Lokalizacja przystanków do dyskusji

29 08 2011

Miasto przygotowało kolejne konsultacje społeczne w sprawie projektu tramwajowego. Tym razem magistrat chce przedyskutować z mieszkańcami lokalizacje przystanków na przyszłych trasach. Spotkania odbędą się na Nagórkach, ale dotyczyć będą wszystkich przystanków w całej przyszłej sieci olsztyńskich tramwajów.

Przystanek Andersa

Według obecnych założeń na przystanku Andersa tramwaje miałyby się nie zatrzymywać. To chyba jedyna kontrowersja dotycząca planowanych przystanków na trasie tramwajów. © OlsztyńskieTramwaje.pl

Zaplanowane zostały dwa spotkania – odbędą się one 14 i 22 września o godzinie 17:00 w sali Wyższej Szkoły Pedagogicznej TWP przy alei Sikorskiego 23.

Obecna propozycja lokalizacji przystanków (widoczna na mapie u dołu artykułu; najbardziej aktualną wersję zawsze można znaleźć w zakładce Trasa) wydaje się przygotowana całkiem rozsądnie. W zasadzie wątpliwości budzi jeden pomysł – zlikwidowanie przystanku Andersa. Tramwaje miałyby bez zatrzymywania się pokonywać odcinek od skrzyżowania alei Sikorskiego z ulicami Wilczyńskiego i Płoskiego do skrzyżowania tejże samej alei z ulicami Jarocką i Minakowskiego. Po drodze znajduje się całkiem spore osiedle przy Andersa i Berlinga, ponadto ze wspomnianego przystanku korzysta część mieszkańców Osiedla Generałów. Zmuszanie mieszkańców do spacerowania 300 metrów dalej tylko dla zasady nie jest chyba najlepszym pomysłem i w tym wypadku można się zdecydować na dodanie przystanku, będące właściwie zachowaniem już istniejącego.

Można podejrzewać, że na spotkaniach konsultacyjnych pojawią się grupy „zróbcie-przystanek-pod-moją-klatką” i „precz-z-tramwajem-pod-moim-oknem”. Miejmy nadzieję, że inżynier kontraktu i magistrat nie ulegną nierozsądnym żądaniom, choćby działkowców z ogródków przy alei Sikorskiego, którzy pewnie będą się domagać przystanku dla siebie przy działkach im. Armii Krajowej (istniejący przystanek Al. Sikorskiego Ogrody). Odległość od przystanków przy skrzyżowaniu z Synów Pułku i Tuwima oraz przy Dywizjonu 303 będzie na tyle niewielka, że nie warto wydłużać czasu podróży tysięcy mieszkańców Jarot.

Konsultacje mogłyby być też okazją do przedyskutowania kwestii umieszczania przystanków w obrębie skrzyżowań. Tu jednak przyjęto rozsądną zasadę (ujętą w programie funkcjonalno-użytkowym), że przystanki gdzie to tylko możliwe należy umieszczać za skrzyżowaniami. Powinno to rzeczywiście skrócić czas przejazdu, jeśli właściwie będzie funkcjonował system sterowania ruchem (ITS) i sygnalizacja rzeczywiście będzie wzbudzana. Zapalenie sobie „zielonego światła” (umownego, bo sygnalizatory tramwajowe nie mają przecież kolorów) przez nadjeżdżający skład musi następować bez konieczności zatrzymania się wozu przed skrzyżowaniem – w innym wypadku czas przejazdu się wydłuży i lokalizowanie przystanków za skrzyżowaniami straci sens.

POSTSCRIPTUM

Już po opublikowaniu niniejszego wpisu Urząd Miasta umieścił na stronach forum konsultacyjnego konsultacje.olsztyn.eu mapę, na której przedstawiono proponowane lokalizacje przystanków. Nadal koncepcja przewiduje jeden przystanek na alei Sikorskiego w miejscu przyszłego skrzyżowania z planowaną Trasą NDP (Trasą Południe) zamiast dwóch osobnych przy skrzyżowaniu z Andersa oraz z Minakowskiego i Jarocką. Niestety, stało się to, czego się obawiałem – w projekcie przewidziano przystanek przy ogródkach działkowych na alei Sikorskiego. Co gorsza stało się to kosztem mieszkańców bloków przy Dywizjonu 303, którzy mają mieć do tramwaju dalej, bo „ich” przystanek został połączony z przystankiem przy działkach i odsunięty od osiedla.

Lokalizacje przystanków zaproponowane przez miasto i inżyniera kontraktu

Lokalizacje przystanków zaproponowane przez miasto i inżyniera kontraktu





Tramwaje w Olsztynie zauważone

1 08 2011

Fakt powrotu tramwajów do Olsztyna nie pozostaje niezauważony. Na forach miłośników komunikacji miejskiej ten temat drążony jest już od dłuższego czasu, podobnie w polskich mediach branżowych (np. w „Świecie Kolei”), teraz jednak zaczynają jednak zauważać ten fakt także za granicą.

Olsztyn w "Strassenbahn Jahrbuch 2011"

Olsztyn w „Strassenbahn Jahrbuch 2011”

W specjalnym wydaniu branżowego niemieckiego miesięcznika „Strassenbahn Magazin” – „Strassenbahn Jahrbuch 2011” („Rocznik Tramwajowy 2011”) w części poświęconej Polsce znalazła się także wzmianka o budowie sieci tramwajowej w naszym mieście. Dla tych, którzy nie znają niemieckiego, zamieszczamy tłumaczenie widocznego na ilustracji powyżej fragmentu.

Także w Polsce powstają całkowicie nowe systemy tramwajowe. We wschodniopruskim mieście biskupim (sic!) powstanie ze środków Unii Europejskiej normalnotorowa sieć tramwajowa z trzema liniami prowadzącymi z dworca na Jaroty, do ratusza i do uniwersytetu. Otwarcie przewidziane jest na 2013 rok. (Redakcja „Strassenbahn Magazin” nie wiedziała o przesunięciu tego terminu na rok 2014 – red.) Do 1965 roku w Olsztynie funkcjonowały tramwaje o szerokości toru 1000 mm.

Olsztyńskimi tramwajami interesują się także producenci taboru. Podczas niedawnej wizyty w Olsztynie ambasadora Czech Jana Sechtera usłyszeliśmy, że czeskie firmy mają zamiar wystartować w przetargu na dostawę taboru tramwajowego dla stolicy Warmii. Najprawdopodobniej mowa o Škodzie, która ma w swoim portfolio model dwukierunkowy przygotowany dla Wrocławia – 19T (choć nie jest on w 100% niskopodłogowy), a także w całości niskopodłogowy model ForCity, który do tej pory produkowany był tylko w wersji jednokierunkowej (dla Pragi i Rygi).





FCC Construcción – kto zacz?

31 07 2011

Wykonawca olsztyńskiej sieci tramwajowej – hiszpański koncern FCC Construcción – nie jest w Polsce znany, bo do tej pory nie realizował w naszym kraju wielu inwestycji. W związku z tym pojawiają się już pierwsze obawy, czy sprosta zleceniu – niska cena zawsze wzbudza podejrzliwość. Trzeba uspokoić: raczej nie ma zagrożenia, że FCC sobie nie poradzi lub zrezygnuje z budowy.

Tramwaj w hiszpańskiej Murcji

Tramwaj w hiszpańskiej Murcji - najnowsza inwestycja tramwajowa zrealizowana przez FCC Construcción (linia została otwarta 28 maja 2011) Fot. Wikimedia Commons

Fomento de Construcciones y Contratas S.A. powstał w 1992 roku, ale korzenie firmy sięgają roku 1900, kiedy to w Barcelonie powstała firma Fomento de Obras y Construcciones, która we wspomnianym 1992 roku połączyła się z założonym w 1950 roku madryckim przedsiębiorstwem Construcciones y Contratas. FCC jest notowany na madryckiej giełdzie, wchodzi w skład indeksu największych spółek IBEX 35. Większość akcji koncernu należy do najbogatszej Hiszpanki Esther Koplowitz, mniejszościowym udziałowcem jest Royal Bank of Scotland. Do FCC należy austriacki koncern budowlany Alpine Bau, znany w Polsce z budowy odcinka autostrady A1 na Śląsku Świerklany – Gorzyczki (najpierw wyrzucony z budowy przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, by potem wygrać przetarg na dokończenie drogi – prace trwają) i Stadionu Narodowego w Warszawie (do niedawna jako lider konsorcjum budującego stadion).

Według strony internetowej koncernu FCC zanotowało w 2010 roku przychody rzędu 6 mld 694 mln euro, z czego 55% zostało wypracowane poza Hiszpanią (głównie w Niemczech, Austrii i krajach Europy Środkowej i Południowej). Skonsolidowany zysk koncernu na koniec 2010 roku wyniósł 156 mln euro. FCC zatrudnia blisko 27 tysięcy pracowników. FCC ma w swoim portfolio niemal pełne spektrum inwestycji budowlanych – od budowy rurociągów przez porty, lotniska, mosty, tunele, drogi (w tym autostrady) po budynki użyteczności publicznej czy biurowce. Co najważniejsze dla Olsztyna ma też spore doświadczenie w inwestycjach kolejowych i tramwajowych.

Tramwaj na podziemnym przystanku Marq w Alicante

Tramwaj na podziemnym przystanku Marq w Alicante Fot. Wikimedia Commons

FCC odpowiadało za budowę sieci tramwajowej w hiszpańskim Alicante, uruchomionej 15 sierpnia 2003 roku. Tramwaje zastąpiły tam linię kolejki wąskotorowej łączącej Alicante z El Campello. System jest sukcesywnie rozbudowywany i – co ciekawe – w bardzo różnorodny sposób: oprócz tradycyjnych tramwajów miejskich kursują w Alicante tramwaje dwusystemowe kursujące do okolicznych miejscowości, a także oznaczone jako linie tramwajowe podmiejskie pociągi spalinowe. W centrum Alicante torowisko poprowadzone zostało pod ziemią, co pokazuje, że gdyby w Olsztynie był potrzebny tunel, to wykonawca poradziłby sobie z takim zleceniem. Po Alicante i okolicach kursuje 6 linii zatrzymujących się w sumie na 59 przystankach (liczonych łącznie ze stacjami kolejowymi, na których zatrzymuje się tramwaj dwusystemowy), a łączna długości toru to obecnie 141,2 km (znów łącznie z torami kolejowymi – toru stricte tramwajowego jest kilkanaście kilometrów).

Parla (satelickie miasto Madrytu) uruchomiło swą budowaną przez FCC sieć tramwajową w czerwcu 2007 roku. 8,3 km toru tworzy linię okrężną, na której zlokalizowano 15 przystanków. Linia umożliwia przesiadkę na przystanku Parla Centro na linię C-4 madryckiej kolei metropolitalnej Cercanías Madrid. W planach jest budowa przystanku Parla Norte, który będzie jednocześnie stacją wspomnianej linii C-4, co ma przyśpieszyć i ułatwić przesiadanie się pasażerom. Niestety, na razie z powodu braku pieniędzy na inwestycje rozbudowa sieci, która była w planach, została wstrzymana. Z tego samego powodu z zamówionych 26 kolejnych tramwajów Citadis 302 do Parli trafiły tylko trzy – z pozostałych 23 jedenaście trafiło do Murcji, gdzie dopiero co uruchomiono nową sieć, pięć pojechało do andaluzyjskiego Jaén, sześć kupiła Adelajda, a jeden – Buenos Aires.

Tramwaj w podmadryckiej Parli

Tramwaj w podmadryckiej Parli Fot. Wikimedia Commons

Najnowsze dzieło FCC Construcción to uruchomiona 28 maja 2011 sieć tramwajowa w Murcji. Od 2007 roku gotowy był odcinek „próbny”, liczący 2,2 km i 4 przystanki. Obecnie kursują dwie linie zatrzymujące się w sumie na 28 przystankach, a długość toru przekracza 17 km. Założeniem było skomunikowanie centrum miasta z dzielnicą uniwersytecką, centrami handlowymi i głównym dworcem kolejowym – w zasadzie identycznie jak w Olsztynie. Dalsze plany rozwojowe (rozbudowa sieci trwa) przewidują połączenie linii tramwajowymi z centrum miasta nie tylko przedmieść, ale także okolicznych miejscowości (tu planowane jest zastąpienie jednej z linii pociągów podmiejskich i puszczenie tramwaju po torach kolejowych).

Zamieszczony poniżej film przygotowany na zlecenie operatora tramwajowego z Murcji – Tranvía de Murcia – pokazuje, jak należy oswajać mieszkańców z nowym środkiem komunikacji. Współcześni mieszkańcy tego miasta – podobnie jak olsztyniacy – nie mieli do tej pory okazji dzielić ulic z tramwajami (kursowały w Murcji w latach 1898-1928). Uznano więc za stosowne przypomnieć kilka najważniejszych zasad: że na skrzyżowaniach (w tym na rondach) tramwaj ma pierwszeństwo, że pieszy powinien się dodatkowo rozejrzeć przechodząc przez tory tramwajowe i nie stawać na torach oczekując na przejście przez jezdnię, film przypomina też najważniejsze zasady korzystania z tramwajów przez pasażerów i pokazuje, jakie rodzaje biletów są dostępne i gdzie je kupić.

Ponadto FCC Construcción budowało linie tramwajowe w Barcelonie i jej aglomeracji (San Martí, San Adrià del Besòs, Badalona, Sant Felieu de Llobregat), a obecnie buduje metro w Maladze (obie linie mają zostać uruchomione jeszcze w 2011 roku) i piątą linię metra w Bukareszcie.





Umowa podpisana, odliczanie rozpoczęte

27 06 2011

Pod łukiem Wysokiej Bramy, pod którym przez 58 lat kursował tramwaj, została uroczyście podpisana umowa z hiszpańskim koncernem budowlanym FCC Concstrucción, który zaprojektuje i wybuduje olsztyńską sieć tramwajową. Tym samym zaczynają biec terminy i możemy zacząć odliczanie – za 36 miesięcy od dziś tramwaje powinny już jeździć po torach stolicy Warmii.

Być może 27 czerwca 2014 roku nie będą one jeszcze woziły pasażerów, ale wiadomo, że wtedy wszystkie 15 tramwajów, które zamówi Olsztyn, powinno już wtedy stać w zajezdni i w najgorszym wypadku odbywać testy liniowe. Tak czy owak byliśmy dzisiaj świadkami ważnego wydarzenia. Od dziś już dużo trudniej będzie zaszkodzić powrotowi tramwajów do Olsztyna, bo machina ruszyła i miejmy nadzieję szybko osiągnie taki punkt, że przerwanie prac (a przeciwników transportu szynowego w Olsztynie wciąż nie brakuje) byłoby nie tylko głupotą, ale i niegospodarnością.

Tymczasem projekt tramwajowy nabiera tempa. Na początku lipca zostanie ogłoszony przetarg na zakup taboru. Specyfikacja przetargowa jest już praktycznie ukończona, trwają ostatnie procedury. Z naszych informacji wynika, że niektóre z postulatów zgłaszanych we wpisach na OlsztyńskieTramwaje.pl znajdą swoje miejsce w zamówieniu. Nasz pozytywny lobbing przyniesie najprawdopodobniej efekty w postaci odpowiedniej liczby i szerokości drzwi pojazdów (po sześć par podwójnych drzwi po obu stronach wozu) oraz umieszczenia biletomatów także w tramwajach. Dzień dobrych wiadomości dla olsztyńskich tramwajów.





Zajezdnia – gdzie, jaka i dlaczego

23 06 2011
Wielkimi krokami zbliża się podpisanie umowy z FCC Construcción w przetargu tramwajowym – ma to nastąpić 27 czerwca o godzinie 10 na placu Jedności Słowiańskiej, przed Wysoką Bramą – więc i temat tramwajów siłą rzeczy coraz częściej obecny jest w mediach. Radio Olsztyn postanowiło zająć się kwestią lokalizacji zajezdni i zapytało między innymi także nas o to, gdzie powinna się ona znaleźć.
Hala historycznej zajezdni tramwajowej w Krakowie przy ul. św. Wawrzyńca (dziś Muzeum Inżynierii Miejskiej)

Hala historycznej zajezdni tramwajowej w Krakowie przy ul. św. Wawrzyńca (dziś Muzeum Inżynierii Miejskiej) © OlsztyńskieTramwaje.pl

(Plik dźwiękowy zamieszczony dzięki uprzejmości Radia Olsztyn – oryginalny plik na stronie rozgłośni)

Sprawa lokalizacji jest już w zasadzie przesądzona, ale nie oznacza to, że nie warto chwilę zatrzymać się nad innymi miejscami niż już ustalone. Krzysztof Zienkiewicz, były rzecznik olsztyńskiego MPK, zaproponował, by zajezdnię tramwajową zlokalizować na Pieczewie, kilkaset metrów za obecną pętlą autobusową. Jak mi powiedział, już w latach 80. podczas planowania południowych sypialni Olsztyna planowano umieścić tam bazę autobusów bądź trolejbusów (o tramwajach wtedy nie mówiono). Zajezdnia miałaby być oddalona od najbliższych zabudowań o kilkaset metrów, oddzielona od bloków ścianą lasu. Nie znałem tych planów, ale moim zdaniem nieco się już zdezaktualizowały. Pieczewo rozwija się na wschód, na terenach dawnego poligonu wojskowego zaplanowano w zasadzie drugie osiedle, jest już uchwalony plan zagospodarowania przestrzennego tych terenów (bez rezerwy na tramwaje oczywiście!). Gdybyśmy nawet nie przejmowali się tymi argumentami, to pozostaje jeszcze jeden problem. Otóż należałoby od razu wybudować odcinek na Pieczewo, co oznaczałoby jednak sporo wyższe koszty, bo byłoby to w przybliżeniu 1,5-2 km toru podwójnego więcej. Istniałoby zagrożenie, że nie wystarczy pieniędzy na zakup odpowiedniej liczby odpowiednio wyposażonych tramwajów czy systemu informacji pasażerskiej. Myślę, że nawet rezygnacja z niepotrzebnego przejścia podziemnego pod aleją Piłsudskiego nie pokryłaby różnicy.

Z możliwych lokalizacji najlepsza wydaje mi się ta przy alei Sikorskiego, naprzeciwko Reala. Na pewno w pewnym stopniu dlatego, że czuję się jej współautorem jako członek Klubu Miłośników Komunikacji Miejskiej w Olsztynie, który jako pierwszy ją zaproponował przy okazji 100-lecia olsztyńskiej komunikacji, w 2007 roku, w książce „Historia komunikacji miejskiej w Olsztynie”. Przede wszystkim jednak jest to lokalizacja może nie idealna, ale z realnych optymalna. Możliwie bliska końcowym przystankom na Jarotach (to ostatni teren niezabudowany lub nieplanowany pod zabudowę przed granicą lasu i miasta), a jednocześnie oddalona od najbliższych zabudowań mieszkalnych, więc tym samym nieuciążliwa. Jestem w stanie zrozumieć argument ekonomiczny, jakiego używa w materiale Radia Olsztyn Zdzisław Bukowski, kierownik ratuszowej jednostki odpowiedzialnej za projekt tramwajowy – rzeczywiście, jeśli zaistniałaby potrzeba wymiany gruntu, podniosłoby to znacznie koszty. Ale zastanawiałbym się, czy nie warto akurat tych kosztów ponieść, bo w perspektywie lat byłoby to jednak bardziej opłacalne. Przy alei Sikorskiego rozległy teren pozwoliłby wybudować halę postojową, co z pewnością miałoby wpływ na żywotność tramwajów. Nowoczesne, naszpikowane elektroniką Pesy, Solarisy, Siemensy, Bombardiery czy Variobahny z pewnością z trudem będą znosiły ostry olsztyński klimat. Z polskich miast, w których kursują tramwaje, bardziej na północ leżą tylko Elbląg, Gdańsk i Szczecin, ale są one pod wpływem cieplejszego klimatu morskiego i z pewnością Olsztyn będzie najzimniejszym polskim miastem z tramwajami, co potwierdzają dane Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.

Tory odstawcze w zajezdni przy Szondi György utca w Miszkolcu

W Olsztynie tramwaje będą sobie powoli rdzewiały na świeżym powietrzu, bo w hali będzie miejsce tylko na tory warsztatowe. Hali postojowej nie będzie. Na zdjęciu: Tory odstawcze w zajezdni przy Szondi György utca w Miszkolcu © OlsztyńskieTramwaje.pl

Nie mogę się za to zgodzić z argumentacją, że można inaczej policzyć koszt dojazdu z zajezdni do przystanku początkowego. Oczywiście, formalnie od bazy przy Kołobrzeskiej do przystanku początkowego przy Dworcu Głównym będzie niewiele ponad kilometr i pierwszy kurs na Jaroty nie będzie już dojazdowym. Tyle tylko, że tramwaj, który ruszy z dworca pewnie około 4:30-4:45, żeby po 5:00 rozpocząć pierwszy kurs z Jarot, będzie woził powietrze. Analogiczna sytuacja dotyczy ostatniego wieczornego – w zasadzie już nocnego – kursu z Jarot: co najwyżej tramwaj zabierze do miasta kilku spóźnionych imprezowiczów. Opłacalność tych kursów jest jednak dyskusyjna. Gdyby zajezdnia była na południu miasta, pierwszy kurs do centrum mógłby ruszać wcześniej, a ostatni na Jaroty później i większe byłoby prawdopodobieństwo, że będą przez pasażerów wykorzystane.

Klamka niestety już zapadła i tramwaje wylądują najprawdopodobniej w bazie MPK Olsztyn przy ulicy Kołobrzeskiej, ale szkoda, że decydowały przede wszystkim koszty i to rozpatrywane w krótkim przedziale czasu. Na dłuższą metę lokalizacja bliższa Jarot byłaby korzystniejsza. Co prawda nie można było do końca przewidzieć, że po rozstrzygnięciu przetargu pozostanie spora nadwyżka, ale warto było zastrzec sobie możliwość uzupełnienia zamówienia o halę postojową, choćby i na Kołobrzeskiej.

Kwestię zajezdni poruszaliśmy także we wpisie Tramwaje w Olsztynie nabierają kształtu z 21 stycznia 2011.





Rozsądny dobry wujek z Brukseli

17 06 2011

Instytucja doradcza Jaspers (Joint Assistance to Support Projects in European Regions – Wspólna pomoc dla wsparcia projektów w regionach europejskich), którą tworzą wspólnie m.in. Komisja Europejska, Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju i polskie Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, zasugerowała, że Olsztyn powinien zwiększyć liczbę zamawianych tramwajów do 15.

Siemens Combino na ulicy Gwarnej w Poznaniu

Siemens Combino na ulicy Gwarnej w Poznaniu © OlsztyńskieTramwaje.pl

Cała sprawa wynikła z planowanego dziennego przebiegu tramwajów – miasto wraz z inżynierem kontraktu uznało, że każdy z wozów będzie mógł przejechać każdego dnia 300 kilometrów. Mocno upraszczając byłoby to około 30 przejazdów na trasie podstawowej Dworzec Główny – Jaroty, a ponieważ kurs tam i z powrotem  zajmować ma – znów w przybliżeniu – godzinę, to można w wielkim skrócie, że każdy pojazd mógłby być eksploatowany przez 15 godzin dziennie. Tymczasem okazało się, że unijne normy stanowią inaczej i tramwaj może maksymalnie przejeżdżać w ciągu dnia 250 kilometrów. Przepisy unijne są często obiektem anegdot, ale akurat w tym przypadku okazują się bardzo przydatne i świetnie, że dobry wujek z Brukseli, który wykłada 85% pieniędzy, pilnuje, żeby były one wydawane rozsądnie. Skrócenie dnia pracy tramwaju z 15 do 12-13 godzin po pierwsze da więcej czasu na bieżące prace eksploatacyjne (przy maksymalnym wykorzystaniu wozów prace ograniczone byłyby właściwie tylko do pory nocnej), a po drugie w istotny sposób wydłuży żywotność tramwaju. Tę – przypomnijmy – szacuje się na 30 lat (chociaż niemieckie tramwaje z lat 60. i 70. kursujące z powodzeniem w wielu polskich miastach pokazują, że to szacunek bardzo ostrożny), podczas gdy tabor autobusowy zużywa się dwa razy szybciej, bo do kasacji trafia przeciętnie po 15 latach.

Na taką sytuację można było zareagować dwojako: albo skrócić trasy tramwajów, co raczej w grę nie wchodziło, albo zamówić więcej pojazdów. Zwyciężyła druga opcja – zdroworozsądkowa – i przyniesie to niemal same korzyści. Być może uda się zwiększyć częstotliwość kursowania na liniach Dworzec Główny – Jaroty i Dworzec Główny – Kortowo, gdzie zaplanowany jest takt 20-minutowy (o pierwszych przymiarkach do rozkładów jazdy informowaliśmy w sierpniu 2010 roku). Piszemy „być może”, bo wymaga to bardziej precyzyjnych wyliczeń. Nawet jeśli częstotliwość kursowania się nie zwiększy, to możliwe, że zyskamy rezerwę, czyli wóz pojawiający się w ruchu liniowym w wypadku awarii któregoś z tramwajów albo w razie potrzeby doraźnego zagęszczenia kursów.

Na pewno za to tramwaje będą mogły więcej czasu spędzać w zajezdni, co ułatwi bieżące przeglądy. Gdyby było ich mniej – a w pewnym momencie mowa była nawet o zamówieniu tylko 11 wozów – byłyby eksploatowane przez dłuższy czas, do zajezdni zjeżdżałyby więc równie późno i wszystkie musiałyby być konserwowane w nocy. Jednoczesna obsługa ponad dziesiątki tramwajów wymagałaby albo większej liczby zatrudnionych (a to niestety podwyższa koszty), albo rzadszych przeglądów, co z kolei wpływa na żywotność wozów. Gdy tramwajów będzie więcej, można to będzie rozsądniej rozplanować.

Bombardier NGT6 Kraków I mija krakowski Barbakan

Bombardier NGT6 Kraków I mija krakowski Barbakan © OlsztyńskieTramwaje.pl

71 mln zł, które pozostały w budżecie projektu tramwajowego po pomyślnych rozstrzygnięciach przetargu na budowę sieci, planowano pierwotnie przeznaczyć na zakup dwóch pociągów więcej (czyli 13, jak zapowiadał program funkcjonalno-użytkowy) oraz na przebudowę ulicy Partyzantów (jej poszerzenie z wytyczeniem pasów dla autobusów). Okazało się jednak, że tramwajów powinno być 15, czyli z nadwyżki trzeba ich zakupić cztery. Każdy będzie kosztował 8-9 mln zł, co oznacza wykorzystanie 32-36 mln zł, czyli około połowy zaoszczędzonych pieniędzy. A zorientowano się też w ratuszu – na szczęście w porę – że nie ma co jeszcze dzielić skóry na niedźwiedziu i lepiej nie rozdysponowywać pieniędzy, dopóki nie zakończą się pozostałe dwa przetargi – na zakup taboru oraz na wprowadzenie systemu sterowania ruchem (zwanego ITS) wraz z informacją pasażerską. W tych przetargach może się przecież zdarzyć, że oferty będą wyższe niż zaplanowane na te cele kwoty – wówczas pieniądze z nadwyżki mogą okazać się zbawieniem.

Swoją drogą, to oba wspomniane przetargi powinny już zostać ogłoszone, bo czas ucieka, harmonogram napięty i co rusz trzeba go korygować. Najnowsze informacje są takie, że przetarg na zakup tramwajów rozpocznie się w pierwszych dniach lipca, a w przypadku zakupu systemu sterowania ruchem potrwa to pewnie jeszcze dłużej, bo trwa teraz dyskusja, jaki rodzaj systemu wybrać. Jak pisze „Gazeta Olsztyńska” olsztyńscy drogowcy, którzy już jeden taki system mają, optują za sterowanym centralnie, w zaleceniach sformułowanych przez firmę IMS w studium wykonalności znalazł się tzw. system rozproszony, gdzie na każdym z 60 skrzyżowań mających wejść do sieci zmiany świateł i nadanie priorytetu będą odbywały się automatycznie i autonomicznie, dla każdej krzyżówki osobno. Miasto zwróciło się do naukowców z Politechniki Warszawskiej i Politechniki Wrocławskiej z prośbą o wydanie opinii. Jedna z tych uczelni przygotuje studium, które ma odpowiedzieć na pytanie, który rodzaj ITS-u wybrać.

Na koniec wiadomość dobra, jeśli nie bardzo dobra. Otóż rozwiązanie, o którym wspominaliśmy pisząc o norweskim Bergen, czyli bezprzewodowy internet (sieć wi-fi) w tramwaju zostanie wpisane w specyfikację przetargu na zakup taboru. Przyznaję, że jeszcze w październiku 2010 roku, kiedy pisałem o takiej możliwości, nie chciałem wierzyć, że będzie to możliwe w Olsztynie, a tu takie miłe zaskoczenie. Będziemy pierwszym miastem w Polsce, które taką nowinkę wprowadzi, a wygoda dla pasażerów niesamowita. Bezprzewodowy internet i tak byłby stosowany w tramwajach do utrzymywania kontaktu wozów z zajezdnią, więc szefowie projektu bardzo przytomnie zdecydowali, żeby wi-fi udostępnić także pasażerom. Świetny pomysł – gratulacje od przyszłych użytkowników olsztyńskich tramwajów i internetu w nich.





Lekcja krakowska

15 05 2011

Lada dzień ogłoszony zostanie przetarg na dostawę taboru tramwajowego dla Olsztyna. Specyfikacja przetargowa jest już pewnie gotowa, ale dopóki istnieje ciągle cień szansy na uwzględnienie poprawek, warto apelować w dwóch kwestiach: liczby drzwi w tramwajach i biletomatów w pojazdach.

Bombardier NGT6 Kraków I

Bombardier NGT6 Kraków I - tramwaj z pierwszej dostawy, jeszcze bez dodatkowych drzwi na tylnym zwisie © OlsztyńskieTramwaje.pl

Kraków pierwsze nowoczesne, niskopodłogowe Bombardiery NGT6 sprowadził już całkiem dawno, bo w 1999 roku. Dzięki temu był jednym z pierwszych polskich miast, które kupiły dla swoich przewoźników tramwajowych całkiem nowy tabor, najpopularniejsze w naszym kraju Konstale 105Na/805Na wyprzedzający o całą epokę. (Wcześniej próbę podjął Poznań – zamówił Tatry RT6N1, których zakup okazał się kompletną pomyłką.)

Produkty kanadyjskiego koncernu okazały się rzeczywiście nową jakością, ale niedługo po tym, jak wyjechały na ulice stolicy Małopolski, ujawniły swoją uciążliwą cechę. Pierwsza partia Bombardierów, która trafiła do Krakowa, została zbudowana na wzór dłuższych, pięcioczłonowych tramwajów tego typu eksploatowanych w Dreźnie i – podobnych – w Kassel. W miastach niemieckich bardzo często autobusy i tramwaje zamawiane są w wersjach, które mają więcej miejsc siedzących, ale za to mniejszą liczbę drzwi. Niemcy mogą sobie na taki luksus pozwolić, bo – według badań przeprowadzonych przez Euro RSCG dla „Reader’s Digest” – ponad połowa naszych zachodnich sąsiadów jeździ do pracy samochodem, a z komunikacji miejskiej korzysta w tym celu mniejszość. W Polsce mamy sytuację odwrotną – 50 procent z nas do pracy udaje się transportem publicznym, a samochodziarzy jest zaledwie 24 procent. Oznacza to tyle, że jest Polaków w tramwajach, autobusach, trolejbusach czy metrze więcej niż Niemców. I ta większa liczba ludzi przy takiej samej liczbie drzwi wsiada i wysiada po prostu dłużej.

Bombardier NGT6 Kraków III

Bombardier NGT6 Kraków III wjeżdża do tunelu tramwajowego na rondzie Mogilskim - najnowsza generacja krakowskich Bombardierów, już z dodanymi piątymi drzwiami na tylnym zwisie © OlsztyńskieTramwaje.pl

Zauważono tę wadę w Krakowie po dostarczeniu pierwszych 14 Bombardierów i przy kolejnych zamówieniach zdecydowano się na zmianę. W 26-metrowym tramwaju pierwotnie instalowano cztery pary podwójnych drzwi, w kolejnych wersjach (a także w tramwajach tego samego typu dla Gdańska) dodano – kosztem miejsc siedzących – dodatkowe drzwi na końcu wozu, na tzw. tylnym zwisie. Co prawda drzwi to pojedyncze, ale i tak poprawiło to znacznie komfort i skróciło czas wymiany pasażerów. Ktoś mógłby powiedzieć, że to różnica zaledwie kilkunastu czy kilkudziesięciu sekund, ale wystarczy je zsumować na trasie liczącej powiedzmy 14 przystanków (tyle będzie miała główna trasa tramwajowa w Olsztynie) i już mamy podróż krótszą o 7-10 minut. Nie do pogardzenia.

A trzeba pamiętać, że wozy dla Olsztyna będą o sześć metrów dłuższe niż krakowskie Bombardiery, więc przydałoby się sześć par drzwi i to najlepiej wszystkie podwójne. W Polsce z niezrozumiałych przyczyn przyjęło się, że pierwsze i ostatnie drzwi muszą być pojedyncze. Nawet w poznańskich Siemensach Combino zamówiono takie właśnie rozwiązanie, mimo że za granicą jeździ wiele Combino ze wszystkimi drzwiami podwójnymi, co znakomicie ułatwia wsiadanie i wysiadanie. Tymczasem pomysł zaledwie czterech par drzwi w olsztyńskich 32-metrowcach wydawał się mieć największe poparcie wśród decydentów. Mam nadzieję, że to się zmieniło, a jeśli nie – to, że jeszcze jest czas na opamiętanie.

Siemens Combino na Moszkva tér

Budapeszteński Siemens Combino Plus (zwany też Combino Supra) na przystanku końcowym Moszkva tér. Ten 54-metrowiec jest najdłuższym tramwajem pasażerskim na świecie (dłuższy jest tylko 59,4-metrowy tramwaj towarowy kursujący po Dreźnie). Szybką wymianę pasażerów zapewnia siedem par podwójnych drzwi po każdej ze stron pojazdu (tramwaj jest dwukierunkowy) © OlsztyńskieTramwaje.pl

Druga nauka płynąca z Krakowa dotyczy automatów biletowych. Pod Wawelem wiedzą, że wybór – albo biletomaty na przystankach, albo w tramwajach – jest z gruntu fałszywy i jedno nie wyklucza drugiego. W Olsztynie tłumaczy się nam, że przecież będą automaty na przystankach i powinno to wystarczyć. Ja upieram się, że przy niewielkiej w sumie liczbie tramwajów zdecydowanie lepszym rozwiązaniem dla naszego miasta byłoby umieszczenie biletomatów we wszystkich 13 wozach, które będą kursowały po torach stolicy Warmii. To nie wyklucza stawiania automatów na przystankach, a znakomicie wiele rzeczy ułatwia.

Po pierwsze: pieniądze. Na wszystkich przystankach tramwajowych automatów pewnie nie postawimy, bo to koszt – samego automatu, jego monitoringu i obsługi. Wszystkich przystanków tramwajowych w Olsztynie będzie w pierwszym etapie 20, więc o siedem więcej niż tramwajów. Po co przepłacać, skoro można za mniejsze pieniądze rozwiązać kwestię kupna biletów w całej sieci tramwajowej? Wyposażenie tramwaju w automat biletowy ceny za wóz znacząco nie podniesie.

Po drugie: wygoda pasażerów. Jeśli nawet na żadnym przystanku nie będzie automatu biletowego, to przy wyposażeniu w nie tramwajów każdy bilet będzie mógł kupić. Nie trzeba będzie szukać kiosku czy sklepu, wystarczy mieć drobne. Biletomat jest też czytnikiem biletu elektronicznego, który pojawi się w Olsztynie wraz z tramwajami. Pasażer może sprawdzić, jak długo jest ważny jeszcze jego bilet, a nawet kupić nowy czy przedłużyć już posiadany.

Po trzecie: większe zyski dla przewoźnika. Już nikt nie wyłga się tym, że nie było gdzie kupić biletu. Sytuacja będzie jasna – nie kupiłeś biletu, mimo że mogłeś, to płacisz i nie pomogą żadne odwołania. Jeśli nie wzrośnie sprzedaż biletów, to może chociaż poprawi się ściągalność kar.

Po czwarte: koszty obsługi. Biletomaty na przystankach narażone są na mróz, deszcz i niewyżytych troglodytów, więc ich żywotność jest siłą rzeczy krótsza. Jeśli chce się je mieć cały czas na oku, żeby zapobiegać ich niszczeniu, trzeba zainwestować w monitoring przystanków, a to podwyższa koszty. Automatu w tramwaju pilnować znacznie łatwiej, bo nowoczesne pojazdy zawsze są wyposażone w monitoring, a i niesprzyjający olsztyński klimat będzie miał na nie mniejszy wpływ.

Po piąte: wpływ na czas podróży. Biletomat w pojeździe zwalnia motorniczego z obowiązku sprzedawania biletów, co potrafi znakomicie wydłużyć czas stania na przystanku. Prowadzący pojazd sprzedaje bilety tylko w przypadku, gdy automat jest zepsuty.

Biletomat w krakowskim tramwaju

Biletomat w krakowskim tramwaju © Borys Zadorecki (www.kmo.borol.net)

W Krakowie zrozumiano to i we wszystkich nowych oraz dających perspektywę dłuższej eksploatacji (przede wszystkim w poniemieckich „dortmundach”, które pod Wawelem są raczej „norymbergami”) tramwajach montuje się biletomaty. Budżet miasta pozwala na stawianie automatów także na przystankach, ale umieszczanie ich w autobusach i tramwajach jest priorytetem. Dlaczego my nie możemy skorzystać z tego, co inni sprawdzili na własnej skórze? Każdy nowy olsztyński autobus i tramwaj powinien być wyposażony w automat biletowy i już.

Przy pisaniu tekstu korzystałem z informacji zawartych w „Atlasie tramwajów” autorstwa Arkadiusza Lubki i Marcina Stiasnego.





Odwołanie w przetargu tramwajowym odrzucone

29 04 2011

Krajowa Izba Odwoławcza odrzuciła 28 kwietnia odwołanie złożone przez konsorcjum Mostostalu Warszawa, Acciony, ZUE i Tor-Kar-Ssona. Tym samym zniknęła formalna przeszkoda, by podpisać umowę ze zwycięzcą przetargu na budowę linii tramwajowej z zajezdnią, ulicą Obiegową i przejściem podziemnym pod aleją Piłsudskiego – hiszpańskim koncernem budowlanym FCC Construcción.

Pędzi tramwaj przez Łódź (po Gdańskiej)

To teraz pędem do przodu... © OlsztyńskieTramwaje.pl

Należy się spodziewać, że wkrótce zostanie podpisana umowa z wykonawcą. Na podpis czeka także umowa z konsorcjum, które zajmie się budową pasów autobusowych. W tym przetargu zwyciężyły startujące wspólnie olsztyński PUDiZ, Warmińsko-Mazurskie Przedsiębiorstwo Drogowe i warszawska firma projektowa Dro-Konsult. Konsorcjum na wybudowanie buspasów będzie miało dwa lata od momentu podpisania umowy.

Na ogłoszenie czeka wciąż przetarg na dostawę taboru. Dziś już wiadomo, że dzięki oszczędnościom w przetargu głównym tramwajów Olsztyn zamówi 13 tramwajów (wcześniej planowano zakup 11 wozów i szukanie pieniędzy z innych źródeł na dwa kolejne). 15 kwietnia 2011 miało się zakończyć przygotowywanie dokumentacji przetargowej. Dowiedzieć się, kto dostarczy tramwaje Olsztynowi, mamy dowiedzieć się najpóźniej 14 października 2011.





Przetarg po polsku, czyli jest protest

24 04 2011

Jak się można było spodziewać po przetargu o zamówienie warte co najmniej ćwierć miliarda złotych, rozstrzygnięcie nie przyjdzie tak łatwo. Pojawił się protest jednego z konsorcjów, których oferta nie została wybrana. Zwycięzcą – przypomnijmy – została hiszpańska firma FCC Construcción.

Tory na Szewskiej w Grudziądzu

Protest w przetargu - kolejny zakręt na drodze do olsztyńskich tramwajów © OlsztyńskieTramwaje.pl

Z wynikami przetargu nie chce zgodzić się konsorcjum, które zajęło drugie miejsce. Oferta startujących wspólnie Mostostalu Warszawa, hiszpańskiej Acciony, Grupy ZUE z Krakowa i firmy Tor-Kar-Sson została oceniona niżej niż FCC, które zgłosiło gotowość wybudowania sieci wraz z zajezdnią oraz ulicą Obiegową i przejściem podziemnym pod aleją Piłsudskiego za 250 mln złotych. Miasto nie ujawniło, ile dokładnie zaoferowały pozostałe firmy, ale na podstawie oceny punktowej i informacji, że najdroższa oferta opiewała na 365 mln zł, można w przybliżeniu oszacować, że Mostostal, Acciona, ZUE i Tor-Kar-Sson za swoje usługi chciały około 307,5 mln zł, czyli 57,5 mln zł więcej niż FCC Concstrucción.

Odwołanie od wyników przetargu trafiło do Krajowej Izby Odwoławczej, która wyznaczyła posiedzenie w tej sprawie na tydzień po Wielkanocy. Wtedy dowiemy się, czy protest został uwzględniony i czy konieczne będzie rozpisanie przetargu na nowo. Nie wiadomo, jakie uchybienia formalne zarzucają Olsztynowi protestujący, w związku z tym trudno gdybać na temat możliwości ich uwzględnienia.

Miejmy nadzieję, że przetarg został przygotowany profesjonalnie i nie znajdzie się kruczek prawny, który pozwoli go unieważnić. Harmonogram projektu (a dokładnie jego najnowsza wersja z 10 marca 2011) przewiduje, że wybór wykonawcy zakończy się do 1 czerwca 2011. Oznacza to, że uwzględniono czas na odwołania, ale z założeniem, że zostaną one odrzucone i nie będzie potrzeby rozpisywania nowego przetargu. (Co ciekawe, ten sam harmonogram zakłada, że prace projektowe mają ruszyć 25 kwietnia 2011.) Gdyby trzeba było przetarg powtórzyć, planowane na 2 czerwca 2014 zakończenie projektu mogłoby być zagrożone. A rezerwę przewidziano zaledwie dwumiesięczną – do 4 sierpnia 2014…





Tramwaje nie dojadą do Wysokiej Bramy

3 04 2011

Linia tramwajowa nie dotrze do Starego Miasta. Zlokalizowaniu końcowego przystanku przy Wysokiej Bramie sprzeciwia się warmińsko-mazurska konserwator zabytków Barbara Zalewska. Miasto chce skrócić linię do placu Jana Pawła II, czyli skrzyżowania przed ratuszem.

Wysoka Brama

Dokładnie tu planowany był przystanek końcowy linii tramwajowej. Jeśli rzeczywiście nie można tu go umieścić, to przesuńmy go nieco dalej - na wysokość tzw. Domu Chleba (niebieska kamienica po lewej) i domu handlowego Jakub (biało-szary budynek po prawej), ale nie aż za ratusz © OlsztyńskieTramwaje.pl

Według Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w miejscu, gdzie planowany jest (a w zasadzie można powiedzieć – był) przystanek tramwajowy, pod ziemią znajduje się średniowieczny most. Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz zadeklarował, że miasto „prędzej czy później” będzie chciało ów most odkryć i wyeksponować. W związku z tym magistrat chce skrócić trasę tramwaju o ponad 200 metrów do początku alei Piłsudskiego. Nowy przystanek końcowy miałby znaleźć się przed budynkiem nazywanym przez olsztyniaków „akwarium” (za czasów PRL-u miały tam mieszkać wyłącznie grube ryby) i restauracją KFC (kiedyś „Wars i Sawa”).

Prezydent Grzymowicz powiedział „Gazecie Olsztyńskiej”, że miasto od początku planowało zakończenie śródmiejskiej odnogi w okolicach ratusza. Dodaje też, że koncepcja przystanku końcowego przy Wysokiej Bramie była kompromisem z pomysłami zgłaszanymi przez Forum Rozwoju Olsztyna (propozycję trasy FRO opisywaliśmy w listopadzie 2009 roku). FRO chciało przeprowadzenia linii tramwajowej przez Stare Miasto i – zdaniem prezydenta Grzymowicza – pomysł zakończenia torowiska u wrót starówki to ustępstwo na rzecz społeczników.

Wizualizacja tramwaju na ulicy 11 Listopada

Na wizualizacji autorstwa Forum Rozwoju Olsztyna widać miejsce, gdzie mógłby znaleźć się przesunięty przystanek końcowy tramwaju - na ulicy 11 Listopada © Forum Rozwoju Olsztyna

Sprawdziliśmy dokumenty. W pierwszym etapie przygotowywania studium wykonalności projektu tramwajowego przygotowująca go krakowska firma IMS na wniosek miasta rzeczywiście badała opłacalność wariantu, w którym jedna z linii kończyłaby się w okolicach alei Piłsudskiego. Rozpatrywano wówczas (raport końcowy datowany jest na sierpień 2008) opcję linii tramwajowej biegnącej od skrzyżowania ulic Witosa i Kanta pasem zieleni przecinającym Jaroty, później doliną Łyny do alei Niepodległości, skąd tramwaj miałby jechać nadal wzdłuż rzeki przez tereny przyszłego Parku Centralnego, by potem skręcić na północ i przecinając ulicę 22 Stycznia docierałby na zaplecze domu handlowego Dukat (popularnego Pedetu) i centrum handlowego Alfa. Przystanek końcowy miałby się znajdować poniżej poziomu alei Piłsudskiego – dojście do niego miało zapewniać przejście podziemne pod ulicą.

W raporcie z drugiego etapu (grudzień 2008) ta trasa nie jest już brana pod uwagę, za to pojawia się po raz pierwszy pomysł zakończenia jednej z linii tramwajowych pod Wysoką Bramą. Taka odnoga pojawia się zarówno w wariancie biegnącym doliną Łyny, jak i przy linii poprowadzonej ulicą Kościuszki.

W lutym 2009 roku pojawia się projekt społeczny autorstwa osób tworzących Forum Rozwoju Olsztyna (wówczas jeszcze niebędącego formalnie stowarzyszeniem), którego założeniem jest poprowadzenie linii tramwajowej przez Stare Miasto. W marcu 2009 roku FRO pokazuje publicznie prezentację, w której szerzej przedstawia swoją koncepcję, m.in. proponuje przekształcenie ulicy 11 Listopada w deptak, na którym dopuszczony byłby ruch autobusów i tramwajów.

Piłsudskiego przy "akwarium"

Aleja Piłsudskiego przy "akwarium" - tu ratusz chciałby zlokalizować końcowy przystanek linii tramwajowej © OlsztyńskieTramwaje.pl

Dziwi wypłynięcie kwestii przeszkód archeologicznych dopiero teraz. Dziwi wzajemna sprzeczność decyzji konserwatora zabytków – z jednej strony żąda badań archeologicznych terenu, z drugiej nie zgadza się na przystanek tramwajowy, twierdząc, że znajdzie się w miejscu, gdzie pod ziemią jest zabytek. Jeśli plac muszą przebadać archeolodzy, czy znaczy to, że wcześniej takich badań nie było i nie wiadomo, co znajduje się pod ziemią? Na jakiej więc podstawie uznaje się istnienie mostu? Na podstawie badań, których nie było? Jeśli badania były, to po co przeprowadzać je po raz kolejny?

Ale nawet, jeśli uznamy, że ów most w okolicach Wysokiej Bramy istnieje, to dlaczego ma przeszkadzać w jego odkryciu i wyeksponowaniu torowisko? Przecież tory znajdą się obok budowli – czy kilkaset lat temu popełniono by taki błąd i wybudowano most, który nie prowadził w światło bramy, lecz tuż obok, do muru? Nie chce mi się wierzyć.

(Po kliknięciu na ikonach tramwajów na poniższej mapie pokażą się opisy wyjaśniające, co miałoby się znaleźć w poszczególnych miejscach – są to poszczególne proponowane lokalizacje przystanków.)

Nawet jednak brak możliwości umieszczenia przystanku końcowego tramwaju w planowanym wcześniej miejscu, nie oznacza, że trzeba go przenosić aż na aleję Piłsudskiego. Gdyby stało się tak, jak planuje miasto, że ulica Pieniężnego na całej swej długości będzie dwukierunkowa, to przeniosą się na nią samochody z ulicy 11 Listopada i placu Jedności Słowiańskiej. Tę pierwszą można wówczas zamknąć i przeznaczyć wyłącznie dla pieszych i transportu publicznego – tramwajów i autobusów. Nic nie stoi wówczas na przeszkodzie, aby końcowy przystanek z dwoma torami tramwajowymi ulokować u wylotu ulicy 11 Listopada. To zaledwie druga strona skrzyżowania, więc nadal tramwajem będzie można dojechać blisko Starego Miasta.

Gdyby koniec trasy miał znaleźć się na początku alei Piłsudskiego, to nieekonomiczne byłoby budowanie przystanku końcowego przy samym skrzyżowaniu z ulicami Pieniężnego, 11 Listopada i 1 Maja, skoro niecałe 100 metrów dalej, przed centrum handlowym Alfa znajdzie się przystanek wraz z prowadzącym do niego przejściem podziemnym. Jeśli ostatni przystanek na trasie tramwaju rzeczywiście znajdzie się przed Alfą, to odległość z niego do Starego Miasta jest już znacznie większa i nie można tego nazwać komfortowym dojazdem. Zapomnijmy więc w takiej sytuacji o miastotwórczej roli, jaką mógłby pełnić tramwaj. Nie ożywi on już Starego Miasta, które obumiera od czasu otwarcia Alfy, bo nie będzie dowoził do starówki, a jedynie do konkurującej z nią galerii handlowej.

Zadziwiają też niektóre rozbieżności w dokumentach. Co prawda w decyzji środowiskowej czy programie funkcjonalno-użytkowym przetargu na budowę sieci tramwajowej opisany jest odcinek biegnący aż do Wysokiej Bramy, to już na przykład w uchwalonym w 2010 roku studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego mówi się wprawdzie o linii do Starego Miasta, ale już na mapach będących załącznikami do tego dokumentu odnoga ta dociągnięta jest zaledwie do ratusza, a nie do Wysokiej Bramy.

Pozostaje mieć nadzieję, że decyzja o skróceniu linii do ratusza nie jest ostateczna, że być może miasto rozważy umieszczenie przystanku końcowego u zbiegu ulicy 11 Listopada z ulicami Nowowiejskiego, Skłodowskiej-Curie i placem Jedności Słowiańskiej. Przeznaczenie ulicy 11 Listopada dla pieszych i komunikacji miejskiej odbyłoby się bez ograniczeń dla ruchu samochodowego, który i tak ma się przenieść na dwukierunkową na całej długości ulicę Pieniężnego.  Zresztą, nawet gdyby, to, czy byłoby to takie złe w śródmieściu, gdzie należy zniechęcać do podróży autem, a promować transport publiczny?