetargu także Fabryka Pojazdów Szynowych H. Cegielski Poznań, ale nie została do niego dopuszczona z tego samego powodu, co za każdym razem – brak doświadczenia. Ostatecznie oferty nie złożył Bombardier, a Škoda nie była w stanie uzupełnić na czas potrzebnych dokumentów. Protestowano też przeciwko udziałowi w przetargu Solarisa, któremu zarzucano, że nie spełnia warunku dostarczenia co najmniej 10 tramwajów niskopodłogowych do jednego miasta w poprzedzających przetarg trzech latach. Ostatecznie jednak Solaris został dopuszczony do składania ofert, bo jako niezbędne doświadczenie zaliczono mu współpracę w konsorcjum z Bombardierem przy produkcji tramwajów dla Krakowa. W kolejnym etapie pozostało już tylko trzech graczy. Najdroższą z nich ofertę złożył hiszpański CAF (419 mln zł – została odrzucona z powodu niezgodności ze specyfikacją), tańszą Solaris (280 mln zł), zaś najkorzystniejsza była oferta Pesy (245 mln zł). Cena jednak nie stanowiła jedynego kryterium i dzięki większej liczbie punktów za wartość techniczną zwyciężył Solaris z podpoznańskiego Bolechowa. Pesa próbowała odwołań, ale bezskutecznie. MPK Poznań uzasadniało, że Solaris „zaproponował (…) pojazd bardziej komfortowy i przyjazny dla pasażerów” – argumentem okazało się m.in. szersze przejście między siedzeniami. Szersze o 8 milimetrów, dodajmy. Jeszcze przed dostarczeniem pierwszego tramwaju umowę rozszerzono o zakup dodatkowych pięciu wozów. Jako pierwszy pojawił się w stolicy Wielkopolski prototyp Tramino – S100, który prezentowany był wcześniej m.in. na targach kolejowych Trako w Gdańsku. Obecnie po Poznaniu jeżdżą już pierwsze dwa „właściwe” Tramino w charakterystycznych zielono-żółtych barwach MPK. Zostały one oznaczone jako model S105P. Kolejne wozy będą dostarczane sukcesywnie aż do II kwartału 2012 roku. Poznańskie Tramino to tramwaje jednokierunkowe, jednoprzestrzenne, pięcioczłonowe, w 100% niskopodłogowe, z sześcioma parami drzwi (czterema podwójnych i dwiema pojedynczych), o długości 32 metrów.

Szczecin

Szczecińska Pesa Swing

Szczecińska Pesa Swing Fot. Wikimedia Commons

Swoisty odwet wzięła na Solarisie Pesa w Szczecinie. Na potrzeby linii 7 i 8 gród Gryfa zaplanował zakup sześciu nowoczesnych, niskopodłogowych tramwajów. Do przetargu rozpoczętego w grudniu 2008 roku zgłosiły się Pesa, Solaris i FPS HCP. Po złożeniu ofert rozpoczął się festiwal protestów i odwołań, który trwał półtora roku. Był to przetarg iście telenowelowy – w międzyczasie zwycięzcą był raz Solaris, raz Pesa, raz FPS HCP. Ostatecznie jednak umowę podpisano z Pesą i to jej model Swing, oznaczony jako model 120NaS, będzie kursował po torach Szczecina. 13 listopada 2010 roku pierwszy Swing dotarł do Szczecina, a 1 lutego 2011 zadebiutował w regularnym ruchu liniowym. Pod koniec marca 2011 wszystkie sześć zamówionych tramwajów stacjonowało już w zajezdni Pogodno.

Warszawa

Pesa Swing na przystanku Park Skaryszewski w Warszawie

Pesa Swing na przystanku Park Skaryszewski w Warszawie © OlsztyńskieTramwaje.pl

Symbolem warszawskich tramwajów jest od lat charakterystycznie wyjący Konstal 13N – wzorowana na czeskiej Tatrze T1 konstrukcja solidna, ale jednak nieco przestarzała, bo pochodząca jeszcze z lat 50. Stolica próbowała odświeżać swój tabor, ale przez wiele lat następowało to bardzo powoli. Tramwaje Warszawskie nigdy nie zdecydowały się na import używanych tramwajów z Niemiec czy innych krajów Europy Zachodniej. Jeśli pojawiały się już jakieś tramwaje, to nowe, choć zazwyczaj w niewielkich ilościach – od ostatnich wersji Konstali 105N przez prototypy w rodzaju Konstali 112N czy 116N (ten ostatni próbowano też przerobić na tramwaj hybrydowy poruszający się bez sieci trakcyjnej dzięki akumulatorom, ale pomysł okazał się być zbyt kosztowny) aż po wysokopodłogowy model 123N, będący konstrukcją opartą na 105N, którego 30 sztuk w 2007 roku (dwa lata po terminie) dostarczyła do stolicy FPS HCP.

Do przetargów na nowoczesne niskopodłogowce Warszawa nie miała szczęścia. W październiku 2000 roku ogłoszono przetarg na 60 wozów. Zgłosiły się do niego Alstom, AdTranz, Bombardier i Siemens. Trzy oferty nie spełniały warunków ustalonych przez Tramwaje Warszawskie, a ponieważ ówczesne prawo zamówień publicznych nakazywało unieważnienie przetargu z jednym oferentem, tak się właśnie stało w lutym 2001 roku. Niezrażone tym władze stolicy ogłosiły miesiąc później kolejny przetarg – także na 60 pojazdów. Zgłosiły się do niego Alstom i Bombardier, który w międzyczasie przejął AdTranz. Ponieważ jednak Bombardier wycofał swoją ofertę, sytuacja się powtórzyła. Nie udało się także rozstrzygnąć także kolejnych kilku – w 2001 i 2004 roku. Udało się wreszcie pod koniec 2005 roku – zwycięzcą przetargu na 15 tramwajów okazała się bydgoska Pesa, wygrywając z FPS HCP i Siemensem. Mimo zastrzeżeń specjalistów od protestów i odwołań z Poznania umowa została podpisana i 16 lipca 2007 do zajezdni Mokotów dotarł pierwszy wóz z serii 120N. 20 sierpnia 2007 pierwsza Pesa 120N pojawiła się w regularnym ruchu liniowym. Dostawy zakończyły się 18 grudnia 2007.

Także w Warszawie fakt przyznania organizacji Euro 2012 podziałał motywująco. Zapadła decyzja o radykalnym odmłodzeniu taboru Tramwajów Warszawskich i w sierpniu 2008 roku ogłoszono „przetarg stulecia” na dostawę 186 jednokierunkowych, przegubowych, wieloczłonowych, całkowicie niskopodłogowych wagonów tramwajowych. Był to największy przetarg na tabor w Polsce, a także jeden z większych w Europie. Nic dziwnego, że chętnych do wzięcia udziału było wielu – Alstom Konstal, AnsaldoBreda do spółki z Newagiem, Bombardier, czeska spółka Cegelec znana z produkcji osprzętu elektrycznego dla tramwajów i trolejbusów, CAF, Pesa, Siemens i Stadler. Nie dopuszczono do udziału w przetargu dwóch firm z Poznania i okolic – Solaris i FPS HCP miały zbyt małe doświadczenie w produkcji tramwajów niskopodłogowych. Do drugiego etapu nie dostały się CAF i Cegelec, Bombardier i Siemens mimo zakwalifikowania się do niego nie złożyły ofert, konsorcjum AnsaldoBreda-Newag poległo podając cenę w euro zamiast w złotych, a oferty Alstomu i Stadlera także nie były brane pod uwagę ze względów proceduralnych. Na placu boju pozostała więc tylko Pesa, która zresztą złożyła najtańszą ofertę (1,5 mld zł). Po odrzuceniu protestów podpisano umowę i w drugim tygodniu maja 2010 roku do Warszawy dotarł pierwszy tramwaj Pesa 120Na Swing dla stolicy. 13 czerwca 2010 po raz pierwszy wyjechał na trasę. Do Euro 2012 po stołecznych torach ma kursować 120 Swingów. Dostawy mają zakończyć się w drugiej połowie 2013 roku.

Wrocław

Škoda 19T na Moście Grunwaldzkim we Wrocławiu

Škoda 19T na Moście Grunwaldzkim we Wrocławiu © Daniel Chowański

W stolicy Dolnego Śląska w ciągu dwóch ostatnich dekad nowe tramwaje dostarczało tylko dwóch producentów – miejscowy Protram, który powstał z przekształcenia w niezależną spółkę warsztatów MPK Wrocław, oraz Škoda. Protram sprzedał Wrocławiowi dwa modele swoich tramwajów – wysokopodłogowy Protram 204WrAs i częściowo niskopodłogowy, przegubowy Protram 205WrAs. Škoda z kolei weszła na wrocławski i polski rynek wygrywając przetarg w 2005 roku (była jedynym oferentem). 17 tramwajów (pierwotnie zamówiono osiem, ale potem zwiększono ich liczbę) modelu 16T – jednokierunkowych, jednoprzestrzennych, pięcioczłonowych, sześciodrzwiowych (cztery pary podwójnych, dwie pojedynczych) o długości 30,3 metra i 65% niskiej podłogi – docierało do Wrocławia między grudniem 2006 a listopadem 2007 roku.

We Wrocławiu odbywać się będą mecze Euro 2012, więc miasto zdecydowało o rozbudowie sieci tramwajowej. Do jej obsługi niezbędny okazał się nowy tabor, bo nowe odcinki zaprojektowano jako kończące się przystankami czołowymi, a nie pętlami. Dzięki temu po raz pierwszy od kilku dziesięcioleci, od czasów wozów serii N zostały zakupione fabrycznie nowe tramwaje dwukierunkowe. W przetargu udział wzięły dwie firmy: Škoda i Bombardier. Zwyciężyła ta pierwsza z modelem 19T, będącym w zasadzie dwukierunkową wersją znanego już nad Odrą 16T. Wszystkie 31 tramwajów (pierwotne zamówienie opiewające na 28 wagonów powiększono o trzy dodatkowe wozy) ma trafić do stolicy Dolnego Śląska do końca 2011 roku. Większość już dotarła do wrocławskiej zajezdni Borek i kolejne Škody 19T sukcesywnie wprowadzane są do ruchu liniowego.

Reklama




Jak zamówić sobie tramwaj?

21 02 2011

Do końca lutego Olsztyn planuje zakończyć przygotowania do przetargu na zakup taboru tramwajowego dla swojej sieci. W ratuszowej jednostce odpowiadającej za projekt tramwajowy kończy się teraz z pewnością przygotowywanie specyfikacji tego przetargu. Podrzućmy więc tym, którzy przygotowują dokumentację, kilka ciekawych rozwiązań, które warto by zastosować w Olsztynie.

Odjazd za...

Odjazd za... © OlsztyńskieTramwaje.pl

Nie chciałbym się skupiać na rozwiązaniach technicznych, które mają znaczenie przede wszystkim dla eksploatacji i spółki tramwajowej, lecz przede wszystkim na elementach istotnych przede wszystkim dla pasażerów. Oczywiście o tych pierwszych ratusz, Zarząd Komunikacji Miejskiej i inżynier kontraktu, czyli Grontmij Polska, też powinni pamiętać. Na przykład Częstochowa w przetargu na pierwsze od lat nowe tramwaje (wygrała go Pesa) zastrzegła sobie, że wozy powinny mieć o jedną piątą niższy niż wymaga polska norma nacisk na oś, co wydłuży okres żywotności torowiska.

Dla pasażera ważne są jednak inne rzeczy, choćby liczba drzwi. Dyrektor olsztyńskiego Zarządu Komunikacji Miejskiej Włodzimierz Popiołek w styczniu mówił o tym, że wciąż nie zdecydowano, czy olsztyńskie tramwaje powinny mieć cztery czy sześć par drzwi. Odpowiedź brzmi: im więcej, tym lepiej. Liczba drzwi decyduje o tym, jak szybko następuje „wymiana pasażerów”, czyli po prostu ile czasu zajmie na przystanku wsiadanie i wysiadanie. Im więcej par drzwi i im szersze one są, tym szybciej pasażerowie wsiądą i wysiądą i tym krótsza będzie podróż. Wbrew pozorom nawet kilkanaście sekund różnicy gra rolę, bo po pomnożeniu ich przez kilkanaście przystanków możemy zyskać nawet kilka minut. Zarówno 32-metrowa Pesa Swing (dla Warszawy i Gdańska), jak i tak samo długi Solaris Tramino (dla Poznania) mają sześcioro drzwi – czworo podwójnych o szerokości 1,3 m i dwoje pojedynczych (na początku i końcu wozu) o szerokości 65 cm. W przypadku Olsztyna byłoby to sześć par drzwi, bo tramwaje dwukierunkowe mają je po obu stronach. Większa liczba drzwi zmniejsza oczywiście liczbę miejsc siedzących, ale dla podróżnych ważniejsze będzie szybsze dotarcie do celu i więcej przestrzeni wewnątrz tramwaju niż możliwość siedzenia.

Ważna jest też szerokość drzwi. Tu namawiałbym nawet do zamówienia pojazdów z wyłącznie dwuskrzydłowymi, szerokimi drzwiami – także na obu końcach wagonu. Miałem okazję podróżować zarówno nową Pesą Swing i Solarisem Tramino, jak i dwukierunkowym Siemensem Combino, który miał wyłącznie drzwi podwójne (taki układ przyjęto np. w Budapeszcie). To drugie rozwiązanie jest zdecydowanie wygodniejsze dla pasażerów – drzwi jednoskrzydłowe to tłok i ciasnota. Wszystko zależy od zamawiającego – przykładowo Bombardier w swoich modelach Flexity Classic (znany z Krakowa czy Gdańska), Flexity Outlook czy Flexity 2 liczbę drzwi potrafi mieć bardzo różną, nawet w przypadku takiej samej długości tramwajów, ale przeznaczonych dla różnych miast i przewoźników.

Drzwi dwuskrzydłowe i składane siedzenia w Solarisie Tramino

Drzwi dwuskrzydłowe i składane siedzenia w Solarisie Tramino © Solaris (www.solarisbus.pl)

Nie bez znaczenia jest układ siedzeń. Wbrew pozorom to istotniejsze niż liczba miejsc siedzących, bo – w szczególności w godzinach szczytu – dla pasażera ważne jest , by móc w miarę wygodnie i szybko dostać się do drzwi przy wysiadaniu niż to, czy będzie siedział, czy nie. W pierwszych Pesach 120N (dziś ten model nazywany jest Pesa Tramicus, Pesa Swing to późniejsza wersja 120Na) dla Warszawy – w stolicy kursują one na linii 9 – postawiono na większą liczbę miejsc siedzących. Było ich 63, co wymagało ustawienia ich w niektórych członach w układzie 2+1, czyli dwa siedzenia obok siebie po lewej stronie pojazdu i po jednym po prawej, po drugiej stronie przejścia. Ponieważ między rzędami siedzeń odległość jest niewielka, to wydostanie się z miejsca pod oknem, gdy sąsiednie zajął inny pasażer, jest wyjątkowo niewygodne. Ponadto ze względu na taki układ siedzeń przejście między nimi jest wąskie. Pasażerowie od razu zaczęli na to narzekać i ktoś w stolicy poszedł po rozum do głowy. Pesy 120 Na, czyli Swing, miejsc siedzących – przy takiej samej długości pojazdu – mają o 23 mniej. Na dodatek te 40 miejsc umieszczono inaczej – co najwyżej po jednym po każdej ze stron, co daje szerokie przejście. Zdecydowanie to wygodniejsze, a przy okazji zwiększyła się pojemność tramwaju – do nowej wersji mieści nie 143, a 161 osób. Dla tych 18 osób, które miałyby zostać na przystanku, zmiana istotna.

Że kwestię szerokości przejścia można zapisać w warunkach przetargu, udowadnia przykład poznański. W stolicy Wielkopolski zlecenie na tabor zdobył Solaris, bo miasto uznało, że tramwaje zaproponowane przez bydgoską Pesę miały zbyt wąskie przejście między siedzeniami. O 8 milimetrów…

Problem małej liczby miejsc można do pewnego stopnia rozwiązać przy pomocy siedzeń składanych. Takie rozwiązanie można zobaczyć w poznańskim Solarisie Tramino, Pesach Swing czy w wagonach Metropolis w warszawskim metrze. Strudzeni zawsze mogą sobie rozłożyć siedzisko, a w godzinach szczytu przy złożonych fotelach mamy dodatkową przestrzeń dla osób stojących.

Wnętrze Pesy Swing

Wnętrze Pesy Swing. Widać szerokie przejście po zmianie układu foteli i zmniejszeniu liczby miejsc siedzących © OlsztyńskieTramwaje.pl

Pasażer lubi też wiedzieć, dokąd i którędy jedzie, a także gdzie się aktualnie znajduje. Temu służą tablice informacyjne i kierunkowe, zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz tramwaju. Na czole pojazdu powinna znajdować się tablica kierunkowa – odpowiednio duża, z wyświetlaczem diodowym (zazwyczaj w kolorze pomarańczowym), a nie klapkowym jak w znacznej części olsztyńskich autobusów. Zapewnia to dobrą widoczność zarówno w ciągu dnia, jak i w nocy). Ponieważ tramwaje w stolicy Warmii będą dwukierunkowe, takie tablice powinny znaleźć się na obu czołach pojazdu.

Pesa Swing na pętli Służewiec w Warszawie

Duży, wyraźny wyświetlacz czołowy Pesy Swing - przy długiej nazwie może ona "przepływać" przez tablicę (warszawska linia 17 kursuje obecnie do pętli Twardowska) © OlsztyńskieTramwaje.pl

Przy ponad 30-metrowym tramwaju warto też umieścić na nim boczne wyświetlacze – i to zarówno elektroniczne tablice z nazwą przystanku docelowego i przebiegiem trasy, jak i – wzorem Warszawy – mniejsze z samym numerem linii. W przypadku Olsztyna będzie musiało być ich dwa razy więcej, bo trzeba je umieścić po obu stronach wagonu.

Wyświetlacze boczne Pesy Swing

Wyświetlacze boczne Pesy Swing © OlsztyńskieTramwaje.pl

Boczny wyświetlacz należy dobrze wykorzystać – od wewnątrz wagonu powinien być on elektroniczną tablicą kierunkową w formie ekranu ciekłokrystalicznego, wyświetlającą w dynamiczny sposób przebieg trasy (po odjeździe z każdego przystanku zmienia się informacja).

Wewnętrzna elektroniczna tablica kierunkowa w Pesie Swing (przystanek)

Wewnętrzna elektroniczna tablica kierunkowa w Pesie Swing: aktualny (następny) przystanek podświetlony jest na czerwono, poprzednie są wyszarzone, kolejne wyświetlane na czarno, ponadto mamy aktualizowany czas przejazdu do końca trasy i - na dole - ulice, którymi kursuje dana linia i przy których znajdują się przystanki... © OlsztyńskieTramwaje.pl

Wewnętrzna elektroniczna tablica kierunkowa w Pesie Swing ("Następny przystanek")

... a jeszcze zostaje miejsce na logo przewoźnika, datę, godzinę i ewentualne komunikaty © OlsztyńskieTramwaje.pl

Dodatkowo wewnątrz pojazdu warto zainstalować tablice informacyjne w formie ekranów ciekłokrystalicznych. Można wyświetlać na nich komunikaty przewoźnika, treści informacyjne (w stołecznych Pesach Swing są to np. instrukcje udzielania pierwszej pomocy) czy wreszcie reklamy, które pozwolą nieco zarobić.

Elektroniczna tablica informacyjna w Pesie Swing

Elektroniczna tablica informacyjna w Pesie Swing © OlsztyńskieTramwaje.pl

Do tego wszystkiego dobra informacja głosowa: zapowiedzi aktualnego i następnego przystanku, komunikaty o zmianie trasy plus interkom dla motorniczego, żeby mógł poinformować pasażerów np. o awarii czy przerwie w podróży (przez ponad 30-metrowy tramwaj krzyczeć raczej nie powinien). W wymaganiach przetargowych zapisywać tego nie trzeba, ale warto, żeby przystanki zapowiadał znany ludziom i lubiany przez nich głos – w warszawskim metrze jest to znany lektor radiowy Ksawery Jasieński, w Krakowie przez pewien czas usłyszeć można było Annę Dymną czy Krzysztofa Globisza. Może w Olsztynie zatrudnić do tego aktorów Teatru Jaracza?

Żeby tramwajem pojechać, trzeba kupić bilet papierowy lub naładować bilet elektroniczny. Obie te czynności najwygodniej wykonać w biletomacie. Miasto planuje takie automaty ustawić na wybranych przystankach lub w ich pobliżu. Rezygnować z tego w całości nie należy, ale zdecydowanie nie należy rezygnować z umieszczania automatów biletowych w samych tramwajach. Pisaliśmy już o tym, dlaczego byłaby to zła decyzja, więc tylko pokrótce przypomnijmy. Zamawiając 13 biletomatów (tyle będzie na początek tramwajów w Olsztynie) i umieszczając je w pojazdach rozwiązujemy problem niedostępności biletów. Żaden gapowicz nie wytłumaczy się, że kiosk był zamknięty albo motorniczemu zabrakło biletów. Automaty w monitorowanych (to kolejny ważny element wyposażenia tramwaju, który warto zapisać w wymaganiach przetargowych) pojazdach będą zdecydowanie mniej narażone na ataki wandali.

Automat biletowy w Pesie Swing

Automat biletowy w Pesie Swing: to wersja uproszczona, sprzedająca tylko kartonikowe bilety jednorazowe i krótkookresowe. "Pełnego" biletomatu, w którym można doładować bilet elektroniczny, zapłacić kartą czy nawet opłacić parkowanie, taki tramwajowy automat nie zastąpi, ale można w nim opłacić przejazd bez martwienia się o dostępność biletu w kiosku czy u motorniczego © OlsztyńskieTramwaje.pl

Na etapie zamówienia warto też zdecydować o elementach, które mogą się wydawać mało istotne, ale wpływają na postrzeganie tramwajów. W najnowszych warszawskich autobusach i tramwajach wszystkie siedzenia i oparcia dla niepełnosprawnych wyściełane są materiałem z charakterystycznymi dla stolicy motywami. Na czerwonym pluszopodobnym materiale można zobaczyć Kolumnę Zygmunta, warszawską Nike, Zamek Królewski, staromiejski Barbakan, pałac w Wilanowie czy panoramę śródmieścia z Pałacem Kultury. Chwyt prosty, a wizerunkowo znakomity. Z przyjemnością zobaczyłbym w olsztyńskich tramwajach – a z czasem także w autobusach – fotele z Wysoką Bramą, zamkiem, ratuszem czy kościołem Serca Jezusowego.

Tapicerka z warszawskimi motywami w Pesie Swing

Tapicerka z warszawskimi motywami w Pesie Swing © OlsztyńskieTramwaje.pl

Formułując warunki przetargu dobrze byłoby zastrzec, jak pomalowane będą tramwaje. Zarząd Komunikacji Miejskiej nie ma jeszcze swojej identyfikacji wizualnej, o przyszłej spółce tramwajowej nie wspominając, ale barwy miasta są znane. W herbie Olsztyna mamy błękit i żółć, a kolorem dominującym w nowej identyfikacji wizualnej miasta („O!gród z natury”) jest zieleń, więc podpowiedź mamy. Przez kilka tygodni pytaliśmy czytelników bloga, jakie powinno być malowanie olsztyńskich tramwajów. Do wyboru były cztery propozycje: 1) niebieskie z elementami żółtego – to barwy Olsztyna; 2) białe z elementami czerwonego i niebieskiego – to obecne barwy autobusów MPK Olsztyn; 3) zielone – to kolor nowej identyfikacji miasta; 4) czerwone – to tradycyjna barwa komunikacji miejskiej. Zdecydowanie najmniej było zwolenników malowania na czerwono (7,14%), pozostałe trzy opcje cieszyły się podobnym zainteresowaniem. Zielone tramwaje widziałoby w Olsztynie 28,57% głosujących, białe z czerwonymi i niebieskimi elementami – 30%, a wagony w kolorze niebieskim z żółtymi dodatkami – 34,29%. To oczywiście tylko internetowy sondaż, ale kierunki wskazuje. Na etapie przetargu nie trzeba jeszcze decydować o ostatecznym wyglądzie tramwajów, ale należy sobie zastrzec do tego prawo. Dzięki temu Olsztyn będzie mógł np. na tramwajach promować swoje hasło czy logo.

Logo Warszawy na Pesie Swing

Logo Warszawy na Pesie Swing. Dlaczego na olsztyńskich tramwajach nie miałby się znaleźć stylizowany listek z hasłem "O!gród z natury"? © OlsztyńskieTramwaje.pl





Pesa Swing i Solaris Tramino już na torach

16 06 2010

Parafrazując klasyka można powiedzieć, że Polacy nie gęsi nie tylko w kwestiach językowych. Najnowsze polskie tramwaje – Pesa 120Na Swing i Solaris Tramino – można już oglądać na ulicach. O obu już wspominałem (w przypadku Pesy – o jej starszej siostrze 120N) w przeglądzie najnowszego taboru, ale ich wejście do ruchu liniowego czy testy uliczne warto z pewnością uczcić osobną notką. To dwie ciekawe konstrukcje, które z pewnością warto będzie wziąć pod uwagę przy wyborze dostawcy taboru dla Olsztyna. Drobne a propos: do spotkania z władzami miasta szykują się przedstawiciele koncernu Bombardier, którzy chcą zaoferować miastu swoje pojazdy – tramwaje, uspokójmy, a nie hybrydy.

Pesa 120Na Swing przy zajezdni Mokotów

Pesa 120Na Swing wjeżdżająca do warszawskiej zajezdni Mokotów © OlsztyńskieTramwaje.pl

Najmłodsze dziecko fabryki z Bydgoszczy przeznaczone jest dla Warszawy: po torach stolicy ma jeździć 186 takich tramwajów – właśnie w ruchu liniowym pojawił się pierwszy. Zdjęcie pokazuje wóz jeszcze w czasie ostatnich testów – krążył po Warszawie wypełniony aparaturą, ludźmi i metalowymi ciężarami, które miały dawać obciążenie skali 201 osób, które w pojeździe się zmieszczą. Testy musiały wypaść pomyślnie, bo 12 czerwca, czyli trzy miesiące przed terminem, pierwszy Swing zaczął regularnie kursować na liniach Tramwajów Warszawskich. W przeciwieństwie do starszej wersji 120N wydaje się być pozbawiony „choroby wieku dziecięcego”, czyli usterek pojawiających się na początku użytkowania w nowych konstrukcjach. Chwalą go pasażerowie, także niepełnosprawni, bo jedną z nowości jest automatycznie wysuwająca się jeszcze przed otwarciem drzwi platforma. Dzięki systemowi nawigacji satelitarnej każdy Swing będzie mógł być na bieżąco śledzony przez dyspozytora zajezdni. W pierwszej części tramwaju zainstalowano biletomat. Jedyne zarzuty, jakie pojawiły się w Warszawie po premierze nowego pojazdu to… jego malowanie – warszawiacy narzekają, że czarny przód jest zbyt ponury, ale to już nie wina producenta, lecz decydentów z Zarządu Transportu Miejskiego.

Solaris Tramino wjeżdża na Most Teatralny

Solaris Tramino wjeżdża na Most Teatralny w Poznaniu Fot. Bartosz Borkowski © OlsztyńskieTramwaje.pl

Solaris Tramino – tramwaj znanej do tej pory z produkcji autobusów firmy z Bolechowa pod Poznaniem – będzie jeździł po torach stolicy Wielkopolski. Pierwszy egzemplarz przechodzi właśnie próby na poznańskich ulicach, gdzie udało się go uchwycić na zdjęciu. W regularnym ruchu Tramino mają się pojawić dokładnie za rok (w czerwcu 2011 roku) – teraz producent zdobywa odpowiednie pozwolenia i homologacje, jednocześnie kompletując załogę do fabryk w Środzie Wielkopolskiej i na poznańskim Junikowie, gdzie Tramino będą powstawały.








%d blogerów lubi to: